Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 26-07-2016, 00:11   #981
 
Raist2's Avatar
 
Reputacja: 1 Raist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputację
Znalazł jakiś stary wrak samochodu, bez drzwi, szyb i kół. Na pierwszy rzut oka całkiem dobre miejsce na odpoczynek. Po 30minutach był gotowy. Wciąż nie zmieniając formy ruszył na dłuuugi “spacer” do caernu. Nie obyło się po drodze o mały incydent z jakimiś dzieciakami, ale wystarczyło jedno kłapnięcie szczęki żeby zrezygnowały z głupich pomysłów “zabawy z pieskiem”.

“Cali, tyle dobrze.”
Do przybyłych Rozjemców podszedł wilk, widać było w jego oczach ludzką inteligencję.
- Daliście radę? - odezwał się w mowie wilków, przez co zrozumiał go tylko Bill i Arthur - Dobrze. Czas pozbyć się tego cholerstwa.
Ruszył za Pricem bez słowa.

Wilkołaki zarówno przed, jak i w pomieszczeniu nie podobali się Marcusowi. Co prawda był z plemienia wojowników, ale ci to wyglądali wręcz na zabijaków którzy najpierw strzelają, potem pytają.

W pomieszczeniu gdy już wszyscy zostali sobie przedstawieni, przybrał ludzką postać. Znów stał przed nimi nagimi.
- Artur, musisz mi przypiąć rytuałem jakieś gacie, bo ostatnio wszystkie mi się drą. - zwrócił się ciszej do nie dawno poznanego szamana.

Fianna spojrzał się tyko na torby jakie przynieśli ze sobą. Osobiście wolałby pokazać co tam mają dopiero jak Adrian przyjdzie, ale nie było czasu wcześniej o tym pogadać.
-Wolałbym by był przy tym Adrian. - mruknął tylko do siebie.
 

Ostatnio edytowane przez Raist2 : 26-07-2016 o 20:40.
Raist2 jest offline  
Stary 26-07-2016, 11:01   #982
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Michael szedł za demonicą i podziwiał jej ciało i ruchy. Kiedy ujrzał siedzących wilkołaków i przyjrzał się zawartości ich futerałów. Coś mu zaczynało się nie podobać.
*Raczej na atak na tą bazę nie muszą się martwić. Więc co jest grane?* Zastanowił się przez moment.
- Angie. Coś tu nie gra. Mają srebrną broń i Price dziwny nóż.- Zwrócił się bardzo cicho do pięknotki.
- Obawiam się małej rewolty.- Dorzucił tuż przed wejściem do budynku do którego prowadził ich Price.

Swordich czuł się źle w tym miejscu. Nie było tu przyjaźnie jak do tej pory. Wzrok zakapiorów na ich plecach był prawie, że namacalny.

Kiedy weszli do pomieszczenia a Alfą z innego miasta obrzucił ich przelotnym spojrzeniem i przebadał ich "wiedźmim wzrokiem".
Podczas przedstawiania, aż zerknął na Starego, który prawie że poniżył Billa.
*To cham*. Oburzył się, nie dając nikomu tego poznać.
Gdy przyszło na niego i został przedstawiony kiwnął głową na przywitanie i zdziwił się jak wilczyca podeszła do niego i coś zaczęło się dziać z jego organizmem.
Nie podobało się mu to. Uznał, że nie da sobie w kaszę dmuchać i sam zadziała.
Złapał ukradkiem swój rekini kieł i skupił się. Nie zważał na otoczenie ani na miejsce. Miał jeden cel.
 

Ostatnio edytowane przez corax : 29-07-2016 o 15:41.
Hakon jest offline  
Stary 26-07-2016, 19:15   #983
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Może właśnie dlatego mieli jechać na bagna? Zastanawiał się Arthur wciąż nie wiedząc z im właściwie rozmawiał, czy z podpuchą czy z prawdziwym Adrianem który mógł wiedzieć co się święci.

Gdy wymieniono jego imię ukłonił się nieznacznie. Dziwnie nie czuł się specjalnie przytłamszony ani ilością ani siłą potencjalnych przeciwników. Był wszak gotów do śmierci i zwiedzania dalekiej umbry ... był też gotów stawić czoła przeciwnikowi w walce wręcz. Pewność siebie jaką dawała do mistrzostwa wyćwiczona sztuka walki sprawiała że Arthur czuł się spokojny - przynajmniej o wiele bardziej niż gdy uciekali pojazdami pod ostrzałem kul gdy nie mógł nic zrobić.

Szefowie Pomiotu Fenrisa - dość jednolite towarzystwo jak na multi-kulti jakim dotychczas otaczał się Adrian. Arhur nie wiedział co tu jest grane ale podejrzewał, że Pomioty przybyły tu w odmiennych interesach. Z drugiej strony, ta "straż przednia" być może przybyła tu jako wsparcie w celach wojennych, wszak to co się działo zaraz po opuszczeniu lotniska, jak i wcześniejsze porwanie szamanki zapewne stanowiło wierzchołek góry lodowej tego co dopiero miało nadejść.

Poglądy Pricea na temat innych zmiennokształtnych były dość szeroko znane, nawet Arthurowi , choć był laikiem jeśli chodzi o sprawy personalne wśród wilkołaków. Jeśli coś nie było duchem lub nie miało związku z magia czy rytuałami - zasadniczo nie leżało w kręgach jego zainteresowań. Niestety przynależność do rozjemców powoli wymuszała na nim powiększenie owych zainteresowań...

Jeżeli ktokolwiek mógłby rzucać wyzwanie Adrianowi i próbować strącić go ze stołka to chyba właśnie Price był jedna z takich osób. Zwłaszcza w towarzystwie alf z własnego plemienia lecz z poza miasta - tych mógł być bardziej pewny niż tutejszych, mniej lub bardziej związanych z Adrianem , którzy dodatkowo musieliby łamać zasady lojalności - jakich obcy względem Adriana nie mieli.

Banhi zdawał sobie jednak sprawę z przeważającej siły jaką dysponował tutaj Pomiot Fenrisa, zdawał sobie tez sprawę z faktu iż nie tolerują słabości - więc nie zamierzał jej okazywać.

Arthur przechylił nieco głowę "nasłuchując" i jednocześnie odwracając na chwilę , "dyskretnie" wzrok w kierunku pleców Billa. Po czym skinął głową na znak zgody. Choć i to wykonywał minimalistycznie, tak ze jedynie uważny obserwator mógł zdać sobie sprawę że porozumiewa się z kimś kogo nie widać.

Jeżeli nikt nie zwracał na niego uwagi, cały plan z "niewidzialnym" przyjacielem był na darmo. Jeżeli Pomioty miały jednak jakieś wrogie zamiary względem nich , to z pewnością czujnie obserwowały każdego. Niewidzialny przyjaciel był niewielka - ale zawsze - gwarancją bezpieczeństwa. Potencjalny przewrót musiał odbyć się bez świadków, inaczej nowy szef musiałby liczyć się liczyć z reakcją innych plemion i stronnictw. A przecież szefowie Pomiotów Fenrisa nie zostaną tu na zawsze aby mu pomagać. Arthur wiedział , że może pożałować tego ruchu, ale lepsze było trzymanie Pricea w szachu, niż nie czynienie nic - to w tej chwili było nie mniej ryzykowne.
 
Eliasz jest offline  
Stary 26-07-2016, 23:44   #984
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Jayson "Godzilla" Atkinson - Pomiot Godzilli



Po drodze



- Dziwne... - mruknął Jayson na chwilę zapominając o ranach i pozwalając by superbryka prowadziła się sama. Ale nie spodziewał się takich rewelacji od Steve'a i Angie. Dumał chwilę tak jadąc w milczeniu. - Myślicie, że to to samo coś co maskowało tak umnie porwanie młodych? - skojarzył od razu te podobieństwa ale nie był pewny czy tak istotnie jest czy to tylko pozory. Gdyby to było te same źródło to... No jeszcze nie wiedział co poza tym, że ktoś kto by pomógł zniknąć młodych nagle zacząłby się podszywać pod Adriana... By co? By ich wspomóc i załatwić parę szczurów co się na nich zasadzili? No gdzie tu sens? Miał wrażenie, że coś mu umyka w tej sprawie.

- Nie czaję... Po co się podszył pod Adriana albo Adę... Nie chciał ktoś by rękawica wpadła w łapy szczurów bardziej niż by dotarła do Adriana? - wyraził swoje wątpliwości na głos. Bo miał wątpliwości. Do tej pory pająk czy kto tam mieszał raczej im mieszał i szkodził niż pomagał. Czemu teraz zachowywał się inaczej? - Z tą Rękawicą jest jakaś przepowiednia czy jak? - spytał patrząc na współpasażerów. Na pewno była potężnym artefaktem więc może i miała jakąś swoją legendę. A przynajmniej pasowało by jakby miała. Zgadywał, że pewnie od ręki żaden z nich takiej nie zna ale może nim dojadą do sadyby szefa może coś zdołają ustalić. Na razie bowiem miał mętlik w głowie i w ogóle nie był pewny jak traktować te rewelacje.

- A dacie radę sprawdzić czy wcześniej na lotnisku gadaliśmy z Adrianem czy też z tym czymś? - popatrzył pytająco na resztę sprytniejszej obsady KITT'a. Nawet jakby mogli jeszcze nie był pewny co im to da. Jakby się okazało od kiedy ktoś podszywa się pod ich szefa może coś by się dało zauważyć. Dziwne mu się wydało polecenie jazdy na bagna. To w ogóle w przeciwną stronę niż na wybrzeże. No ale jednak szef miał znajomości wszędzie, na bagnach też. No i fakt, ktoś tam załatwił te szczury.

- Hmm... A może to była Ada... Ale to coś u nich? Może musiała udawać głupią czy co? - rzucił pod nosem cały czas główkując nad tym zagadnieniem co tu jest grane. Znowu czekał na reakcje czy choć trochę z sensem zgaduje. Nie słyszał dokładnie co tamta laska po drugiej stronie gadała ale słyszał Angie. No rozmowa dość neutralna i z drugim dnem. Jak się go nie znało chyba nie powinno być nic złego czy podejrzanego w takiej gadce o gryzoniach i drużynie A. Poza tym gdzie i przy kim musiałaby być Ada by tak się cykać? Przecież to była laska która była osobistą ochroniarą szefa. Przed kim by się cykał ktoś taki? I to pewnie jeszcze u Adriana na włościach.

- Ale dobrze, żeście się rozłączyli. Bo jak nie nasi to mogli liczyć, że coś chlapniemy. - podsumował w końcu swoje wnioski wracając z powrotem do aktywnej jazdy. Wolał zawierzyć instynktowi i doświadczeniu pary Muszkieterów niż dłużej się nad tym samemu głowić. Poza tym im dłużej myślał tym bardziej dochodził do wniosku, że postąpili słusznie.



Indian Creek



- Spoko to poczekamy na naszego alfę. - wielki i w trochę poszarpanym dresie mokol kiwnął swoją wielką głową popierając Marcus'a. Wyglądało na jakiś zjazd ważniaków. I to widać same wilki. Ciekawe. Adrian chciał ich do czegoś przekonać czy oni Adriana? W każdym razie skoro same alfy to wolał podkreślić, że oni już swojego mają na wypadek gdyby ktoś miał jakieś wątpliwości.

Zastanawiał się znowu o co tu chodzi. Te spotkanie na szczycie ma jakiś związek z Rękawicą czy może po prostu trafili na zaplecze dnia roboczego ich szefa? Zostawało chyba poczekać jak się rozwinie sytacja.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 27-07-2016, 01:16   #985
 
Ehran's Avatar
 
Reputacja: 1 Ehran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputację
Podczas jazdy...
Angie wzruszyła ramionami.
- Nie wiem Jay... to całe wygląda dziwnie...- Angie spojrzała w zamyśleniu za okno, jakby tam mogła znaleźć jakąś odpowiedź.
- Jestem pewna, że niebawem się wszystko rozwikła. - rzekła po chwili.
- Ale bądźmy czujni, jeszcze bardziej niż zwykle.

Indian Creek....
Dziewczyna skinęła, gdy została przedstawiona.
Była bardzo zaalarmowana, choć nie dawała tego po sobie poznać. Miewała już do czynienia z wilkołakami tego pokroju. Nie teraz, nie w tym ciele... ostatnim razem, gdy była na ziemi... Wtedy były to wyjątkowo nieprzyjemne i gwałtowne relacje. Nie wiedziała, dlaczego teraz jej się to przypomniało, gdy zerkała na tych mężczyzn...
Obecnie Angie obserwowała. Starając się ocenić wilkołaki.
Nie omieszkała też upewnić się, że jej przedmioty działają, w szczególności ten, pozwalający jej uniknąć zaskoczenia. Gdyby wilkołaki zaatakowały... no nie wiedziała jeszcze co by zrobiła... raczej szanse na pokonanie ich były zerowe... za dużo ich, cholernie za dużo.
- Zacne towarzystwo. Bardzo miło mi poznać. - rzekła do zebranych wilków.
- Wybieracie się na jakąś wyprawę wojenną? - zagadnęła nonszalancko, z pozoru uprawiając small talk, jednak pilnie obserwowała reakcję.
 
Ehran jest offline  
Stary 27-07-2016, 04:10   #986
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Idąc do budynku Bill wyciągnął ze swojej torby skarbów kawałek przesiąkniętego krwią materiału i podał go Arturowi - Na wypadek jakbyś potrzebował mnie znaleźć

Słowa Prica i jego Alfa przydupasów zbolały ale młody wilk dobrze wiedział że to kolejny test na którym nie wolno okazać słabości. Roześmiał się na widok efektu jaki wilczyca nazwana na część bogini wojny wywarła na Miku nie przejął się jej taksującym spojrzeniem.

- Śmierdzę i jestem brzydki bo Gaja zadecydowała że mam być bliżej związany z bestią wierząc że poradzę sobie z małpami i ich nienawiścią. Jak widać nie przewidziała że jej wojownicy staną się pierdolonymi estetami- Odpowiedział obcemu Alfie niby ryzykował ale miał już serdecznie dość czepiania się tych cech przez tych którzy powinni akceptować jego prawdziwą naturę. Liczył na to że obcy wilk nie poniży się do walki z szczeniakim a nawet jeżeli to tylko potwierdzi swą słabość i pokrewieństwo z małpami.

- Mentorze duchy zmarłych z naszego plemienia którzy zginęli w Walce z Zabójcą stada życzą sobie ujrzeć zniszcze rękawicy moimi oczami. Nasz Alfa z pewnością będzie wstanie to uczynić, on zlecił nam to zadanie i on otrzymać powinien przeklęty przedmiot- Postanowił przysrać Pricowi za jego złośliwości i wbijanie szpili.
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 27-07-2016 o 08:16.
Brilchan jest offline  
Stary 27-07-2016, 12:44   #987
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Michael nie zwracał uwagi na otoczenie skupiając się na swym figlu. Musiał mieć figlarny uśmieszek na twarzy widząc rosnące pod koszulką Sif sutki. Ta odchodząc zatrzymała się w pół kroku i odwróciła, teraz i reszta mogła to dostrzec. Szybki krok i znalazła się tuż przy nim...

- Wybieracie się na jakąś wyprawę wojenną? - zagadnęła Angie.
- Dziś będziemy świętować - odparł Czarna łapa, nawet nie silił się na entuzjazm z czekających wieczorem atrakcji. - Popijemy, pośpiewamy. Jak to na plemiennych uroczystościach.

Dredd, ten który zauważył w niezbyt kulturalny sposób przypadłość Billa, usłyszawszy jego słowa podszedł.
- Obracasz językiem jak małpa - powiedział półgłosem, choć raczej wszyscy to usłyszeli - Ale przynajmniej nie umrzesz na kolanach skamlając o litość.
Dłoń Price’a spoczęła na ramieniu Dredda.
- Nie dla uroku osobistego czy wrażeń estetycznych go przyjąłem na ucznia. Przemawiają do niego przodkowie i jest wystarczająco silny by przetrwać.

Stojący obok Marcus poczuł, że nastrój Michaela mu się udzielił. I zdał sobie sprawę, że to widać.
- Kurwa, co jest! - usłyszeli krzyki z łaźni.
- Nie stój za mną, jebany pedale.
- Zawsze cię podejrzewałem…


Michael czuł żar rozpłaszczających mu się na klacie piersi Sif. Sam nie wiedział kiedy jego dłonie znalazły się na jej tyłku. Dłoń wilczycy też nie próżnowała.
- Spokój! - wydarł się Price. Niczym zimny prysznic spłukał podniecenie. Na dźwięk jego głosu wszyscy zamarli, aż chciało się stawać na baczność i czekać na rozkazy. Stary i żylasty stanowił centrum świata. Dopiero po chwili wszyscy zaczęli się ruszać, Ktoś kaszlnął, ktoś szurnął nogą.
Michale poczuł język sunący od szyi do ucha.
- Do zobaczenia wieczorem - usłyszą szept. Potem Sif odsunęła się i kręcąc biodrami odeszła kilka kroków.

Po chwili usłyszeli zbliżająca się grupę. Pierwszy wszedł Adrian, za nim Ada, Coulson. Masters, Śnieżna Łuska i Saidi. Przyjezdne wilkołaki skinęły mu głowami. On także po dłuższej chwili skinał im głową. Potem spojrzał na Rozjemców.
- Udało się wam. Dobra robota. Pokażcie ją.
- Mieliście trudności
- stwierdził Colson - złóżcie raport.
 
Mike jest offline  
Stary 27-07-2016, 21:46   #988
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Jayson "Godzilla" Atkinson - Pomiot Godzilli




Skoro o raport pytał Colson, szef mokoli, Jayson poczuł się jakby wywołany do odpowiedzi. Ale powrót do terenu w jakim przebywali jakichś znajomych i przyjaznych twarzy spowodował, że w ogóle poczuł się pewniej.

- Dajesz Angie... - mruknął wielki mokol machając swoją łapą na demonetkę z torbą gdzie w końcu udało im się dowieźć ten cholernie, cholerny artefakt. Wcześniej jakoś niezbyt się palił do pokazywania czy wskazywania czegokolwiek. Do tego papugą nie był ale wcale nie trafiało do niego, że Price może się szarogęsić po Rozjemcach.

- Trudności. No tak, nie wszystko poszło gładko. - przyznał Jayson patrząc na Angie jak prezentuje ich zdobycz jednym z najważniejszych osób w mieście no i samemu szefowi przede wszystkim.

- Na miejsce dojechaliśmy bez żadnych trudności. Sam namiar na szafkę właściwie też. Cyrk się zaczął dopiero gdy mieliśmy paczkę i ruszaliśmy spod lotniska z powrotem. - wielkolud zaczął swoją relację po chwili wahania. Postanowił jednak ponawijać jak było ogólnie a najwyżej potem wyjaśnić coś dokładniej.

- No ale czekali na nas szefie. Czekali dokładnie na tej drodze co jechaliśmy. Najpierw cztery szczury na motorach i srebrem w lufach. Tam przy tym sklepie z motorami przy lotnisku. Ale rozjechaliśmy ich. Czterech. Czterech z automatami i na motorach. Potem jednak czekał na nas korek. Wywalona ciężarówa. Myśleliśmy, że się prześliźniemy bo KITT nas ostrzegł. Ale ja znam ten teren tam sporo miejsca dla nas by było by się prześliznąć. No ale z rowalonymi cylindrami trochę ciężko. Tam straciliśmy brykę Marcusa. Strzelali z ciężkiej artylerii. Antysprzętowej. Nie tak łatwo o taki sprzęt mi się wydaje. I ci już mieli jakiś zubożony uran w magach czy coś w ten deseń. Ja i KITT żeśmy tym gównem oberwali. Naprawdę nie wiem szefie czy to było celowe bo na nas czy to efekt uboczny bo na pojazdy ale piecze jak cholera. - skrzywił się wskazując na swoją ranę na piersi. Tak gdzieś do tego momentu opowieści mniej więcej orientował się co było grane. No zasadzka. Niezła. Przemyślana. Z finezją. Ale w sumie dość zasadzkowa zasadzka. Dopiero teraz zaczynały się schody i odchodziło od sztampy.

- No i tu się zrobiło ciekawie szefie. Bo dzwoniliśmy do ciebie. No w śroku akszynu no to wiesz, trochę zajęci byliśmy. Ale dzwoniliśmy i kazałeś nam jechać tam na wylotówkę na bagna. My i tak mieliśmy nieco spacji bo musieliśmy się przesiąść a Marcus wziął część pościgu na siebie i podrałował na solo. No ale i tak ja myślę, że byśmy się ślizgli dalej. I potem na ekspresówkę no i tutaj. Ale jak nam kazałeś jechać bo masz dla nas wsparcie w tym lasku no to zawróciliśmy, przejechaliśmy jeszcze raz obok lotniska no i do tego lasku. No a tam załatwona szczurza grupka razem z ich bryką. Byli załatwieni na cacy zanim w ogóle żeśmy się tam zbliżyli. Także ten... Jak to coś od ciebie to dzięki szefie. Na pewno byśmy sobie poradzili z tymi paroma szczurami ale zgrabniej wyszło jak tak mogliśmy się przepakować i zawinąć tutaj. - popatrzył na szefa niezbyt wiedząc jak ten detal ma opowiedzieć. Jeśli do tego momentu gadali z Adrianem no to wszystko wiedział i Jayson właśnie mu powtarzał co sam znał z autopsji więc czuł się trochę głupio nawijając o tym. Ale jeśli jednak nie to wolał powiedzieć jak było z tym pseudoadrianem. Bo jak ktoś by umiał aż tak się podszyć pod szefa to lepiej by szef o tym wiedział.

- No a potem też była dziwna sprawa. Kolejny telefon. Bo zadzwoniliśmy do ciebie i chcieliśmy wiedzieć czy czekać na te wsparcie czy tak jechać. No i niby wyglądało, że dodzwoniliśmy się do Ady. Ale jakoś tak gadała, że w sumie nie wiemy z kim gadaliśmy. No to ja mówię wtedy, że olać te telefony i działamy sami na własną rękę próbując dostać się tutaj. No to jesteśmy w końcu. Jakby co to Angie i Steve lepiej wyjaśnią co i jak było z tymi telefonami. Więc tak teraz to jak to jest szefie? Dostałeś od nas jakieś telefony z akcji? - uniósł brew i zapytał szefa. Czuł się znowu trochę głupio zwłaszcza jeśli właśnie jednak szef z nimi gadał i sam większość z tego wie.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 27-07-2016, 23:20   #989
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Michael czół coś, ale nie wiedział co dokładnie. Magia? Czy co? Czekaj sam jest magiem a nic nie widzi i nie czuje. Bill coś wspominał o jakiś wadach i zaletach przy grillu. Może to to?
Sif pożegnała się zalotnie i odeszła po słowach najstarszego wilka w pomieszczeniu. Chciał coś dodać, ale ugryzł się w język.

Weszli szefowie zmiennokrztałtnych. Nie było żadnego maga. Czemu? Mieli to gdzieś? No cóż. W końcu przydzielili go by mieć z głowy tą kwestię z Adrianem. Nie interesowali się chyba sprawami watach i innych. Interesy ich skupiały się na własnych nosach zapewne.

Kiedy Angie kucnęła Swordich obserwował ją przez chwilę i spojrzał na Sif. Czy mu się dobrze wydawało? Imię suki było w sam raz. Tylko by zmienił "i" na "y" w porównaniu z demonicą. No, ale cóż. Teraz trzeba było zająć się sprawą i raportem.
Michael słuchał raportu mokola nie przerywając mu. Patrzył tylko na reakcje przywódców oglądających rękawicę. Ciekawiło go co w ich głowach się dzieje i co wymyślą znowu dla nich.
 
Hakon jest offline  
Stary 27-07-2016, 23:49   #990
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Arthur nie zapomniał o ukłonie gdy do pomieszczenia wszedł Adrian wraz z obstawą. Ten nie był jednak ani zbyt głęboki - który z szacunkiem zachowywał względem przełożonych z własnego plemienia, ani zbyt płytki Może niespecjalnie wyznawał się na etykiecie, ale jako wilk dobrze znał zasady dominacji i nieco instynktownie mu to przychodziło.

Na wspomnienie o strzałach Arthur chwycił się za ok który nieco bolał. W zasadzie nie czuł tego zbytnio do tej pory, gdyż adrenalina skutecznie tamowała ból. Teraz jednak, gdy napięcie i zagrożenie zdawało się ulatywać, świeża rana dawała o sobie znać. Arthur spojrzał na ziemie stał w małej kałuży krwi. Nic wielkiego, jednak na wspomnienie o radioaktywnych pociskach przełknął ciężej ślinę. Niespecjalnie znał się na tym, ale nie brzmiało to dobrze. Dość szybko jednak machnął ręką na całe to zranienie. W zasadzie był to drobiazg i po przemianie powinien się zregenerować ... choć zapewne czeka go jeszcze wyciąganie tego całego pocisku.

Nie śpieszył się z zadawaniem pytań, niespecjalnie nawet zamierzał zadawać jakiekolwiek, nie w towarzystwie Pomiotów Fenrisa. Krzywe spojrzenie jakie rzucił Jaysonowi gdy ten dopytywał o telefony nie trudno było wychwycić.

Nie był to ani czas ani miejsce na zaspokajanie własnej ciekawości a Adrian mógł nie chcieć dzielić się takimi informacjami przy wszystkich. Podszywanie się kogoś pod szefa było namacalną jego słabością. Gorsza jednak była dezorientacja jego własnej ekipy - Rozjemców - którzy zdawali się nie wiedzieć z kim właściwie rozmawiają i od kogo przyjmują polecenia... Przynajmniej telefonicznie.

W zasadzie zamierzał nieco pomóc Adrianowi, ot na wypadek gdyby owe pytania lub co gorsza odpowiedzi , mogły być rzeczywiście kłopotliwe, zwłaszcza w takim towarzystwie jakie mieli.

- Nie czas teraz na pogawędki - rzucił krótko "Godzilli" - raport zdany, rękawica też. - stwierdził wskazując na fetysz i zwracając ku niemu uwagę.

Banhi po chwili przypomniał sobie jednak chwilę kiedy posyłano ich po rękawice na lotnisku. Była to swoista nagroda móc dokończyć co zaczęli, dzięki czemu mogli spić śmietankę chwały wśród garou. Nie było to bez znaczenia, zwłaszcza w tak wyborowym towarzystwie a i Uktena nie należał do takich którzy przepuszczą okazje która sama się im napatacza.

- Szczury były natrętne od samego początku jednak większość z tych które weszły nam w drogę gryzą już piach - zauważył po czym jakby na potwierdzenie swoich słów wyciągnął na chwilę zebrane skalpy, okazał po czym włożył je z powrotem do torby.

Adrian mógł oczywiście podchwycić temat, przejść do kolejnego lub przejść do odpowiedzi na pytania Jaysona. Pełna dowolność - Uktena jakby nie patrzeć znali się na rzeczy. W kwestii niuansów , tajemnic i sprytnego obchodzenia tematu i radzenia sobie ze słowem byli całkiem dobrzy. Chyba nikt lepiej nie potrafił od nich strzec tajemnic - często robiło się to w nieco bardziej wyrafinowany sposób niż przez zamykanie ich na kłódkę w sejfie...
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 27-07-2016 o 23:51.
Eliasz jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:10.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172