Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-07-2016, 00:30   #162
Fyrskar
 
Fyrskar's Avatar
 
Reputacja: 1 Fyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputację
Przemyślawszy sprawę, awanturnicy postanowili ruszyć w górę srebrzystego strumienia. W przeciwieństwie do poszukiwanego nie musieli zacierać śladów, mieli tym samym przewagę, nie musząc moczyć cholew butów. Idąc wraz z linią spływającej w przeciwnym kierunku wody, łowca nagród i bydłokrad uważnie szukali w kamienistym brzegu rzeczki śladów końskich kopyt, bądź też ludzkich butów. Jeśli ruszył w tą stronę, to prędzej, czy później powinni je dostrzec. Szli szybko, ale ostrożnie, tak by niczego nie przeoczyć, ani nie stracić równowagi na sypiących się spod butów kamykach.

Wędrówka stawała się powoli męcząca i nużąca. Awanturnicy zrobili sobie krótką przerwę, po czym popijając łyki wody z bukłaków ruszyli dalej. Podróżowali już długo, od kiedy skręcili i ruszyli wraz z biegiem strumienia minęło już dobre parę godzin, choć wysokie sosny nie pozwalały się zorientować dokładnie w położeniu słońca, przesłanianego również przez chmury. Te okazały się niejako błogosławieństwem dla zmordowanych wędrowców.

Kiedy byli już gotowi załamać ręce i uznać, że źle wybrali kierunek poszukiwań, po drugiej stronie rzeki, zza granicy tafli wody zauważyli, że piasek i małe kamyki są naznaczone linią śladów, ledwo widocznych, ale zachowanych lepiej, gdy tylko docierały do niepodmytej wodą trawiastej łąki. Zwęszywszy ponownie trop, dwa awanturnicy przekroczyli strumień, przeskakując po śliskich kamieniach i ruszyli za swoim celem.

Ślad skręcał na niezbyt gęsto zalesione zbocze. Kompani ostrożnie podążyli jego śladem. Jekil był w stanie stwierdzić, że był świeży, tak więc niemal na pewno pozostawił go Lehman.

Martwy koń leżał porzucony koło samotnej sosny. Lenz, rozejrzawszy się dookoła, doskoczył do truchła zwierzęcia. Wierzchowiec złamał nogę, poruszając się po zdradliwym stoku i Tobias dobił go ciosem tasaka. Rabuś zabrał wszystko prócz siodła i uprzęży, a ślady buta wskazywały to, czego można było się domyślić - dalej zbir ruszył na własnych nogach. Towarzysze ruszyli dalej za tropem.

Szli przez jakiś czas. Minęło blisko dwie, bądź trzy godziny, i tym samym nadeszła pora komplety, to jest na nasze około dwudziesta pierwsza wieczorem. Ściemniło się, choć ze względu na to, że był dopiero początek lata, wciąż było raczej szaro niż czarno.

Żar małego ogniska po drugiej stronie skalnego ostańca był w takich warunkach dobrze widoczny. Prawdopodobnie znaleźliście swój cel. Musieliście zadecydować, co chcecie zrobić.
 

Ostatnio edytowane przez Fyrskar : 02-08-2016 o 10:17.
Fyrskar jest offline