Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-07-2016, 14:24   #46
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
W sypialni

Po obiedzie wszyscy oczywiście rozeszli się w swoje strony. Nela miała co prawda wielką ochotę poćwiczyć nowy łuk i zagonić “nowych przyjaciół” do obeznania się z krótkimi mieczami, ale zamiast tego zasugerowała Barb i Jackowi, by poszli z nią do sypialnego pokoju w którym zostawili “swoje” rzeczy. Gdy Ci przekroczyli tylko próg pokoju, Nela zamknęła za nimi drzwi.
- No i? Co o tym myślicie? Bo mi wszystko wskazuje na to, że one bardzo korzystają na pojawieniu się naszej grupki. Akurat kilka kroków przed ich główną siedzibą. A według słów krasnala tylko najwyższy mag mógłby odesłać nas do domu, a już wiem kto to jest najwyższym magiem. - Szarowłosa rozłożyła na moment ręce przyglądając się przy tym chwilę Jackowi, chwilę Barb.
- Nie bardzo wierzę w dobre serce kogoś, kto liczy sobie parę setek lat - przytaknął Jack - a na dodatek znajduje się w opozycji w stosunku do miłościwie nam panującego władcy. Jednak nie wiem, na czym by miały polegać te korzyści.
- Tamina powiedziała, że niedługo nastąpi wybór na stanowisko Mistrza Rady, które obecnie zajmuje ten cały Vellandrill. I, że jego pozycja słabnie, a jak się okaże, że nie kontroluje granic to jeszcze bardziej osłabnie. Ktoś kto liczy sobie parę setek lat i ma władzę, ale nie absolutną… - Tu Nela urwała i wzruszyła ramionami.
Barb spojrzała zaskoczona na Nelę.
- Okeeeej, muszę przyznać, że nie brałam takiej opcji pod uwagę. Po prostu nigdy nikt mnie nie wykorzystywał do celów politycznych. - Pokręciła głową, siadając na łóżku.
- Z polityką jestem na bakier, ale opozycja zwykle podkopuje na różne sposoby aktualną władzę, by wspiąć się wyżej - przytaknął Jack. On dla odmiany usiadł na krześle. - Tak też jest i rzeczą możliwą, iż po naszych karkach ktoś chce wleźć wyżej w drabince hierarchii. Może być to Tamina.
Nela złożyła ręce na piersi.
- Nazwała nas okazjonalnymi zabawkami. - Po tych słowach prychnęła oburzona. - I jak tu im ufać? Gdybym ja była “tą złą”, zrobiłabym to samo co one robią teraz.
Szarowłosa spróbowała sparodiować głos Taminy w kolejnych słowach:
- Chcę Wam pomóc, och biedne sierotki, tu macie jeść, a tu macie eliksir, po którym się lepiej poczujecie.
Barb milczała, spoglądając nieco zdezorientowanym wzrokiem raz na Nelę, raz na Jacka.
- Serce Magii... mówi wam to coś? - spytał Jack.
- Wiemy, że osoba która nim włada wybiera przedstawiciela magów do rady. Wiemy, że włada nim Tamina, która sama jest zwana Sercem Magii. Nazwa świadczy o czymś co odpowiada za istnienie magii. Po za tymi faktami nic mi to nie mówi. - Nela wzruszyła ramionami. - A wam? - Dziewczyna spojrzała na Barb. - Jesteście bardziej oczytani. Ej, Morgana to ta zła, nie?
- Historię spisują zwycięzcy - odparł Jack. - Według legend Morgana to ta bardzo zła. Zresztą... pokazała nam swe oblicze. A co do Serca Magii... To może być równie dobrze przedmiot, jak i miejsce. Skoro Tamina włada Sercem Magii, to ma wpływ na działania Rady. Powinna też, teoretycznie przynajmniej, być najpotężniejszym magiem w Avalonie. Chyba że jest jeszcze jakiś samotny strzelec, odpowiednik Merlina na przykład.
- Pytanie, co niby mogłaby przez nas stracić
- dodał. - Z pewnością nie chodzi o sympatię Vellandrilla.
- Ja rozumiem wasze argumenty, brzmią one sensownie i w ogóle, ale… - zaczęła ostrożnie Barb - kurczę, ona naprawdę w ogóle nie musiała nam pomagać. Karmić, dawać sprzęt, zajęła się nawet taką, jak dla niej, drobnostką, jak mikstura na kolor włosów. - czarnowłosa wskazała przy tym na Nelę.
- Sugerujecie więc, że to wszystko ma coś większego na celu, jesteśmy tylko pionkami i dla niej to po prostu zabawa? Jak jakaś banda śmiertelników skądinąd, która ma się stać czymś w rodzaju wilkołaków może cokolwiek zmienić? - perorowała dalej Barbara.
- No i w takim razie, czy to nasze przedwczesne obudzenie się, ma jakieś znaczenie? Ktoś nam pomógł na przykład, nim jeszcze się ocknęliśmy? Bo wszyscy powtarzają, że powinny od razu nas znaleźć ludzie… czy tam istoty, które by nas skuły w kajdany i tak dalej. I czy to była Tamina, czy jeszcze ktoś inny? Poza tym mam dość. Niby tyle odpowiedzi, a wciąż miliony pytań i powstają kolejne.
Nela westchnęła głośno. Powędrowała w stronę łóżka by usiąść obok Barb.
- Obudziliśmy się i trafiliśmy w ręce Taminy, a nie jej przeciwników. A tak, wszyscy mówią, że powinniśmy trafić w ich ręce. Po za tym sama słyszałaś, jak Morgana nazwała nas zabawkami. To oczywiste, że jesteśmy pionkami. Pokaz sił między władcą a królową? I tak, pomogła nam i pomaga dalej. Przynajmniej tak to wygląda. Zdobywa nasze zaufanie. Wiesz, jeśli będziesz mówiła dziecku od małego co jest złe, a co dobre, będzie w to wierzyć. Tak samo my. Możemy wierzyć tylko w to, co ona mówi, bo nie znamy innych prawd. Wiecie, co jest w tym wszystkim najgorsze?
- Mów, nie trzymaj nas w niepewności - zachęcił ją Jack. Potrafił sobie wyobrazić wiele rzeczy, jedną gorszą od drugiej.
Nela spojrzała na Barb z nadzieją, że może chociaż ona podejmie się “zgadywania”, co ma na myśli.
- Że zostaniemy przez te przepychanki tu na zawsze? - spytała czarnowłosa.
Nela skinęła głową.
- Jeśli zakładamy, że Tamina jest hmm… najpotężniejsza jeśli chodzi o magię, to oznacza, że tylko ona mogłaby nam pomóc wrócić. A ona najwyraźniej tego nie chce. - Nela zrobiła krótką pauzę przyglądając się jeszcze raz Jackowi i Barb. - I w takim wypadku mielibyśmy tylko dwa wyjścia. Albo nie ufać Taminie i spróbować mimo wszystko wyjść poza strefę. Niestety, wiemy że nam to uniemożliwiła jak mogła. Albo niestety, zrobić dokładnie to czego ona chce. Zaufać jej. Obawiam się jednak, że minusy pierwszej to bardzo duże ryzyko. A minusy drugiej, to raczej pozostanie tu na zawsze. I chyba w ogóle nie mamy wyjścia. Czarnowidzę?
- Nie wiem, czy nam uniemożliwiła - odparł Jack. - Ale nie wiem też, czy mam ochotę sprawdzać prawdziwość jej słów.
Barb westchnęła rozdzierająco.
- Ja już nic nie wiem. Ale myślę, że skoro rzuciła hasło o rozstawieniu strażników wokół włości, to nie ma opcji wymknięcia się bokiem. Poza tym, chyba nie warto się narażać.
Barbara odgarnęła włosy z czoła i po chwili zastanowienia dodała:
- Hm, no to może po prostu udawajmy, że wierzymy na sto procent we wszystko, a gdy tylko będzie ku temu okazja, eksplorujmy inne opcje, wraz z tymi podtykanymi nam pod nos. Gorzej, jeśli Tamina ma tu jakieś magiczne urządzenia, które jej powtórzą naszą rozmowę, albo słyszy nas bez problemu nawet teraz. Nie wiemy do końca co było w tym eliksirze, który wszyscy sobie radośnie golnęliśmy. - Barb rozejrzała się po pokoju, prawie jakby oczekując, że zza szafy wyskoczy magiczny królik, który przyzna się do donoszenia ich gospodyni.
- I tak mamy w plecy, i tak. - Jack zdecydowanie nie tryskał optymizmem. - Tak jak powiedziałaś, musimy robić dobrą minę do złej gry. I cieszyć się z tego, co na razie mamy. Miłe towarzystwo, wielką wannę, wygodne łóżko...
- Nie, nie... bez żadnych zbereźnych skojarzeń
- dodał natychmiast.
- A no. Możemy sobie tylko pogadać. - Nela westchnęła. Spojrzała na Barb koło której siedziała na łóżku. - I oczywiście cieszyć towarzystwem. - Uniosła ramiona do góry. - Bez zbereźnych skojarzeń - dodała rozbawionym tonem.
- Dobrze, czyli ogólnie rzecz biorąc, co teraz? - wyszczerzyła się Barb, spoglądając ukosem na Nelę.
- Idziemy grzebać w książkach, szukając czegoś o historii Avalonu, czy jednak to bez sensu, bo pewnie Tamina przewertowała odpowiednie dla nas lektury? Czy co robimy?
- Zapewne najciekawsze dzieła nie będą zapisane w anglicusie - stwierdził Jack - ale co nam szkodzi? Możemy zajrzeć do biblioteki. Zawsze lubiłem książki. Może znajdziemy tu jakąś avalońską wersję Who's Who?
- Okej. W takim razie biblioteka, a później możemy sprawdzić naszą nową broń - odparła Nela. - I poleniuchować, jak starczy nam czasu. Bo kto wie, kiedy znów będzie ku temu okazja.
- A zmieniając temat... - Jack wstał z krzesła. - Czy tylko mi się zdawało, że od Dave'a delikatnie zalatuje Taminą?
- Hmm… - skomentowała Nela, lekko mrużąc przy tym oczy.
- Rzeczywiście, jak tak stałam przy nim, to prawie jakbym stała przy Taminie, zapachem przesiąknięty. Delikatnie, to chyba z Twojego punktu. Myślicie, że wywalił coś na siebie? - zapytała Barb.
- Ja tam nie wiem, o czym mówicie. - Nela wzruszyła ramionami. - Nic nie czułam. Tylko mydło.


W bibliotece

Barb sięgnęła po nieco przykurzony tom “Przydajne zachowanie dla damy”, otworzyła na losowej stronie i zaczęła czytać:
- “Kiedy zaś do izby wejdziesz, nie zapomnij rzec dzień dobry. Nie rozglądaj się po wszystkich kątach, toż to nie wypada. Wzrok spuść skromnie, unieś lekko kąciki ust twych i dygnij zebranym. Może wtedy mąż twój przyszły łaskawe swe oko na siebie zwróci i urzeknięty twymi wdziękami, ofertę oświadczyn twym rodzicom złoży.”
Czarnowłosa roześmiała się i z trzaskiem zamknęła księgę, wzbijając przy tym obłoki kurzu w powietrze.
- Dobra, dobra, za młoda na męża jestem, tak że będę wchodziła do izb “na buca” - odłożyła “Przydajne zachowanie…” tam, gdzie je znalazła. Nela rozbawiona tym, co przed chwilą przeczytała Barb, nie zdążyła skomentować, gdyż uwagę dziewczyn przykuł stojący kilka kroków dalej Jack. Pomachała za to książką o tytule “Survival”, którą trzymała w ręku.
- Patrzcie, co znalazłem. - Jack pokazał ściągniętą z najwyższej półki książkę o zachęcającej nazwie "Czas Krwawych Nocy". - Coś tu jest o Morganie. I o Taminie.
Dziewczyny podążyły w jego kierunku, po chwili stając jedna po prawej druga po lewej i zaglądając Jackowi przez ramie z rosnącą ciekawością.
- O popatrz, tu. - Nela wskazała fragment w książce na akurat otwartej stronie. - Vallandrill. Może coś o nim piszą. Hmmm… czwarty tego imienia od początków historii Avalonu. - Zaczęła czytać na głos. - Włada krainą od dwudziestu ośmiu wieków, co czyni go jednym z najstarszych elfów żyjących obecnie w krainie. Nie toleruje łamania zasad, które zostały ustanowione przed wiekami. Za młodych lat był związany z Taminą...! Związany z Taminą! - Nela spróbowała spojrzeć na Jacka i Barb, jednak stojąc za plecami chłopaka mogła co najwyżej nachuchać mu na kołnierzyk.
- Związany? Jakoś na to nie wygląda…- mruknął Jack. - Słuchajcie... może tak weźmiemy tę księgę i w spokoju poczytamy w naszym pokoju? - zaproponował.
Nela rozejrzała się. Skinęła głową.
- Racja. Będzie wygodniej i prywatniej. Chodźmy.
Barb próbowała spojrzeć Jackowi nad ramieniem, ale efektywniejsze byłoby wejście mu pod pachę, dlatego aprobująco pokiwała głową na propozycję przeniesienia czytania do ich pokoju.
 
Kerm jest offline