Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-07-2016, 16:10   #12
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
- Nareszcie - wyszeptał w języku rodzinnym. Nie oderwał się od niej ani na chwilę.
- Czekałem tylko na tę chwilę - dodał.

Wciągnęła głęboko powietrze by płuca wypełniły się jego zapachem. Uniosła dłonie, by mogły nacieszyć się dotykiem jego twarzy. Odmawiała sobie prawa do mrugania, na wypadek gdyby to spotkanie okazało się być tylko okrutnie realistycznym snem. Jeżeli nie zamknie oczu nawet na sekundę, to on nie będzie mógł zniknąć.
- Ari - powtórzyła po raz trzeci, jakby nic poza tym jednym imieniem, nie mogło przedrzeć się przez zaciśnięte gardło. Na policzkach poczuła wilgoć. Łzy spływały kropla po kropli, zamazując obraz, który wciąż trwał.

Uśmiechnęła się, pozwalając im płynąć. Teraz mogli ją zabić, chociaż jakaś część jej umysłu powtarzała cichym szeptem, że to nie o to im chodzi. Kogo by to jednak obchodziło? Z pewnością nie ją.
- Tęskniłam - wyznała cicho, przekazując w tym słowie cały ból jaki czuła, gdy jego nie było przy jej boku.

- Ja też - odparł przyciskając ją mocniej do siebie, by nacieszyć się jej dotykiem. Pocałował ja w głowę.
- Nigdy więcej. Choćby mnie mieli zabić. Nigdy więcej czegoś takiego - powiedział wydając się być bardzo zmęczony tym wszystkim.

- Więc zginiemy razem - skinęła głową, sprawiając wrażenie zadowolonej z takiej decyzji brata. Oczywiście wolałaby żyć z nim do końca swoich dni, jednak rozłąka nauczyła ją jednego. Niekiedy lepszym wyjściem była wspólna śmierć na własnych zasadach, niż życie osobno na cudzych.

- Może uda się nam uciec? Gdzieś daleko, gdzie nas nie znajdą. Na bezludną wyspę, gdzieś na Pacyfiku - rzuciła pomysłem, który raczej nie miał wielkich szans na powodzenie, jednak miała nadzieję, że nieco rozbawi Ari’ego. Może i nie miała swoich mocy, jednak wiedzy odebrać jej nie mogli. Musiała coś zrobić, by odciągnąć jego myśli od ich obecnej sytuacji.

- Może się uda - uśmiechnął się pierwszy raz od nie wiedział kiedy. Ponownie pocałował Sif.
- Nie udało mi się uciec. Próbowałem coś wymyślić, ale wszystkie skuteczne pomysły opierają się o moją moc. Bez tego w takim nadzorze… Przepraszam - dokończył hamując napływające łzy.

- Nie - pokręciła głową, palcami obejmując jego i przyciągając ich twarze do siebie. - Nie przepraszaj. To ja zawiniłam. Teraz jednak nie ma sensu wracać do tego co było. Musimy patrzeć do przodu, korzystać z chwili - potarła nosem o jego nos. - Musimy wykorzystać każdą szansę jaka się przed nami pojawi. Wierzę w ciebie, Ari. Znajdziesz sposób… Razem go znajdziemy.

Starała się przelać w te słowa cały optymizm, jaki zdołała zebrać, napędzając go radością z ponownego spotkania. Musiała do niego dotrzeć, nie miała wyboru. Musiała odłożyć własne smutki na bok, schować je głęboko by nie pokazały swoich uzbrojonych w jadowite kły, paszczy. Teraz powinna być pogodna, optymistyczna i silna. Dla niego. Dla siebie.

- Znajdziemy - powiedział z przekonaniem. Nie chciał jej wypuszczać z ramion. Najlepiej już nigdy.
- Przytyłem - poinformował z lekkim uśmiechem.

Roześmiała się cicho.
- Nie widać - odpowiedziała, nie wracając do poprzedniego tematu, chwytając się nowego. Przytycie było dobrym objawem, wbrew pozorom. Świadczyło o tym, że pilnował jedzenia, starając się nie dopuścić do spadku energii. Zatem nie poddał się, jak ona. Nie powinna się dziwić, zawsze był silniejszy.

- Zawsze możesz przejść na dietę sałatkową - zasugerowała, drażniąc się z nim, jak robiła to wiele razy wcześniej, gdy jeszcze byli wolni. - Co ty na to, mój króliczku?

Przechyliła głowę, wyczekując jego śmiechu, na który wiedziała, ze ma niewielkie szanse. A jednak się przydarzył.
- Rzeczywiście coś bym schrupał - powiedział i nachylił się do niej, by delikatnie pocałować jej usta.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline