|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
20-07-2016, 08:24 | #161 |
Administrator Reputacja: 1 | Mokradła to miały do siebie, ze człek nie wiedział, gdzie nogę postawić. Pod taflą wody kryć się mógł twardy grunt, pod spłachetkiem trawy - topiel bezdenna, a tam gdzie człek przejdzie, koń mógł się utopić. Na mokradła ci chodzili, co je znali na pamięć, głupcami byli, lub w desperacji strasznej, a innej drogi nie mieli. Głupcem Tobias nie był. Czy znał mokradła? W to Jekil nie wierzył. - Na moje oko strumieniem w górę ruszył, by ślady zatrzeć - powiedział. - Prędzej czy później z nurtu wyjdzie, bo wodą jechać trudniej i wolniej, niż brzegiem. Wtedy jakiś ślad znajdziemy. |
26-07-2016, 00:30 | #162 |
Reputacja: 1 | Przemyślawszy sprawę, awanturnicy postanowili ruszyć w górę srebrzystego strumienia. W przeciwieństwie do poszukiwanego nie musieli zacierać śladów, mieli tym samym przewagę, nie musząc moczyć cholew butów. Idąc wraz z linią spływającej w przeciwnym kierunku wody, łowca nagród i bydłokrad uważnie szukali w kamienistym brzegu rzeczki śladów końskich kopyt, bądź też ludzkich butów. Jeśli ruszył w tą stronę, to prędzej, czy później powinni je dostrzec. Szli szybko, ale ostrożnie, tak by niczego nie przeoczyć, ani nie stracić równowagi na sypiących się spod butów kamykach. Ostatnio edytowane przez Fyrskar : 02-08-2016 o 10:17. |
26-07-2016, 22:22 | #163 |
Administrator Reputacja: 1 | Dopadli drania. Tak przynajmniej sądził Jekil, przynajmniej w chwili, gdy znaleźli nieżywego wierzchowca. Konia Jekilowi było żal, ale jeźdźca, który dalej musiał iść na piechotę - zdecydowanie mniej. Za to teraz wiadomo było, że jeśli się postarają, to dopadną uciekiniera. Niewielkie ognisko oznaczało jedno - wcześniejsza opinia Jekila potwierdziła się. Wreszcie tamtego dopadli. - Skradamy się, strzelamy bez uprzedzenia, potem miecze w garść - zaproponował szeptem. |
27-07-2016, 01:47 | #164 |
Reputacja: 1 | - Czekaj... A jeśli ona tam jest? Znaczy ta... wiedźma? - Lenz właściwie już sam nie wiedział jak też może wyglądać owa Aliadiore, czy jak jej tam. Jedni widzieli smoka. Inni nimfę. A on od dłuższego czasu nazywał ją w myślach i na głos wiedźmą. Przez co i wyobrażał sobie jak kostropatą staruchę. W każdym razie mogła tam być, a to mogło oznaczać znacznie większe kłopoty niż jeden leśny drab, choć w sumie już tylu ich usiekli... może nie było się co obawiać jakiejś czaromiotki? - Jeśli jest sam, to w końcu uśnie i go wtedy zdybiemy, a jeśli nie jest to zrobimy po twojemu. Ja co prawda strzelać nie umiem, ale spróbuję lassa użyć. Tak czy inaczej, podejdźmy bliżej i przekonajmy się. Albo nie, czekaj. Wespnę się na ten ostaniec i z góry zobaczę, bo a nuż ten kurwisyn jakieś pułapki pozastawiał... Jak będzie sam, to złażę i czekamy aż uśnie. Jak nie, to... zahukam jak puszczyk i robimy im kocówę...
__________________ "Beer is proof that God loves us and wants us to be happy" Benjamin Franklin |
31-07-2016, 15:19 | #165 |
Reputacja: 1 | Lenz ostrożnie zaczął się wspinać na skalny ostaniec. Szczeliny, które musiał wykorzystać, by dostać się na górę, były trudne do dostrzeżenia w świetle księżyca, a ponadto, nie chciał zrobić hałasu, który zwróciłby na nich uwagę bandyty. Dotarcie na wygodne miejsce na czubku skały okazało się trudniejsze i bardziej monotonne, niż się spodziewał i choć poobcierał sobie ręce i narobił sobie na nich odcisków, udało mu się przykucnąć cicho w miarę wygodnym punkcie widokowym. |
01-08-2016, 21:56 | #166 |
Reputacja: 1 | Lenz znał się na zwierzętach. Szczególnie na dwóch typach. Na krowach począwszy od typowych dla imperium jałówek fryzyjskich po kudłate norskie krowy wyżynne. Znał ceny, mleczność, cielność, wymagania, długość życia... No wszystko. Ale znał się też na zwierzętach nocnych, które towarzyszyły mu przy pozyskiwaniu wszystkich powyższych. Np. na wszędobylskich puszczykach. - Huu, huuuuuu! - zahukał bydłokrad przygotowując topór, z którym zamierzał skoczyć na Lehmana gdy tego zaskoczy już Jekill.
__________________ "Beer is proof that God loves us and wants us to be happy" Benjamin Franklin |
02-08-2016, 09:53 | #167 |
Administrator Reputacja: 1 | Koniec wieńczy dzieło... Pohukiwanie puszczyka oznaczało dwie rzeczy - że Lenz dotarł na miejsce, i że Lehman nie jest sam. A to znaczyło, ze trzeba zaatakować, zabić, kogo się da... a potem wykończyć pozostałych. Gdyby sytuacja nie sprzyjała realizacji tego prostego planu, Lenz by nie dał umówionego sygnału... Jekil ostrożnie ruszył do przodu, w stronę ogniska. Miał zamiar wpakować wpakować strzałę w pierwszą osobę, jaką zobaczy, a potem zacząć dyskusję - za pomocą miecza. |
05-08-2016, 20:45 | #168 |
Reputacja: 1 | Jekil ostrożnie ruszył przed siebie, starając się nie robić niepotrzebnego hałasu. Poświata ogniska tworzyła mylące cienie, a Hoffert nie chciał ryzykować wpadnięcia na bandytę twarzą w twarz, mając w rękach jedynie łuk. Miał nadzieję, że Lenz nie pośpieszy się i nie zaatakuje Lehmana zbyt wcześnie. |
07-08-2016, 09:01 | #169 |
Administrator Reputacja: 1 | Jekil zaklął pod nosem. Ich misterny plan się załamał i trzeba było jakoś posztukować to, co się zaczęło pruć. Na szczęście Lenz się nie zabił, ale Jekil nie sądził, by jego kompan w najbliższym czasie był zdolny do jakichkolwiek ofensywnych działań. Trzeba było radzić sobie na własna rękę... i korzystać z tego, że Lehman znajdował się o parę metrów... Jekil sięgnął po kolejną strzałę i ponownie strzelił do bandyty. |
10-08-2016, 20:35 | #170 |
Reputacja: 1 | Tobias znalazł się w pułapce. Odskoczywszy odruchowo, kiedy usłyszał spadającego Lenza, oddalił się od łowcy nagród, pozwalając mu na strzelenie weń z łuku raz jeszcze. Naciągnąwszy cięciwę, Hoffert nałożył na nią strzałę i bez wahania posłał ją w kierunku zdezorientowanego Lehmana. Bandyta spróbował przeskoczyć z nogi na nogę i uniknąć wpadnięcia w objęcia śmierci, ale to nie wystarczyło. |