Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-07-2016, 23:49   #990
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Arthur nie zapomniał o ukłonie gdy do pomieszczenia wszedł Adrian wraz z obstawą. Ten nie był jednak ani zbyt głęboki - który z szacunkiem zachowywał względem przełożonych z własnego plemienia, ani zbyt płytki Może niespecjalnie wyznawał się na etykiecie, ale jako wilk dobrze znał zasady dominacji i nieco instynktownie mu to przychodziło.

Na wspomnienie o strzałach Arthur chwycił się za ok który nieco bolał. W zasadzie nie czuł tego zbytnio do tej pory, gdyż adrenalina skutecznie tamowała ból. Teraz jednak, gdy napięcie i zagrożenie zdawało się ulatywać, świeża rana dawała o sobie znać. Arthur spojrzał na ziemie stał w małej kałuży krwi. Nic wielkiego, jednak na wspomnienie o radioaktywnych pociskach przełknął ciężej ślinę. Niespecjalnie znał się na tym, ale nie brzmiało to dobrze. Dość szybko jednak machnął ręką na całe to zranienie. W zasadzie był to drobiazg i po przemianie powinien się zregenerować ... choć zapewne czeka go jeszcze wyciąganie tego całego pocisku.

Nie śpieszył się z zadawaniem pytań, niespecjalnie nawet zamierzał zadawać jakiekolwiek, nie w towarzystwie Pomiotów Fenrisa. Krzywe spojrzenie jakie rzucił Jaysonowi gdy ten dopytywał o telefony nie trudno było wychwycić.

Nie był to ani czas ani miejsce na zaspokajanie własnej ciekawości a Adrian mógł nie chcieć dzielić się takimi informacjami przy wszystkich. Podszywanie się kogoś pod szefa było namacalną jego słabością. Gorsza jednak była dezorientacja jego własnej ekipy - Rozjemców - którzy zdawali się nie wiedzieć z kim właściwie rozmawiają i od kogo przyjmują polecenia... Przynajmniej telefonicznie.

W zasadzie zamierzał nieco pomóc Adrianowi, ot na wypadek gdyby owe pytania lub co gorsza odpowiedzi , mogły być rzeczywiście kłopotliwe, zwłaszcza w takim towarzystwie jakie mieli.

- Nie czas teraz na pogawędki - rzucił krótko "Godzilli" - raport zdany, rękawica też. - stwierdził wskazując na fetysz i zwracając ku niemu uwagę.

Banhi po chwili przypomniał sobie jednak chwilę kiedy posyłano ich po rękawice na lotnisku. Była to swoista nagroda móc dokończyć co zaczęli, dzięki czemu mogli spić śmietankę chwały wśród garou. Nie było to bez znaczenia, zwłaszcza w tak wyborowym towarzystwie a i Uktena nie należał do takich którzy przepuszczą okazje która sama się im napatacza.

- Szczury były natrętne od samego początku jednak większość z tych które weszły nam w drogę gryzą już piach - zauważył po czym jakby na potwierdzenie swoich słów wyciągnął na chwilę zebrane skalpy, okazał po czym włożył je z powrotem do torby.

Adrian mógł oczywiście podchwycić temat, przejść do kolejnego lub przejść do odpowiedzi na pytania Jaysona. Pełna dowolność - Uktena jakby nie patrzeć znali się na rzeczy. W kwestii niuansów , tajemnic i sprytnego obchodzenia tematu i radzenia sobie ze słowem byli całkiem dobrzy. Chyba nikt lepiej nie potrafił od nich strzec tajemnic - często robiło się to w nieco bardziej wyrafinowany sposób niż przez zamykanie ich na kłódkę w sejfie...
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 27-07-2016 o 23:51.
Eliasz jest offline