Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-08-2016, 10:57   #30
corax
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację
Czując, że zaraz się udusi, Andruchowycz przeszukała rzeczy w poszukiwaniu jednej z ulubionych kiecek.


Nienawidziła stawiania jej granic. A jeszcze bardziej poczucia zamknięcia czy ograniczenia. Ciasna klita przekraczała jej wytrzymałość i sprawiała, że z minuty na minutę robiła się drażliwa, zniecierpliwiona i mocno zirytowana.
Wciskając się w kieckę dumała nad oczekującym ją spotkaniem. Naturalną reakcją było pokazanie środkowego palca i zmycie się stąd. Stan szoku na wiadomość, że jej ojciec żyje nadal nie mijał i Mara miała wrażenie zawieszenia pomiędzy permanentnym wkurwem a zadziwieniem.
Ani Vadim, ani korpożuk nie ułatwiał w niczym. Rosnąca wrogość i pełgający nieustannie płomień gniewu - to dwa łagodne określenia na burzę emocji rozgrywającą się w myślach Tamary. Dziewczyna zakładała, że "wielmożni państwo polujący" będą kolejną bandą wszystko wiedzących, prężących muskuły zjebów.
"Od kiedy o Vadimie myślała w ten sposób?" – westchnęła i zastanowiła się przez chwilę. wciskając się w buciki na obcasach. Wzruszyła ramionami. – "Chyba od zawsze, chociaż w mniejszym stopniu…"
Teraz to nie miało znaczenia… W zasadzie nic nie miało więcej znaczenia. Ani jej plany, bo przecież ojciec żyje. Ani jej dotychczasowe wysiłki, bo przecież ojciec żyje…
Mara usiadła na chwilę na pryczy, chowając twarz w dłonie i spuszczając głowę miedzy kolana. Próbowała się wyciszyć, uspokoić.
Cała ta organizacja przypominała kiepski film, skrzyżowanie Aliena i Undergroundu. Tamara zdecydowanie nie miała zamiaru dać się wciągać w jakieś gierki i polowania. Nie lubiła polowań. Nigdy nie załapała, co niektórzy widzą w nagonkach tego typu. Uzbrojeni po zęby geniusze, uganiający się za przerażonym stworzeniem.
Wyprostowała się sztywno.
A gdyby tak jednak pomóc, ale… szugiemu?
Uśmiechnęła się złośliwie przypominając sobie słowa Vadima:
„- Oj Mara, Mara… jak ci ktoś kiedyś da pistolet do ręki i każe strzelać to będziesz strzelać i chuj kogoś obchodzi na co masz kurwa ochotę.”
"- Pewnie, że będę. Wprost w Twoją gębę. Z czystą przyjemnością."
Na dźwięk walenia w drzwi wstała z pryczy, obciągnęła sukienkę i postawiła włosy na sztorc. Zabrała krótką kurteczkę, podbijaną kożuszkiem, gotówkę, karty kredytowe i wejściową i komórkę.
Zaczęła się zastanawiać, czy krwiożerczy gniew to część samej, jaka czekała na odkorkowanie, czy może wpływ Piotrusia? A może to wpływ zakażenia?
Nie była pewna, ale czuła się jak wstrząśnięty i zakorkowany szampan, czekający na odkorkowanie.
Wspięła się po schodkach i raptownie otworzyła drzwi.
- Idziemy. Prowadź. – rzuciła krótko do laski, której nagle miała ochotę rozorać twarz paznokciami, by wykrzesać coś więcej niż ten przylepiony sztuczny korpouśmieszek.
 
corax jest offline