Doktor uniósł brwi słysząc sygnał do ataku i pokręcił głową jakby nad dzieckiem, które zrobiło coś głupiego, ale nie miało złego zamiaru.
-
Bądźcie gotowi - powiedział kosmita i obrócił jeden z kryształów.
Magnus zobaczył jaskrawy błysk światła i poczuł jak coś ciągnie go ku górze, ale coś innego przygważdżało go do podłogi. Gdy archeolog odzyskał wzrok zobaczył biały korytarz. Miał on kształt sześcianu i był na tyle szeroki, by skarabeusz który go zaatakował mógł spokojnie się przemieszczać. Gdy obejrzał się za siebie odkrył trzy inne korytarze. Każdy był oddalony od poprzedniego o dziewięćdziesiąt stopni. Wraz z Doktorem i Imhotep stali w skrzyżowaniu korytarzy na których ścianach biegły jakieś rury, a pod stopami mieli metalową kratę. Światło pochodziło z lap umiesczonych pionowo po bokach dając zrozporszoną aurę pozbawiją ich cieni. Każdy kończył się pozornie ślepo grodziami lub może kolejną ścianą.
Doktor poszedł ku jednemu z przejść i zaczął grzebać coś przy panelu monotwanym w ścianę.
-
Niesamowite! - westchnął Imhotep głaszcząc gładką powierzchnię pomieszczenia. -
Tyle metalu! Nawet nie wiem jaki to stop! Czy każdy statek jest tak zbudowany? Doktorze?
-
Większość - mruknął kosmita. -
Nie rozchodzie się
-
Dlaczego? - zapytał architekt.
Wtedy przewrotna karma zdecydowała iż upomni się o swój dług.
Grodzie w dwóch korytarzach zatrzasnęły się z hukiem. Za jedynymi znalazł się Doktor, a za drugimi Imhotep. Magnus znalazł się teraz w dwóch otwartych przejściach na przeciwko siebie.
Potem Maggy usłyszał stukanie. Było ono łudząco podobne do tego, które wydawał z siebie skarabeusz kiedy się poruszał. Jedyną rzeczą jaką archeolog mógł zrobić to uciec w kierunku przeciwnym do tego z którego dochodził hałas.
Tak też zrobił. Na szczęście pozornie grodzie były jedynie zakrętem.
Magnus pędził przed siebie mając nadzieję ja jakieś schronienie. Za kolejnymi otwartym przejściem wpadł do przyciemnego pokoju z szerokim oknem ukazującym nieprzenikniony mrok.
Pomieszczenie było wyposażone w zaskakująco ludzki sposób. Kilka półek zawalonych drobiazgami stół z dwoma krzesłami przywodzących na myśl wysokie stołki w barach i stojak z szklanymi butelkami wypełnionymi kolorowymi cieczami. Magnus zanurkował za zabudowany stół.
W chwilę później do pokoju wszedł znajomy stalowy owad.