Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-07-2016, 22:47   #270
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Przeszkoda nie była tak ciężka jak Bobby ją zapamiętał. Ale była. I Barker zdawał sobie sprawę z wagi sytuacji. Do tej pory to on był podporą Ange, ale tu kończyła się jego rola. Z ranną i niesprawną ręką nie mógł wesprzeć towarzyszki niedoli przy schodzeniu. Tu był obciążeniem. Bobby kucnął i przyglądał osuwisku. Może byłby w stanie pokonać je sam. Może… ale na pewno nie był w stanie przenieść na dół Ange musiała poradzić sobie sama.
- Przywiąż mi latarkę do barku, bandażem - słowa dziewczyny wyrwały go z zamyślenia. Skinął głową i zaczął jej pomagać z mocowaniem jej nieporadnie pomagając sobie zranioną kończyną. Pocałunek zaskoczył na moment Barkera, który zamarł w miejscu z naprawdę głupią miną. Dobrze że Ange nie mogła tego zobaczyć. Zresztą nie był to czas na czerwienie się i pogrążanie w marzeniach. Musieli to zakończyć jak najszybciej… zanim łowca który pognał za Connorem zdoła go wykończyć, albo Franka.
Bobby owinął linę wokół swego ciała by móc lepiej asekurować schodzącą w dół Angelique. Nie było to łatwe zadanie. Stracił trochę krwi i dużo sił. Ale zamierzał wykorzystać ich resztki by upewnić się że jej się uda dostać na dół. Nie mógł jej życzyć powodzenia. Nie był w stanie mówić.
Więc jedynie uśmiechnął się lekko, gdy zaczęła schodzić w dół. I rozglądał dookoła obserwując okolicę. Był jej strażnikiem w tej chwili i opoką. Był też narażony na atak. Ale nie zamierzał puszczać liny.
-Zd…- wymruczał z trudem do siebie. Zdecydowanie będzie musiał wypocząć gdzieś po tej wycieczce. Najlepiej na plażach Florydy. Żadnych ekstremalnych atrakcji. Co najwyżej polowanie na aligatory dla zabicia czasu pomiędzy kolejnymi sesjami opalania się.
Rozmyślanie o tym nieco poprawiło humor Barkerowi. Wiedział, że po tym jak Ange zejdzie na dół, przyjdzie kolej na niego. Jego nie miał kto asekurować, ale Bobby liczył na swe doświadczenie w materii. To w końcu było osuwisko, co mogło pójść nie tak?
Wiele rzeczy, ale Barker wolał o tym nie myśleć.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline