Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-05-2007, 22:50   #4
Latilen
 
Latilen's Avatar
 
Reputacja: 1 Latilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodze
Dla człowieka nie ma nic pewnego.
Owidiusz


Mathab Shazandi

Im dalej zagłębiałeś się w uliczki dzielnicy Westminister, tym bardziej czułeś się nie na miejscu. W jaki sposób w ogóle się tu znalazłeś? Jeśli złapał cię ten glina, to gdzie on właściwe jest? I czyje są te cholerne ciuchy (spodnie były minalnie za duże, a paska ich właściciel nie raczył zostawić, natomiast koszula śmierdziała petami.)?! Im więcej pytań bez odpowiedzi, tym głowa bolała bardziej. Pewnie nawet spuchła. Ludzie, nie tylko ci, któych zaczepiałeś, patrzyli na ciebie dziwnie. Widocznie jednak nie na tyle ekstrawagancko się zachowywałeś, żeby wezwać policję, bo ta jeszcze się nie pojawiła. Możliwe, że mieli cię za nieszkodliwego szaleńca. Anglicy to dziwny naród.

Wszystkie zabytki, które w normalniej sytuacji przykułyby twoją uwagę, mijałeś bez zainteresowania. A nawet w lekkim popłochu. Przecież to nie może być Londyn!!! Przyspieszyłeś kroku i właśnie skręcałeś w uliczkę koło opactwa Westminsterskiego, kiedy zderzyłeś się z kimś. Zachwiałeś się lekko, jednak udało ci się utrzymać równowagę. W przeciwieństwie do młodej blondynki (na oko 25 lat) w czerwonej sukience mini. Upadła, a cała zawartość jej torebki wysypała się na chodnik. Miała na czole ledwie widoczną bliznę. Wziąłbyś ją pewnie za zmarszczkę, ale poprzecznie przecinała mleczno-białą skórę dziewczyny.
- Do jasnej cholery. - nawet na ciebie nie popatrzyła i zaczęła nerwowo zagarniać rzeczy z powrotem do torebki. I nagle twoją uwagę przykuł mały szczegół. Jej komórka. Wyglądała zupełnie tak samo jak twoja. Ten sam model, ta sama obudowa, ten sam breloczek. Czyżby...?


Pieter Kamil Pietrowic

W lodówce panowała niczym nie zmącona pustka (No oprócz kilku na wpół opróżnionych słoików dżemu, czegoś zielonego przypominającego sałatę i otwartego kartonu mleka, brak jednak czegoś z naklejką "MASŁO ORZECHOWE"). Po kolei przejrzałeś wszystkie dolne szafki. Garnki - nie to, chemikalia - nie to (kto w ogóle w takim miejscu chemikalia chowa?), kosz na śmieci - no żeby to...
- Tato, górna lewa półka - rezolutna dziesięciolatka musiała być bardzo głodna. Wystawiła paluszek i wskazała ci dokładne miejsce, w którym nieznany ci ktoś schował masło orzechowe. Kiedy smarowałeś kromki do kuchni weszła kobieta schludnie ubrana, uczesana w kok i delikatnie rozsiewająca zapach róż. W ręce trzymała dużą czarną tekturową teczkę.
- Jeszcze nie gotowe? Coś ci dzisiaj ciężko idzie. - uśmiechnęła się delikatnie i podeszła bliżej. Przytknęła czoło do twojego czoła. - Może jesteś chory? Ale nie masz temperatury.
Zrobiła sobie kawę i niecierpliwe spoglądała na zegar.
- Pamiętasz, że dzisiaj musisz zrobić zakupy, posprzątać dom i odebrać dzieci ze szkoły? Jutro przyjeżdża twoja matka, a ja dzisiaj cały dzień siedzę w biurze. Muszę jeszcze dzisiaj skończyć projekt tego spotu reklamowego...
Dzieci przekrzykiwały się. Najmłodszy wkładał sobie właśnie miętówkę do nosa (skąd on ją wziął?), a starszy chłopiec piskiem "skarżył" na niego. Dziewczynka robiła dziwne miny do nich obu i ciągle powtarzała : "Skarżepyta, Skarżepyta". Powoli zaczynała boleć się głowa, a była dopiero 7.30.
 
__________________
"Women and cats will do as they please, and men and dogs should relax and get used to the idea."
Robert A. Heinlein

Ostatnio edytowane przez Latilen : 13-05-2007 o 23:10.
Latilen jest offline