Michael nie zwracał uwagi na otoczenie skupiając się na swym figlu. Musiał mieć figlarny uśmieszek na twarzy widząc rosnące pod koszulką Sif sutki. Ta odchodząc zatrzymała się w pół kroku i odwróciła, teraz i reszta mogła to dostrzec. Szybki krok i znalazła się tuż przy nim... - Wybieracie się na jakąś wyprawę wojenną? - zagadnęła Angie. - Dziś będziemy świętować - odparł Czarna łapa, nawet nie silił się na entuzjazm z czekających wieczorem atrakcji. - Popijemy, pośpiewamy. Jak to na plemiennych uroczystościach.
Dredd, ten który zauważył w niezbyt kulturalny sposób przypadłość Billa, usłyszawszy jego słowa podszedł. - Obracasz językiem jak małpa - powiedział półgłosem, choć raczej wszyscy to usłyszeli - Ale przynajmniej nie umrzesz na kolanach skamlając o litość.
Dłoń Price’a spoczęła na ramieniu Dredda.
- Nie dla uroku osobistego czy wrażeń estetycznych go przyjąłem na ucznia. Przemawiają do niego przodkowie i jest wystarczająco silny by przetrwać.
Stojący obok Marcus poczuł, że nastrój Michaela mu się udzielił. I zdał sobie sprawę, że to widać. - Kurwa, co jest! - usłyszeli krzyki z łaźni. - Nie stój za mną, jebany pedale.
- Zawsze cię podejrzewałem…
Michael czuł żar rozpłaszczających mu się na klacie piersi Sif. Sam nie wiedział kiedy jego dłonie znalazły się na jej tyłku. Dłoń wilczycy też nie próżnowała. - Spokój! - wydarł się Price. Niczym zimny prysznic spłukał podniecenie. Na dźwięk jego głosu wszyscy zamarli, aż chciało się stawać na baczność i czekać na rozkazy. Stary i żylasty stanowił centrum świata. Dopiero po chwili wszyscy zaczęli się ruszać, Ktoś kaszlnął, ktoś szurnął nogą.
Michale poczuł język sunący od szyi do ucha. - Do zobaczenia wieczorem - usłyszą szept. Potem Sif odsunęła się i kręcąc biodrami odeszła kilka kroków.
Po chwili usłyszeli zbliżająca się grupę. Pierwszy wszedł Adrian, za nim Ada, Coulson. Masters, Śnieżna Łuska i Saidi. Przyjezdne wilkołaki skinęły mu głowami. On także po dłuższej chwili skinał im głową. Potem spojrzał na Rozjemców. - Udało się wam. Dobra robota. Pokażcie ją.
- Mieliście trudności - stwierdził Colson - złóżcie raport. |