Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-07-2016, 10:35   #49
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Liamm skinęła głową towarzyszce, po czym spojrzała ukradkiem na pozycję słońca na nieboskłonie. Dziewczyna przeczesała dłonią włosy i poprawiła swoją skórzaną zbroję pod ubraniem, następnie zwinnym susem wskoczyła na grzbiet swego rumaka jakby miała to perfekcyjnie wytrenowane. Venora usiadła jak wcześniej tuż za towarzyszką, a Liamm tylko ponagliła swego konia w dalszą drogę -Hia!- Rumak miał parę chwil na odpoczynek gdy rycerka przyglądała się okolicy i zastanawiała co dalej. Wierzchowiec córki Bardocka pędził ile sił w nogach a Liamm raz po raz spoglądała w lewo, na zbliżające się coraz bardziej w stronę horyzontu słońce. Niedługo później gościniec lekko skręcił na północny zachód a na odcinku paru mil otaczał go stary i mroczny las. Koń Liamm zboczył z traktu i kierowany przez młodą dziewkę pobiegł znacznie węższą ścieżką w głąb ów lasu.

Bandengreen nie powitało ich ciepło. W zasadzie w ogóle ich nie powitało. Mimo iż promienie słoneczne jeszcze desperacko się przebijały przez korony masywnych drzew otaczających domy, na zewnątrz nie dało się dostrzec żywej duszy. Ni dzieciaków bawiących się na podwórku, ni rzemieślników pracujących gdzieś na zewnątrz. Kompletna pustka. Sama osada znajdowała się na grząskim i wilgotnym terenie, pomiędzy korzeniami ogromnych drzew. Liamm zatrzymała wierzchowca, lecz nim zeszła z jego grzbietu rozejrzała się dokładnie na około.
-Co tu taka grobowa pustka i cisza...- burknęła pod nosem. Po chwili obie kobiety już stały na nogach, a Liamm wartko przymocowała solidnym węzłem uzdę jej konia do jednego z wielu wystających z gleby, grubych jak noga dziecka korzeni drzew.

-Słyszałam o tej wiosce kilka razy, ale nie wiedziałam, że jest tu aż tak... Specyficznie?- szukała słowa -Jest tu tawerna Błędny ognik. Zamówimy izbę i o świcie ruszamy dalej szukać. Ja nocą nie pracuję. Jeśli chcesz możesz rozpytywać miejscowych, ale pewnie też nie będą po zmroku skorzy do wpuszczania obcych do swych chat.- wyjaśniła. Obie kobiety skierowały swe kroki do największego budynku w osadzie. Zaniedbany i ponury nie przyciągał klientów, lecz pewnikiem i tak ich zbyt wielu nie miał. Nad drzwiami wisiał szyld z nazwą gospody, lecz porastający go mech tylko utwierdzał Venorę w przekonaniu iż nikt nie dba o ten przybytek.
W środku panował zaduch a smród wilgoci nie pobudzał apetytu rycerki. Liamm skierowała swe kroki do szynkwasu, gdzie od razu dała znać o swej obecności głośno chrząkając.

Po chwili z zaplecza wyłonił się stary, zgarbiony człek (którego wygląd niezmiernie pasował do wyglądu gospody). Był równie zdziwiony widokiem gości, co oni jego widokiem.
-Ekhem... Czym...-
-Dwie izby. Wartko starcze, bo czasu nie mamy.- weszła mu w zdanie Liamm.
-Mam tylko dwie, ale na wasze szczęście chwilowo puste.- wyjaśnił nieco zaskoczony pośpiechem Liamm. Niewiasta nie bawiła się w konwenanse i położyła na blacie szynkwasu złotą monetę, zabrała klucz do swej izby i ruszyła szybkim krokiem -Budź mnie o świcie złotko. Dobrej nocy.- pożegnała się po czym powędrowała w wskazanym przez starca kierunku. Venora stała chwilę nieruchomo odprowadzając towarzyszkę wzrokiem, po czym spojrzała na starca za szynkwasem.
-Więc. Czym pani służyć mogę?- spytał. Na zewnątrz szybko zapanował mrok.

 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline