Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-07-2016, 21:50   #189
Kolejny
 
Kolejny's Avatar
 
Reputacja: 1 Kolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputację
To było to. Ciemna Strona przepływa przez niego i nie czuł, jakby było to coś złego. Wymywała z niego słabości i dawała potęgę w najczystszej postaci. Czuł się świetnie, mimo odniesionych ran, nie do pokonania. Nienawiść i ból wyczyściły myśli i wyostrzyły zmysły. A chęć mordu była większa niż kiedykolwiek. Chciał zobaczyć, jak inni padają pod jego ostrzem, przerażeni. I miał w sobie zdolność, by to zrobić. Sama wizja i świadomość tego były upajające, ale był spragniony po więcej.
Postawił krok. I następny. A później nagle się zatrzymał. Walczył z instynktem i było to strasznie trudne. Gdzieś w kącie umysłu naszła go refleksja, co on właściwie chciał zrobić. Wymierzyć sprawiedliwość. Zniszczyć Muunów za to, co zrobili i parszywe zachowanie. Zabić! Zasiekać! Zasłużyli! Agresja i gniew przyćmiewały wszystko inne. Zrobił kolejny krok i gdy chciał już zacząć biec, znowu przystanął. Jakaś odległa myśl kazała mu się uspokoić.
Zastanowił się jeszcze raz. Upadł na kolana, żeby móc łatwiej utrzymać nogi, które rwały się do akcji w miejscu. Chyba wtedy zdał sobie sprawę, jak mało miał naprawdę kontroli nad sobą, mimo uczucia, jakby to on był w pełni za sterami i to jak nigdy wcześniej. Zaczął myśleć na nowo i poczuł, jak poziom adrenaliny minimalnie opadł. Zdał sobie sprawę z jednej rzeczy. Nie mogę tego zrobić. Chciałbym, ale nie mogę. Jestem Rycerzem Jedi, członkiem Akademii. Teraz, gdy Ciemna Strona dalej w nim pulsowała nie obchodziła go jego własna pozycja i że zadawanie cierpienia innym nie jest właściwą ścieżką. Pogardzał ścierwem, jakim byli Muunowie. Nie obchodziła go nawet Republika, że może zepsuć im negocjacje. I tak była słabym tworem, stawiająca dobro ekonomiczne nad dobrem istot żywych. Ale myśl, że przez niego miejsce, które było tak naprawdę teraz jego jedynym domem i że osoby, które kochał i którym ufał najbardziej na świecie miały cierpieć przez jego akcje, była ostatecznym argumentem.
Z ogromnym bólem serca wyłączył miecz. Przejechał zniszczoną dłonią po twarzy, zostawiając na niej krwawą smugę. Robił to tylko dlatego, że reprezentował Akademię i gdyby teraz wyruszył, by wywołać rzeź... Jedi zostaliby rozbici a działalność Akademii zawieszona. Przez niego. I wolał teraz na siłę przechować emocje i się powstrzymać niż dać się im ponieść. Koszmar, jaki z sobą przynosiła tamta wizja przeważał o bardo mały margines nad satysfakcją tej malującej się przed nim teraz.
Gdy wstał znowu na nogi krzyknął głośno. Siłą woli powstrzymał samego siebie. Podobno kłębienie negatywnych emocji w sobie miało złe skutki, ale teraz nie było innej opcji. Wyładuje się później. Odwrócił się do Vato. Musiał wyglądać nieco przerażająco, ale nie miał siły tłumaczyć. Prawdę mówiąc nie miał siły na cokolwiek. Strasznie chciał, żeby to już się skończyło, a on mógł się czysty i zdrowy położyć w łóżku i pomedytować. Wskazał na turbowindę i skierował tam kroki ramię w ramię z małpopodobnym.
 

Ostatnio edytowane przez Kolejny : 29-07-2016 o 21:53.
Kolejny jest offline