Venora czuła się przynajmniej dziwnie jadąc na jednym koniu w towarzystwie innej kobiety. Liamm jednak znała się na rzeczy. Lokalną siatkę uliczek znała chyba na pamięć i bez najmniejszych problemów wydostała się z miasta. Na widok zbliżającej się bramy Venora była niemal pewna, że będzie musiała rozmawiać ze strażnikami, lecz tamci tylko kiwnęli na powitanie dwóm paniom i nawet nie próbowali ich zatrzymać. Tuż po wydostaniu się za mury miasta Liamm pochyliła się nieco bliżej końskiego grzbietu i wrzasnęła głośno "
Hia!" a jej wierzchowiec przyspieszył dwukrotnie. Dziewczyna wyglądała bardzo osobliwie i bardziej przypominała dziewoję z barbarzyńskich plemion Północy niż córkę bogatego kupca z stolicy Cormyru. Jej specyficzna fryzura przyciągała wzrok, nie mniej niż tatuaże które miała w miejscu wygolonych włosów ulokowane.
Liamm znała się na jeździectwie. Venora długie godziny spędziła na naukach dosiadania wierzchowca, oraz walki z jego grzbietu, lecz wciąż nie czuła się tak dobrze i pewnie jak starsi w fachu rycerze. Córka Bardocka natomiast zdawała się czuć urodzona w siodle.
Jej rumak o jasnej maści był bardzo zadbany i zdrowy. Venora widziała pięknie rozczesaną grzywę, oraz ogólnie czystą i zdrową skórę konia. Koń choć pewnie nie często woził dwie osoby na swym grzbiecie a na pewno nie ciężkozbrojne, to jednak dawał sobie radę bez większych problemów. Suzail zostawili gdzieś za plecami witając północny gościniec. Trakt był zadbany i czysty, jak to miało miejsce w większości rejonów Cormyru. Królowa - regentka dbała o to by handel w objętym jej opieką królestwie nie miał żadnych problemów w rozwoju, to też spora część zasobów skarbca królewskiego kierowana była na rozwój i ochronę wszelkiej maści dróg dla handlarzy.
Raz po raz Venora spoglądała w lewo, gdzie w oddali majaczyły potężne masywy górskie, gdzie pośród lokalnej fauny i flory kryła się horda goblinów, która nie dawała spokoju rycerce, wciąż wracając do jej pamięci. Z zamyślenia wyrwała ją Liamm. Kobieta nieco gwałtownie zahamowała swego wierzchowca i wyprostowała się, po czym spojrzała przez ramię na siedzącą za nią Venorę
-
Koniec przejażdżki ślicznotko.- burknęła, a gdy służka Helma zeskoczyła z konia, Liamm zrobiła to samo.
-
Tu znaleziono ciała pomordowanych.- wskazała rękami obszar kilkunastu metrów wokół traktu. Córka Bardocka poklepała swego rumaka w zad po czym odeszła na kilka kroków i rozejrzała się wokoło.
Pola, oraz lasy w oddali, no i rzecz jasna góry na zachodzie. Krajobraz był bardzo malowniczy, lecz nie z powodu pięknych widoków dwie kobiety dotarły w to miejsce.
-
Jeśli chcesz, nie tak daleko jest osada, skąd ruszyli ludzie ojca. Możemy tam zajrzeć i popytać, choć nie wiem co mogliby nam powiedzieć. Jak dla mnie to najlepszym rozwiązaniem byłoby przejść się tamtym lasem- wskazała palcem oddalony o milę na zachód gaj -
Gdybym była bandziorem to pewnie właśnie tam bym szukała ukrycia i właśnie z tego miejsca ruszała na poszukiwania nowych ofiar.- wzruszyła ramionami -
Ojciec powiedział jasno. "Polecenia wydaje rycerz Aleksandra, ty Lia słuchasz i robisz co każe", tak więc decyduj i rozkazuj.- rozłożyła ręce czekając na polecenia rycerki.