Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-07-2016, 20:17   #269
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Ange pomyślała od razu, że być może kiedyś była tutaj jakaś jaskinia - albo po prostu prowadziła do niej inna droga. Czasy zamieszkujących tutaj Indian zdawaly się jej być odległe, choć nie znała aż tak dobrze historii, aby móc stwierdzić to z całą pewnością.
Baterie w latarce były naładowane i pełne mocy. Nie powinni fiksować jak przy ostatnim użyciu, gdyż tamto było nierealne, w sennym koszmarze. Teraz, jako że są cholernie żywi technologia nie powinna stawiać im oporu i mącić umysłu. Jedyną dziwną rzeczą łączącą obydwa światy, była zjawa potrafiąca pozbawić ich życia; niebezpieczny duch, przed którym musieli uciec, choć zdawało się to być niemożliwe.
Ange rozejrzała się nerwowo i przetarła oczy. Na niewiele się to zdała, więc obmyła twarz wodą. Obraz może nie był wyraźny, ale to co widziała wystarczyło jej w zupełności.
- Przywiąż mi latarkę do barku, bandażem - poprosiła Bobbyego podając mu potrzebne przedmioty. Poradziła też, w jakiś miejscach powinien obwiązywać, aby latarka się nie obślizgnęła. Przejechał bandażem po ujściu światła, gdyż to bez problemu przez niego przenikało - w końcu nie był to grubszy, elastyczny bandaż. Obwiązał go wokół pachy, dla dokładnego trzymania nawet i szyi. Kobieta bez problemu manewrując ramieniem mogła podświetlić sobie to, co przed oczami.
- Mogłam niby trzymać go w ustach, ale wtedy nie mogłabym do ciebie mówić - powiedziała uśmiechając się słabo i patrząc na jego zamazany obraz.
- Nie mogłabym też zrobić tego - dodała po czym przybliżyła się, składając na szorstkim od zarostu policzku, delikatny pocałunek. Pogładziła go po nim jeszcze ręką i czekała, kiedy Bear będzie gotowy, aby asekurować ją z góry liną. Sama planowała zejść po skale, być może znaleźć w niej jakiś wlot, a jeśli nie, to będzie musiała zejść na sam dół. Nie pokładała całej swej nadziei w linie i silnej ręce Bobbyego. Schodząc starała się trzymać nierówności skalnych, z obawy przed tym, że mężczyzna na zostając na górze może zostać zaatakowany. Przygotowana na to, starała się nie liczyć wyłącznie na niego, ale także dać trochę wysiłku od samej siebie.
Nie potrafiła określić do końca swoich uczuć, prócz tlącej się nadziei na to, że przeżyją. Chciałaby, żeby i Bear wyszedł żywy z tej wyprawy, chciała móc wyobrazić sobie, jak potem spotkają się czasami, aby porozmawiać lub może wybrać się gdzieś na urlop? Byle nie na żaden spływ...
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline