Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-07-2016, 12:07   #37
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Post wspólny z Grave

Dawid "Dave" Nowakowski - optymistyczny Europolak




Cieszyło go to co widział. Kobietę. Ładną. Chętną. Przeżywającą tę samą przyjemność razem z nim. Cholernie go to jarało. Cieszyło go to co odczuwał. Dotyk. Jej dotyk. Na swojej skórze. Już nie taki oschły i medyczny ale całkiem inny. Przyjemny. Odprężający. Naprężający. Ponownie kotłujący hormony w żyłach i przyspieszający oddech. Tylko to co słyszał tak akurat niezbyt pasowało do kompletu. A może nie? Może to właśnie była ta szczypta czegoś innego do smaku? W sumie nie było co główkować. Trafiła się okazja więc postanowił ją wykorzystać. Jego palce przesunęły się niespiesznie do jej ucha.


- Wilkołaki. Jesteśmy wilkołakami. Zmieniono nas w wilkołaki. W naszym świecie. Jakaś laska. W ludzkiej formie. Ukryta w tłumie ludzi. A nie żaden wilk którego w tym kraju nie było od setek lat. - Dawid podsumował swoje wnioski jakie płyneły z tego krótkiego ale ważnego potwierdzenia jakie mu właśnie sprezentowała. Gdzieś tam pod kopułką może i zagościło zdziwienie, może i odreagowałby je od razu złością czy zaprzeczeniem. Ale nie teraz. Potem. Może potem. Nie teraz. Teraz miał inne priorytety. Na razie nie przejmował się zbytnio wikołakami w ich świecie który ponoć nie był bajkowy i nie było w nim miejsca a bajkowe stwory. Dłoń mu właśnie zawędrowała na jej kark. Bawił się chwilę jej pograniczem włosów i drobnych włosków na karku. Ale w końcu niecierpliwość i porządanie wzięły górę. Zaczął nieśpiesznie przysuwać twarz do jej twarzy z oczywistym zamiarem pocałowania jej.

Nawet jeżeli wiedźma miała cokolwiek przeciwko pocałunkowi, to nie dała tego po sobie poznać. Przyglądała się mu owym rozweselonym spojrzeniem, w którym lśniły także iskry zaciekawienia. Dłoń jej zsunęła się z torsu na prawy bark. Był to ruch postępowy, zależny od odległości, która dzieliła ich twarze. Zanim jednak usta się złączyły, usłyszał ciche i nader troskliwe

- Jesteście - po czym Tamina wyszła mu naprzeciw, całkowicie likwidując przestrzeń, która dzieliła ich usta. Jej wargi smakowały niczym świeże nagrzane słońcem truskawki zmieszane z czymś jeszcze, jakimś delikatnym posmakiem, który nie pozwalał się zidentyfikować. O dziwo był to posmak przyjemny, nieco gorzki jednak nie na tyle by zagłuszyć słodycz owoców. W miarę jak połączenie ich ust nabierało ognia, wybijał się on na wierzch by w końcu rozbłysnąć w umyśle Dawida informacją o swojej tożsamości. Czekolada. Usta wiedźmy smakowały jak dobra, gorzka czekolada.


Usta wiedźmy smakowały zaskakująco czekoladowo. A jak już spodziewałby się co najwyżej truskawek. Ale nie tylko smak jej ust go interesował. Chciał poznać jak smakuje reszta jej ciała. Dotknąć, powąchać, posmakować, zbadać i spenetrować. Chciał ją całą i to tu, teraz i natychmiast. Teraz więc nadal ją dotykał i podczas całowania i krótkich przerw. Ale teraz dotyk nie by juz badawczy czy delikatny. Zdecydowanie nie. Był niecierpliwy, zachłanny i prędki. Badał ją gdzie tylko zdołał. Początkowo wystarczał mu dotyk jej twarzy, szyi czy ramion i tego co zdołał zapoznać się przez ubranie. Ale pęczniejące porządanie i żądza już go rozpierały i popędzały co raz bardziej.


Poznał jej smak już nie tylko ust. Ale i twarzy, szyi, płatków ucha i ramion. Tam gdzie sięgnął. Poznał gładkość i gorąc rozpalonej żądzą skóry. I zapach. Najbardziej rozkojarzał go nadal zapach. To było coś nowego. Innego. Zapach był wyraźny jak nigdy wcześniej. Upajał sie tymi nowymi doznaniami. Upajał się kobietą która mu ich dostarczała. Wyczuwał z bliska zapach nie tylko perfum i kosmetyków. Wyczuwał pot z porów skóry który był niewodoczny dla oka. Wyczuwał zapach który przenikał między porami z głębi ciała. Z miejsca rozpoznawał lekko krwawy zapach ledwo muśniętej paznokciami czy elementem ubrania skóry. Ranka tak drobna, że dla nich nie zauważalna ale i tak jego nozdrza ją wyłapywały.


Ubranie zaczynało być krepujące i stawało się zawadą do dokładniejszego poznania jej ciała. Warknął zniecierpilwiony i zirytowany widząc w jak wiele sprzączek, haftek, sznureczków się wyzbroiła. Chciał ją teraz! Natychmiast! Pokierował nią tak, że oparła się plecami o ścianę domu. Dopiero gdy pospiesznymi, nerwowymi ruchami zaczął mocować się z jej “zbroją” nadszedł moment opanowania na tyle by zdołał coś powiedzieć.


- Nie boisz się mnie? - spytał grzęznąc w rozsupływaniu jej spódnicy. Z rozpędu dobrze mu poszło gdzieś tak na wysokości połowy tego gorsetu ale tyle było tam tego syfu, że zorientował się, że nie pozbędzie się tego badziewia rzutem na taśmę. Pierwszy raz odkąd zaczęli się całować spojrzał jej przytomniej prosto w oczy. Ciekawiło go to. Fascynowało. Była aż tak potężna, że właściwie niczym nie ryzykowała? Czy może niekoniecznie.

Jej dłonie, które błądziły w najlepsze po ciele Dawida, wyswobadzając go jednocześnie z odzieży, zamarły na chwilę, gdy zadał pytanie.

- Dlaczego miałabym się ciebie bać? - odparła zapytaniem, a Polak poczuł jak zarówno pasek, jak i guzik, a następnie suwak w jego spodniach, ulegają niewidzialnej sile. Ten sam los stał się też udziałem resztek tasiemek i zapięć gorsetu. Owe wyjście naprzeciw było bez wątpienia zaproszeniem, aczkolwiek tempo, w którym kolejne wiązania poddawały się owej sile, sugerowało, że wiedźma pragnie poznać odpowiedź na swe pytanie zanim w pełni udostępni mu swe ciało. Sprawiała przy tym wrażenie beztroskiej istoty, wrażenie kota, który bawi się swym przysmakiem, dla zwiększenia własnej przyjemności poprzez przeciąganie czekania na chwilę, w której nastąpi właściwa konsumpcja.


- Nie wiem… U nas sporo ludzi się chyba obawia takich sytuacji… Fajno, że ty taka nie jesteś. - odparł wzruszając ramionami zapatrzony w jej skryte jeszcze za gorsetem oczy. Był wyraźnie rozkojarzony i pełen sprzecznych, chaotycznych emocji. Droczyła się z nim. Bawiła. Z nim? Nim? Ale w końcu była kobietą. A on facetem. Też się umiał bawić. Z nią. I nią. Czuł wewnętrzną sprzeczność. Dłonie. Jej dłonie. Jej dotyk na jego nagiej skórze. Czuł to. Czuł to bardzo intensywnie. Chyba bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Z którąkolwiek wcześniej. Jej dotyk wzbudzał jego porządanie. Niecierpliwość. By rzucić sie na nią i dokonczyc sprawę natychmiast. Ale widok. To co widział fascynowało go. Pociągało. Hipnotyzowało. Skłaniało do oglądania. Gdy widział te stopniowo powiększanie się obszarów jej nagości. Z każdą magicznie rozpykaną pętelką co raz więcej odsłaniało te jej ubranie. W co raz ciekawszych miejscach. Końcówka była mieszaniną podziwiana dzieła sztuki przez konsera delektujacego się kazdym jego detalem i niecierpliwością nerwusa chcącego jak najprędzej rozpakowaćprezent od razu. Taka zawiesina nie mogła trwać w nieskonczoność i coś w końcu musiało przeważyć szalę. W tej chwili Dave nie miał ochoty być cierpliwym, mieszanina starych i znanych doznań w przyprawie całkowicie nowych pobudzała go do działania. Cierpliwy? Łagodny? Ostrożny? Może później. Kiedy indziej. Ale nie, nie teraz, nie tutaj, nie z nią…


- Niezłe. - pokiwał głową tonem prawie identycznym jak w kuchni gdy skomentował te latajace noże. Teraz podobne zdanie miał o użyciu magii do wyswobodznie się z ubrań. Znowu coś nowego. Lubił nowe rzeczy. Zwłaszcza w takich okolicznościach.


- To się nie boisz? No to super. To w takim razie teraz zróbmy co nieco po mojemu. - porządanie i niecierpliwość zdominowały jego poczynania. Rozepchnął dłońmi wkurzająco wolno dwie części gorsetu i wreszcie jego oczom ukazał się jeden z najciekawszych rejonów ciała kobiety. Zamruczał z zadwolenia wpatrzony nieruchomo w ten cud natury zaprojektowany jakby celowo do obupólnej satysfakcji po czym z niecierpliwością zaczął badać ten dziewiczy dla siebie teren. Wreszcie!


Wreszcie ją miał! Na pierwszy ogień poszły dłonie. Chciał się nacieszyć jej własnie odkrytym ciałem. Dłonie wylądowały więc na dwóch drgających półkulach. Ale było im mało. Jemu było mało. Więc dłonie zaczęły buszować po reszcie jej odkrytego torsu. Niżej na brzuchu, na boku po żebrach, zjeżdżały z tyłu na plecy wciskając się między nie a chropawe dechy ściany. Kontrast między chłodnymi, twardymi, chropawymi dechami z jendej strony ramion a gorącymi, miękkimi i gładkimi plecami z drugiej jakoś nie chciał się nie dać nie zauważyć nawet w takiej chwili. Ale wciąż to było mało by nasycić głód jaki odczuwał. Więc do dłoni dołączyły usta. Przy bezpośrednim zetknięciu twarzy z jej ciałem komplet dotyku, zmysłu i smaku wręcz oszałamiał. Kazdy zbadany fragment jej ciała. Tak podobny, tak ciekawy, a taki inny!


Dłonie zawędrowały znów na jej kark, choć tym razem od dołu i od strony jej pleców. Właściwie to trzymał ja teraz dosłownie w ramionach między sobą a ściana. Znów się złączyli i rozłączyli w kolejnym pocałunku. Spojrzał w jej oczy, zjechał niżej na te seksownie rozchylone i dyszące pożądaniem usta, niżej na piersi kochanki drażniące się dotykiem z jego piersią a potem niżej… - Ejjj… A ty wciąż jesteś w spódnicy?! Jak to się mogło stać? - spytał nieco zaskoczonym i zirytowanym tonem. No niby tak. Właściwie to w końcu jak zerwał z niej tą górę to jakoś zajęli się tą górą i dół został nie ruszony. Ale teraz jakby widząc że ona właściwie jest toples a nie nago jakoś mimowolnie się zdziwił. Przecież nie było co tak kończyć robotę w połowie roboty.

Tamina roześmiała się wesoło, swobodnie, lekko przy tym tracąc oddech, który zakończył ów śmiech krótką chwilą bezdechu. Do nozdrzy Dawida dotarł kolejny, nowy zapach. Tym razem nie pozwalał się on zidentyfikować, drażniąc zmysły, które już w owym momencie były niemalże na granicy wytrzymałości. Ludzkiej wytrzymałości, bowiem ta, którą otrzymał wraz z ugryzieniem wołała o więcej, jakby nie potrafiła znaleźć punktu, w którym miałaby dość. Spódnica, ta jakże problematyczna cześć garderoby, zsunęła się samoistnie, odsłaniając skryte pod nią fragmenty kobiecego ciała. Jedyne co teraz broniło mu dostęp, był skrawek białego materiału utrzymujący się na miejscu dzięki delikatnym tasiemkom.

- Kto powiedział, że jestem człowiekiem? - padło wyszeptane pytanie. Dłoń Taminy spoczęła na jego i powolnym ruchem przesunęła ją na tył, w miejsce łączenia się pleców z pośladkami. Tam, gdzie powinna znajdować się kość ogonowa, a która bez wątpienia tam się znajdowała, tyle że końca jej nie był w stanie dotknąć. Zamiast tego jego palce spoczęły na czymś grubym, co uniosło się nieco w górę gdy wiedźma wypchnęła biodra do przodu, pozwalając palcom zsunąć się po spód. Przez cały czas mógł czuć na sobie jej wzrok, rozpalony zarówno pożądaniem jak i ciekawością. Podobnie jak czuł coś długiego, wijące się wokół jego nogi, zdążające ku górze, tam, gdzie znajdowała się w tej chwili druga dłoń Taminy, obejmująca nader delikatną i gotową do użycia część ciała mężczyzny.

- Nie jestem - oświadczyła uśmiechając się figlarnie i zostawiając jego dłoń na nasadzie ogona, przenosząc własną na jego kark. - Nie boisz się mnie? - powtórzyła jego własne pytanie sprzed chwili.


Zaskoczyła go. Ta sztuczka z samozsuwającą się spódnicą była ciekawa ale w porównaniu do tego co zdążył zobaczyć tutaj dzisiaj i teraz w ciągu paru chwil aż tak od nowego standardu jaki tu zdaje się panował nie odbiegała. Ale tam gdzie skierowała mu dłoń, to co wyczuł pod nią a jeszcze nie widział. I chwile potem gdy coś owinęło mu się i zaczęło sunąć wzdłuż nogi no to tak. To był pełnokrwisty zaskok. Więc aż sapnął z zaskoczenia biorąc głebszy i nieplanowany oddech. Na chwilę te zaskoczenie dominowało w jego umyśle, twarzy i postawi wytłumiając nawet porządanie. Ale na chwilę. Potem nieco przygaszona przez zaskoczenie rządza wróciła do władzy ponownie opanowując ciało i myśli Polaka.


- Bać się? - powtórzył jej pytanie gdy odzyskał głos. Znów zaczęło w pełni docierać do niego gdzie stoją, gdzie są, gdzie ona ma swoje dłonie a gdzie on. Czuł jej zapach i stali tak blisko siebie, że czuł żar jej ciała nawet gdy nie dotykali się bezpośrednio. Elektryzowało go te odczucie. - Tak Tam. Myślę, że tak. - odparł jedną dłonią która wreszcie przełamła chwilowy paraliż bawiąc się i badając okolice jej pośladków i tego zaskakującego czegoś. Drugą zaś odgarnął kosmyk jej włosów z twarzy. Odgarnął powolnym, leniwym wręcz ruchem. - Tak, rozum mi podpowiada, że osoby z takimi mozliwościami jest całkiem rozsądnie się bać. A na pewno nie zapominać ani na chwilę o jej mozliwościach. - dłoń Dawida zanurzyła się kończąc ruch w jej blondwłosach. Tam też sunęła z wolna przesuwając się nad uchem aż na potylicę, nasadę czaszki i kark. Przy okazji zbliżyła się też jego twarz do jej twarzy jakby ściągana ruchem jego dłoni dla zachowania tej samej odległości.


- Ale serce mi podpowiada, że mnie lubisz tak samo jak ja ciebie. I to co teraz robimy. A skoro obie strony są zadowolone i szczęśliwe no to chyba nie muszą się siebie obawiać prawda? - spytał ją skracając do reszty dystans i łącząc sie kolejnym pocałunku. Skoncentrował się na tym. Obie dłonie powędrowały ku górze by ją objąć i nasycić się nią. Przerwali gdy oddech zwyciężył namiętność.


- A człowiekiem… - przerwał ciężko dysząc gdy łapał oddech. - Człowiekiem to jest się tu i tu. - rzekł wskazując kolejno na swoja skroń i serce. - I co najważniejsze człowiekiem trzeba chcieć być. Tak jak huzarem. Trzeba chcieć. Nawet jak rodzisz się kimś innym albo wmawiają ci jakieś pierdoły. Więc dla mnie Tam to kwestia wyboru. Chcesz być człowiekiem to jesteś. Ja chcę. I póki mam wolna wolę zostanę nim. Żadna przemiana tego nie zmieni. - mówił co raz płynniej w miarę jak uspokajał mu się oddech. Palce znów zaczęły wędrówkę po jej rozgrzanym z emocji ciele. Sycił sie tym. Sprawiało mu kupę satysfakcji obserwując jej oddychające płuca jakie odznaczały się pod skórą i żebrami. Sunął jednak dalej, niżej przejechał palcami wzdłuż boku jej brzucha i zatrzymał się dopiero na tasiemkach podtrzymujących ostatni skrawek ubrania jaki miała na sobie. Ostatnia przeszkoda. Ostatnia pokusa. Ostatnia zabawka.


Przejechał palcami po tych tasiemkach. Tasiemka, kawąłek nagiej skóry, potem znów tasiemka i znów skóra. I materiał i skóra tak nagrzane i przyjemne w dotyku. - Więc nie Tam. Nie wiem co będzie jutro i czy będzie dla mnie jakieś jutro. Nie wiem co będzie za chwilę. Ale teraz nie. Nie boję się ciebie. - odparł przesuwając językiem po dziwnie szybo zasychających wargach. Podniecenie znów dominowało nad nim całkowicie. Pewnie igrał z ogniem. Ale do cholery to był najseksowniejszy ogień jako trzymał w rękach!


Ramiona nagle wyskoczyły mu do góry i położył dwoje dłonie na jej ramionach. Zaraz potem obkręcił ją dookoła jej własnej osi tak, że stała teraz do niego tyłem pomiędzy nim a ścianą. Chciał zobaczyć ten jej ogon w całej krasie. Zresztą od tyłu też chciał ją zobaczyć w całej krasie. Zaczął przesuwać dłonie po jej ciele. Stali tak blisko siebie, że czuł na swoim ciele ciało. Na klacie jej łopatki. Na brzuchu jej krzyż. Na swoich biodrach jej pośladki. No i ten jej ogon. - Ale jeśli nie jesteś człowiekiem to kim? - spytał ją cicho zbliżając usta do jej ucha. Dłonie zatrzymały mu się na jej piersiach które jak zwykle przykuły jego uwagę. Zle zjechały niżej na brzuch by w końcu zatrzymać się gdzieś między jej udami na tym ostatnim kawałku materiału jaki ja okrywał. Podobało mu się to co tam znalazł. Sam cienki, rozgrzany od żaru ciała materiał. Wyczuwał dość wyraźnie kształt tego do czego tak naprawdę od początku zmierzał. Już prawie miał.


- Wiesz co Tam? Właściwie to już dość mam tej gry wstępnej… - warknął jej przez zaciśnięte zęby. Rozpierała go energia i żądza. Uważał, że już nacieszyli się i pobawili się sobą całkiem wystarczająco by przejść do głównego dania mającego zaspokoić ich wzajemne nienasycenie. Dłoń dotąd badająca materiał na niej, zahaczająca tu i tam pod niego w końcu złapała go i pociągnęła w dół.

Ogon był, tak jak podpowiadał mu wcześniejszy dotyk, gruby u nasady, łagodnie zwężający się w miarę, w miarę jak od owej nasady wzrok Dawida się oddalał. Ciemny, niemalże czarny, przypominający skórzany bicz i sądząc po tym jak się poruszał, równie giętki. Gdy Dave odwrócił Taminę, na co pozwoliła mu bez żadnego sprzeciwu, a wręcz z wyrażającym zgodę westchnięciem, ów dodatkowy element jej ciała uniósł się wyżej, porzucając nogę mężczyzny i przenosząc się na jego pośladki. Muśnięcia były delikatne, jednak stanowcze, badające ów fragment męskiego ciała okazjonalnie zahaczając o wyższe partie, nie przekraczając wysokości pasa.

- Demonem - odpowiedziała na jego pytanie, jednocześnie opierając pewniej dłonie o ścianę chaty. Jej twarz odwróciła się w jego stronę na tyle, na ile pozwalała na to pozycja, w której się znajdowała. Oczy zalśniły czystym złotem, włosy zaś zaczęły poruszać się niczym unoszone lekkim wiatrem. I rosnąć, wydłużając się na jego oczach by sięgnąć w końcu linii, na której chwilę wcześniej znajdowały się tasiemki. Nie była to jedyna zmiana. Na jej głowie pojawiły się bowiem czarne rogi. Nie takie małe jednak, a potężne rogi, podobnie jak ogon grube u nasady i zwężające się ku końcom. Zdobiły one jej głowę wzrastając wpierw odchodząc nieco na boki, a następnie zakręcając ku tyłowi by spiralą powrócić ku przodowi. Same końce skierowane były ku ziemi i obarczone lśniącymi w słońcu kryształami na złotych łańcuszkach.

- Jesteś pewien iż masz już dość tej gry? - zapytała go, z uśmieszkiem na ustach, który jednak nie pokrywał się z czujnym błyskiem w jej oczach. Dave mógł wyczuć lekką zmianę jej zapachu, umysł zaś podpowiedział mu, że świadczy ona o zdenerwowaniu. Jednocześnie wzmocniła się owa niezidentyfikowana woń, która zaczęła dominować nad pozostałymi, wplatając się zarówno w owe zdenerwowanie jak i pożądanie, które go zapach wciąż wyraźnie wnikał w nozdrza Polaka.

Pośladki Taminy zbliżyły się nieco bardziej do ciała Dawida, lekko poruszając się w górę i w dół, kusząc i pobudzając. Zapraszając do podjęcia owego rytmu w nieco bardziej dogłębny sposób, jednak pozostawiając mu prawo do podjęcia ostatecznej decyzji.



Zaskoczyła go. Znowu go zaskoczyła. Okazja niezbyt sprzyjała jakimś głębszym analizom czy główkowaniu ale poza porządaniem i podnieceniem jakieś mysli przebijały się pod czaszką Polaka. Sądził, że ma do czynienia z wiedźmą, wróżką, czarodziejką czy jak to nazwać. Z jakiejś bajkowej rasy czy jakby pewnie w ich świecie nazwano mutacji czy gatunku. No demon niby się wpasowywał w ten standard ale jakoś miał złowróżbny podtekst. Na pewno nie kojarzył się z samymi miłymi i sympatycznymi rzeczami. Jednak te wyjaśnienia nagle poukładało sporo puzzli na swoje miejsca. Dlaczego mieszka sama, dlaczego się nikogo nie obawia, jak to możliwe, ża sama wykarczowała las i postawiła ten domek no i te pytanie o jej wiek. Sądził, że ma tu do czynienia jakieś magiczne sztuczki co do swojego wyglądu ale nadal laska chce wyglądać jak każda laska. A jak demon no to w sumie mogła mieć formę czy spaktowane ciało i reszta fizyki nawet bajkowego świata nie musiała jej dotyczyć jej tak dosłownie. Tak. Więc jak tak sobie spokojnie stała grzecznie i grzesznie stojąc nago pod ścianą domu Dawid musiał mieć chwilę na pokonanie własnego zaskoczenia.


- Wiesz co Tam? Widzę, że z tobą to się nie idzie nudzić i jesteś kobietą pełną niespodzianek. - mruknął gdy wciąż stała tuż przed nim w swojej odmienionej formie. Demon. Czarownica. No tak. Faktycznie. Teraz to te jego pytania i obawy wydały mu się głupie. To co widział dotąd w domu i kuchni dawało mu sporo do myślenia względem jej mocy. Nawet jak sądził, że to “zwykła maguśka”. A tu nie. Demon. O ciele kobiety. No ładnie. To pewnie mogła go sprzątnąć faktycznie tak jak on odganiał jakiegoś insekta. Dlatego nie musiała się obawiać ani jego, ani nawet całej sfory świeżo upieczonych czy pewnie nawet dopakowanych wilkołackich fajterów ani tych elfów czy co. Nie miał pojęcia kto przed nim stoi mimo, że zdołał poznać już sporo z detali jej ciała które było przed nim na wyciągnięcie ręki, zapraszająco nagie i chętne. Dopiero zaczynało mu się coś rysować. Ale nawet kontury i niewyraźne krechy szkicu były kompletnie nie jego kalibru. Onieśmielające. Więc wahał się.


Niepewny jej planów i zamiarów względem niego. Instynkt podpowiadał mu by dać sobie na wstrzymanie. Wycofać się póki była okazja. Brak znanych schematów nakłaniał do grania na czas i obadania tematu. Ale… Tak było parę ale. Po pierwsze dotarło do niego jak bardzo się z nim bawiła. Nie jak kobieta z mężczyzną tylko jak kot z mucha na szybie. Zdecydowała już o jego losie? Kiedy spuści mu na kark łapę? Więc pierwsze uczucie które przebiło się przez zaskoczenie i wahanie był gniew. Drugą było doświadczenie z tarzania się po macie. Wiedział, że w trakcie strachu właściwego już nie ma. Jest ruch i chaos. A człowiek boi się przed. Nawet jak ma do czynienia z kimś o wiele doskonalszym od siebie. Nie można było dać się opanować własnemu strachowi. Trzeba było zacząć działać i jakby nie wyszło działać. Zdać się na chaos i ruch. Działać i walczyć o swoje zdanie. O swoje miejsce. O swój wizerunek. I takim pozostać w pamięci własnej i i reszty. Walczyć o własną wolność a nie skamleć o nią na kolanach! Więc nie. Nawet jak mogła go zdmuchnąć od ręki jedną myślą nie zamierzał nawet jej oddawać pola bez walki. A trzecim czynnikiem który przeważył szalę był konglomerat jaki docierał do niego za pośrednictwem bodźców wzrokowych, zapachpwych i dotykowych. Zapraszała go. Nie miał pojęcia w tej chwili czy to działa na tejs amej zasadzie jak u ludzi ale do cholery! Była taka przepotężna i przemądra musiała wiedzieć co robi! ~ A chuj! W fantasy też sobie poradzę! ~ zdecydował się ostatecznie.


Owszem, była onieśmielajaca. W tej postaci i przy zarysowanej świadomości z kim może mieć do czynienia. Ale do jasnej cholery! Zapraszała go. Zostawiała mu wybór. Widział jej naelektryzowane mocą oczy. Burzę unoszących się jak w wodzie włosów. Tylko bez wody. Widział jej ponętne, nagie ciało tak kontrastujące z chropawością drewnianych belek ściany. Tak kusząco rozciągnięte zachecające do zgarnięcia. Do zbadania i zabawy nim. Czuł jej gorącą, gładką skórę i jędrne ciało tuż pod nią. Jakby stworzone do tego by je dotykać, pieścić, poznawać wszystkimi zmysłami po kolei czy naraz. Czuł jej ogon który mimo, że tak dla niego odmienny i niezwykły błądził po jego ciele jak dłoń doświadczonej i chcącej go zaspokoic kochanki. No i zapach. Ten wrodzony zmysł który obecnie przy prawie całkowicie nowej jakości stawał się narzędziem poznawania nowego świata. Z perspektyw które albo dotąd nie zauwazał albo były gdzies na pograniczu postrzegania przytłumione feerią płynącą z innych zmysłów i czynników. Teraz zaś zdawał się odgrywąć kluczową rolę. I tezn zapach mówił mu, że ona też jest podniecona. Rozgrzana. Rozpalona. Pomimo tego kim jest. Chciał tego samego co on. PRzynajmniej teraz i w tej chwili. Czekała na to. Tak jak i on.


- Jak kobieta każe to niech spierdala. Ale jak ładnie prosi i się uśmiecha facetowi odmówić nie wypada. - wychrypiał w końcu w rodzimym języku. Nie miał pojęcia jak to przetłumaczyć by zachowało sens i zgrabność odzywka z rodzimego podwórka. Ale liczył, że zrozumie. Skuma. Intencje czy ogólny sens. Sam miałby kłopot z ubraniem tego co właśnie odczuwał w słowa. Znów zbliżył się do niej i przylgnął całym ciałem do jej ciała. Nie miał pojęcia w co się właściwie pakuje. Ale do cholery miał właśnie zamiar wpakować się w nią. Tu i teraz, przy tej cholernej ścianie w ogrodzie. A potem to mógł być i potop!

Uśmiechnęła się do niego i skinęła głową, zupełnie jakby go zrozumiała, jakby była w stanie wniknąć w jego umysł i słyszeć myśli, które się w nim tłoczyły. Odwróciła głowę i oparła czoło o deski chaty. Jej włosy przestały falować, opadając po bokach i całkiem odcinając go od widoku jej twarzy. Nie były jednak w stanie zasłonić potężnych rogów, które teraz stały się nawet lepiej widoczne. Jej dłoń zsunęła się wzdłuż ciała i wniknęła pomiędzy uda by wyjść mu na spotkanie. Zwinne palce przesunęły się po po fragmencie jego ciała, który wkrótce miał się znaleźć w jej wnętrzu. Poruszała nimi powoli, pobudzając i naprowadzając coraz bliżej by w końcu wprowadzić go do środka. Kolejne westchnięcie wyrwało się z jej ust. Zakończył je jęk, który towarzyszył głębszemu zespoleniu się ich ciał. Dźwięk ów zdawał się wibrować w uszach Dawida, zupełnie jakby docierał z bardzo bliska, jakby został uwolniony tuż przy nich. Niemal był w stanie poczuć oddech, który wraz z owym jękiem się wydostał.

Dłoń powróciła na deski, ponownie służąc jako wsparcie dla ciała. Ogon zaś wciąż wędrował po jego skórze, przesuwając się z pośladków na plecy i docierając aż do karku. Sunął, badając każdy fragment jego ciała, który napotkał po drodze. Podrażniał, pobudzał i łagodził niemalże w tym samym czasie. Nie dało się ukryć tego, że wiedźma wiedziała dokładnie w jaki sposób użyć owego dodatkowego elementu by nie tylko sprawić, ale i dostarczyć sobie oraz jemu, przyjemności.

- Powinieneś się zacząć przyzwyczajać do niespodzianek, młody wilku - wyszeptała z ustami tuż przy deskach, a w jej głosie brzmiała zarówno radość jak i przekora, mogąca świadczyć o tym, że to, co do tej pory zobaczył to był tylko początek. Czy jednak zamierzała zafundować mu kolejne niespodzianki już za chwilę, czy dopiero gdy emocje opadną, może i w całkiem innym czasie, tego już nie zdradziła ograniczając się do zachęcającego do działania, a nie rozmów, ruchu bioder.



Trochę się uspokoił. Znaczy obawa przed nią a raczej jej mocą osłabła widząc, że nie zachowuje się podejrzanie czy agresywnie. Nie. Zachowywała się… Kobieco. Bardzo kobieco. Jak zwyczajna dziewczyna znaczy śmiertelniczka a takie przecież znał. Jak stęskniona kochanka. To go ośmieliło. Właściwie to nawet zachęcała i rozbudzała go swoim zachowaniem. Tą specyficzną mieszaniną spokoju i prowokującej do skorzystania uległości. Spojrzeniem. Postawą. Sylwetką. No i ten jej ogon. Pobudzał go dotykiem sunąc po jego ciele wprawnie jak kolejna dłoń. Miękka, delikatna, kobieca dłoń zupełnie jakby za nim stała kolejna kobieta. Aż trudno było uwierzyć, że to nie dłoń czuję na własnych pośladkach, plecach czy karku. Tak. Chciała tego. Tego samego co on. Mimo tego kim była. Mimo różnic jakie ich dzieliły. To w tej chwili chcieli tego samego. Tylko te rogi.


Rogi były jakoś bardziej rzucające się w oczy. Może dlatego, że miał je prawie dosłownie tuż przed oczami. Może dlatego, że jego realnie stapający po ziemi umysł w pierwszej chwili wziął jej ogon za jakąś mutację czy coś podobnego. Ale rogi już “się zrobiły” na jego oczach. Tak z niczego. Nie miała i nagle ma. Tak magicznie. Ogon jeszcze jakoś tam mógł przełknąć no ale te rogi to było coś. Coś absolutnie innego od tego do czego się przyzwyczaił. No i do cholery! Były w chuj duże! Żadne tam różki na czole tylko masywne, cholerne rogi. No nie dało się zgapić. Były jakieś takie… Groźne? Majestatyczne? Inne? Sam w sumie nie wiedział jak to określić. Zwłaszcza z połączeniu z tym pokazem mocy, żyjącymi własnym życiem włosami i w ogóle. Tak, chyba najbardziej w pierwszej chwili przestraszył się tych jej rogów które zrobiła czy ujawniła ot tak, z niczego właściwie. Ale teraz gdy największy szok już mu minął… Zaciekawił go ten element jej anatomii.


- Niezłe różki u tej wróżki… - mruknął pod nosem sięgajac dłonią po jej rogach. Przejechał nieśpiesznie po powierzchni aż do nasady. Tam dłoń napotkała już bardizej znane sobie skórę i włosy. Już wiedziała co robic dalej. Przejechał dłonią bez pospiechu aż do nasady karku a potem na sam kark. Bawił się chwilę jej skórą i drobnymi włoskami na nim. Tak. Sprawy wracały do normy. Pozwalał by porządanie z powrotem wracało w jego ciało gdy sycił dłonie, oczy i nozdrza ciałem kochanki. Czuł jak narasta i przejmuje nad nim kontrolę. Oddech znów stawał się cięższy, znów wracała niecierpliwość. Czuł jak ona też muska go ogonem po karku. Chciał ją poznać bliżej. Dokładniej. Także i z tej strony. Zastąpił więc dłonie na jej karku własnymi ustami a te przesunął z powrotem na ten już zbadany ale jakże ciekawy przód jej ciała. Dłonie zatrzymały się przy zwyczajowym przystanku jej piersi jak które jak mu się podobały gdy nimi, jej żebrami i brzuchem też pobrzmiewał rytm cieżkeigo oddechu jak i u niego. Drżały w jego rytm i w rytm jak zabawiał się nimi w swoich dłoniach. Ale w końcu zniecierpliwienie wygrało i popędziło dłonie niżej, przez jej brzuch i podbrzusze i jeszcze niżej. Dotarły wreszcie do tego najciekawszego, najgrętszego i najcenniejszego miejsca. Starczyło mu to. Na chwilę. Podotykał, pogłaskał, podrażnił, zbadał ale w końcu nie chciał już dłużej czekać. Kulminacja działań Tam, oraz tego co odbierały jego zmysły sprawiły, że rządza owładnęła nim ponownie niepodzielnie.


Dotyk. Jej dotyk. Muskanie tej trzeciej dłoni na swoim karku. Gorąco jej gładkiego ciała. Jędrne i miękkie na pośladkach które czuł przy swoich biodrach. Twardsze łopatki które nieco wbijały mu sie w klatę. Skóra. Tak przyjemnie gładka pod jego dłońmi. Gdziekolwiek by nimi nie sięgnął. Tak rozgrzana, tak wilgotna, tak chętnie ulegająca naciskowi jego palców. Dźwięk. Własny ciężki oddech. Jej oddech. Przyciszone, nieco zdławione jęki. Trzeszczenie drewna ściany pod naporem ich ciał. Głuche stuknięcie jak któreś z nich w nią czyms uderzyło. Obraz. Urwany. Zamazany. Przymglony. Rozkojarzony. Burza jej falujących blondwłosów. Drobne włoski na karku. Podrygujący dekolt gdyby teraz miała na sobie dekolt. Poruszające się tuż pod skórą łopatki. Napięte mięśnie ramion. Jej dłoń zaciskająca się na chropawym drewnie ściany. Jego dłoń zaciskająca się na jej dłoni we wspólnym uścisku. Zapach. Włosów które miał tuż przy swojej twarzy. Pot który wydzielała i jego i jej skóra. Składnik który dotąd by pewnie zauważał wzrokiem jako krople spływające po skórze albo czułby własnym ciałem jako śliską powierzchnię na niej. Teraz docierał do jego nozdrzy jak zupełnie nowy składnik tak samo jak jej rogi czy ogon. Oszałamiało go to dodatkowo pobudzając sferę zmysłów czy umysłu dotąd uśpioną a teraz jakż podniecającą i fascynującą. Zapach starego drewna ze ściany. Szary, martwy, chropawy. Zapach ziemi pod nimi. Miękki, wilgotny, ciemny. Gdzieś na pograniczu świadomości wyczuwał nawet przymulony tym wszystkim zapach tych cholernych truskawek co tu rosły. Roślinny i owocowy. I tam niżej. Tam gdzie był ich wspólny punkt łączący ją i jego. Tam gdzie w obojgu pulsowały ich skoki czuł to i była kulminacja ich rządzy i woli. Z tamtąd dochodził go najbardziej podniecający i pobudzający zapach. Czuł ją. Czuł ja całym sobą każdym swoim zmysłem i fragemtem ciała. Czuł tak jak jeszcze wcześniej nie czuł w takiej sytuacji żadnej kobiety. Czuł, jak zaciskają mu się szczęki i mimowolnie zgrzyta zębami. Czuł, że zbliżają się do kulminacyjnego momentu. I do cholery chciał to też czuć i przeżyć razem z nią!

Na moment ów nie trzeba było długo czekać, przynajmniej z jej strony. Gwałtowne ruchy i dotyk, szczególnie ten który skupił się na rogach, sprawiły że zbliżał się on nieubłaganie by w końcu wybuchnąć z siłą równą gwałtowności samego zbliżenia. Na deskach chaty zostały głębokie, doskonale widoczne rysy, będące pozostałością szponów, w które na krótką chwilę, zmieniły się paznokcie wiedźmy. Jej ciało drżało, nie tylko pod wpływem przyspieszonego oddechu, ale i dreszczy wstrząsających ciałem. Na plecach, tam gdzie stykały się one z torsem Dawida, pomiędzy łopatkami, czuł on przez chwilę poruszenie, jakby coś próbowało wyrwać się na wolność, jednak uczucie to szybko zniknęło.
Wiedźma nie odzywała się, czekając aż również jej kochanek dotrze do końca i zdoła nieco ochłonąć. Jej atrybuty wskazujące na wyraźnie nieludzkie pochodzenie pozostawały widoczne, jakby Tamina chciała by się z nimi oswoił. Z pewnością kryła w sobie wiele innych tajemnic, jednak nic nie wskazywało na to, by zamierzała się dzielić kolejnymi w tej konkretnej chwili. Jej rozbawiony wzrok, gdy przechyliła głowę aby na niego spojrzeć, świadczył o tym, że była nad wyraz zadowolona. Także i uśmiech, który błąkał się na jej ustach, pozwalał przypuszczać, że humor wiedźmie dopisywał.

<Resztę dorobię jak dam radę>
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline