Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-07-2016, 21:25   #104
Lechu
 
Lechu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputację
Fred był naprawdę hojnie obdarzony przez los jeżeli chodzi o przyrodzenie jednak Moritz wątpił aby wynagradzało to w pełni jego brak intelektu. Sprawa ma się zgoła inaczej jeżeli jednak spojrzeć na niebywałe zdolności zapamiętywania chłopaka. Dzieciak mógłby bez problemu uzyskać pracę u niejednego uczonego, rzemieślnika, a nawet może i czarodzieja. Jego niesamowita pamięć mogłaby pomóc mu nauczyć się kilku dodatkowych języków bądź nabyć teoretyczną wiedzę z bardzo wielu gałęzi. Z zadumy Wagnera wybiło oświadczenie Morryty.

Detlef wpadł na to jak rozszyfrować wiadomość denata oraz objaśnił to innym. Wzór był na tyle łatwy, że Wagner nie mógł uwierzyć, że sam na to nie wpadł. Może jego umysł, który wszyscy tak często chwalili nie był już najlepszej kondycji? Może alkohol, który wlewał w siebie litrami tępił jego zmysły i osłabiał pomyślunek? Moritz bał się do tego przyznać, ale tak chyba rzeczywiście było. Pierwszy krok do wyjścia z nałogu to przyznanie się do winy. To już miał za sobą.

Nim czeladnik na dobre przetrawił treść wiadomości Morryta poprosił zebranych wieśniaków aby podali mu wskazówki co do tatuażu martwego szaleńca. Zabawne. Wagner miał nadzieję, że będą coś wiedzieć chociaż podejrzewał, że raczej nie. Był prawie pewien. W tym śledztwie byli tylko oni, szeryf... i Fred.


Pierwsze pytania padły w kierunku Freda. Chłopak nie zdradzał jednak żadnych nowinek, a raczej nie znał odpowiedzi na większość z zadanych mu kwestii. Dalej śledczy zaczęli analizować kształty na mapie i kilka z nich zostało bardziej czy mniej odszyfrowanych. Najcelniejszym strzałem była posiadłość bankiera, do której udali się podróżnicy. Nikt nie przypuszczał jednak, że będzie to tak celny strzał.

Herr Pfulger był bardzo bogatym człowiekiem. Wiedział o tym każdy kto widział jego posiadłość, ogród i armię służących będących na każde jego skinienie. Bankier zaszczycił podróżnych swoją obecnością i zgodził się odpowiedzieć na kilka kluczowych dla śledztwa pytań. W toku rozmowy wyszło na jaw, że służący słyszeli jakieś podejrzane odgłosy z mauzoleum bankiera.

Na miejscu okazało się, że i tam czekała na nich zagadkowa wiadomość - ukryta w rękojeści miecza jednego z potężnych posągów. Krótkie określenie "śmierdziula zje cokolwiek" wystarczyło aby Fred skojarzył, że chodziło o najbardziej śmierdzące zwierzę w krainach. Moritz nawet nie podejrzewał jak wiele wyrzuci ze swojego żołądka w czasie wizyty w miejscowej stajni...


Elementem, którego szukali wszyscy była skórzana torba. Była ona ukryta w łajnie, które należało "przebrać" ręcznie. Mimo iż Wagner początkowo się trzymał - co ułatwiała mu chusta obwiązana na twarzy - w końcu wymiękł i zaczął bardzo intensywnie wymiotować. To co się działo w stajni nie było jednak warte takiego określenia. Ekscesy były na tyle potężne, że nikogo ze śledczych nie ominęły wymioty i inne fantazje. Co prawda na starcie mężczyźni szukali wszędzie indziej, ale Wagner podejrzewał o co chodziło szaleńcowi od samego początku. Może halflingowi z Krainy Zgromadzenia byłoby do śmiechu, ale na pewnie nie tej grupie ludzi. Może kiedyś wspomną ten dzień z uśmiechem na ustach, ale raczej nieprędko to nastąpi.

Cztery pergaminy, które znajdowały się w torbie pozornie nie miały ze sobą nic wspólnego jednak każdy wyciągnął z nich jakieś wnioski. Jedni z Detlefem na czele chcieli iść sprawdzić mauzoleum Voltera, a drudzy wybrać się do Elizy aby sprawdzić zapiski odnoście leczenia Halva. Jako, że Moritz znał się nieco na leczeniu zdecydował się ruszyć razem z Arno w tym drugim kierunku. Przy analizie zapisków przyda się ktoś kto chociaż w małym stopniu znałby temat…
 
Lechu jest offline