| Powrót do Jelling Niedługo przed świtaniem zarysy chat Jelling ujrzeli.
Mieszkańcy osady już pierwsze prace rozpoczynający przyglądali się im. Niektórzy z uśmiechem, niektórzy łypiąc spod oka. Młodzi "hirdmani" co ich Jarl Bezdroży na straży mieszkańców ostawił, opadli go z krzykiem, domagając się opowieści. Jorika i Jensa z nimi nie było, za to wyspani i pełni energii Knut i Ragnar nadrabiali ich nieobecność. - I so? I so? Opowiadaj, wocu, opowiadaj!
Skald jednak zamyślony, jakby we własnym świecie pozostawał i nie zwracał większej uwagi na to co wokół niego.
Za to Gudrunn warknęła na nich kilka razy ale jakoś bez przekonania, kierując się do halli, gdzie i Frey podążył, jako również Volund i Elin.
Wkroczyli do domostwa, do którego promienie słońca się nie przebijały. Każde odczuwało już skutki świtu w każdym kroku. Każde myślało o śmierci na czas dnia. Skrzynie czekały w langhausie, co zbyt mały był by to miano nosić.
Pogrobiec raz jeszcze wzrokiem pozostałych afterganger obdarzył. Spostrzegł, że volva nieco mniej jęta magią, klątwą, darem i sennością od niego teraz, gdy nienawistne słońce nad horyzontem wstawało. Nie mając dość sił by podejść nawet, tak do niej rzekł: - Elin… jeśli zdołasz. Śmiertelnym nakaż, by trumnę mą gdy tam legnę zabili, zastawili. - Wzrok przemęczony oczu martwych ku trumnie skierował. - Przede mną się zbudzicie… wówczas… nim mego głosu nie usłyszycie, nie otwierajcie.
I odpowiedzi nawet nie czekając, z ulgą wkroczył do skrzyni przeznaczonej mu jeszcze na wozach i do snu na wznak, z dłoniami na piersi złożonymi zaległ prawie natychmiast.
Podchodząc do swojego drewnianego schronienia na te noc, Frey na nikogo wzroku nie podnosiłł, do nikogo głosu nie wydobył. Położył się tylko i tak jak po przebudzeniu tak teraz na powałą patrzył, nim dzienna niemoc go nie chwyciła i oczu mu nie zamknęła.
Wieszczka głową skinęła i za Gangrelką poczęła się rozglądać. Gdy ta ubrana już w ludzkiej postaci się pojawiła podeszła do niej. - Volund, chciałby żeby skrzynie jego zabito i otworzono dopiero, gdy da znać.
Lodowooka spojrzeniem jej smutnym rzuciła. - Rzeknij tam, Egilowi. On przypilnuje.
Skinęła głową. - Jeszcze rzecz jedna Gudrunn… - powiedziała zmęczonym głosem. - Myślisz, że ludzi można by na polanę wysłać, by tam te ciała popalili?
Wilczyca z Jelling skrzywiła się. - Śladów powracających nie było. Ale to nadal ryzyko. Mogę spytać - dodała po namyśle - Może ktoś będzie chętny. - Ruszyła się z legowiska w skórach. - Jeśli ruszać tam mają to w ciągu dnia.
- Oczywiście, w nocy to my byśmy mogli się tym zająć… ale jeśli zrobią to w pod Sol światłem będzie miało większą moc. Jak uważasz, możemy sami w noc nastepną.
Gudrunn ruszyła do starszego męża by rozkazy wydać: - … ludzi znajdź i wyślij by polanę oczyścili z trupów. Starszych wojów i dwóch młodych. - Klepnęła Egila w ramię zmęczona, gdy o skrzynię Volunda i życzenie Elin zadbała.
Sługa nieco zadziwiony rozkazem nawet zbyt nie protestował. Jakiś cień po obliczu mu przemknął. Skłonił się Pani na Jelling i volvie by odejść. - Dziękuję. Nie przeszkadzam Ci już. - Skinęła głową i do swojego schronienia się skierowała. Nim jednak oczy zamknęła modlitwę dziękczynną wypowiedziała i drugą w trosce o Agvindura.
__________________ "Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur." "za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!" |