Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-08-2016, 22:33   #25
Sirion
 
Sirion's Avatar
 
Reputacja: 1 Sirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputację
Zamek Northwall, Ferelden. 9:30 Smoka.


Nikt nawet nie miał siły, żeby zareagować po tym jak strażnicy wrzucili z powrotem do celi Ackerleya, a on sam nie miał ochoty, aby wchodzić w jakąkolwiek rozmowę z resztą współwięźniów. Oko Marcusa wychwyciło jednak w półmroku dziwne zachowanie Tevinterczyka - wyglądało na to, iż bardzo uważał na swoją prawą dłoń, a opierając się na niej wydawał dziwne syki bólu. Mężczyzna nie był do końca pewien czy towarzysz zranił się wcześniej sam czy może stało się podczas uwięzienia. Niedługo jednak i on miał możliwość opuszczenia celi.

- Lord Waynear chce cię widzieć - Powiedzieli, wyraźnie rozbawieni całą sytuacją, strażnicy do Marcusa i brutalnie wyciągnęli go z celi.
Wrócił po trzech, może czterech godzinach. Umyty, przebrany i jeszcze bardziej zamknięty w sobie. Najwyraźniej magowie zajęli się również jego obrażeniami, których doznał po starciu ze strażnikami w korytarzu, gdyż teraz zamiast leżeć nieruchomo, preferował, siedzenie w milczeniu z podwinietymi do klatki piersiowej kolanami. Cokolwiek się tam zdarzyło, wstrząsnęło gwardzistą do głębii.

W celi kobiet atmosfera nie była znacznie lepsza. Pomimo wzajemnego wsparcia jakie okazywały sobie Rina i Agi, obie panie powoli zaczynały tracić nadzieję i zaczynały ogarniać je wątpliwości. Jak dotąd żaden ze strażników nie przyszedł w obiecane 'odwiedziny', ale wszystkie zdawały sobie sprawę z tego, że prędzej czy później taka wizyta nastąpi, a one nie będą miały większych możliwości, aby się obronić przed potencjalnymi napastnikami. Dodatkowo Ýridhreneth źle znosiła rozłąkę z Ackerleyem, co bardzo zdziwiło resztę kobiet, biorąc pod uwagę jak ją traktował. Ona jednak nie miała zamiaru o tym rozmawiać i tłumaczyć, widać było, iż łączyła ich bardzo specyficzna więź.

Najgorzej jednak ze wszystkich więźniów całą sytuację znosili emisariusze Loghaina, całkowicie złamani zdradą i wsadzeni do cel ze swoimi przeciwnikami. Odzywali się rzadko, odburkujac pojedyńcze zdania zapytani, wskazując, iż cała sytuacja po prostu ich przerosła i już dawno się poddali. Dla kontrastu Conrad Bratter był prawdziwą ostoją spokoju i jako jedyny chyba nie poskarżył się na nic w trakcie uwięzienia. Zirytowany Ackerley zadał mu nawet pytanie czy nie zamartwia się całą sytuacją, on odparł jedynie - 'A czy to pomoże?'. Swoją postawą nieco ożywiał nadzieję współwięźniów.


***


Dochodzące z korytarza dźwięki rozbudziły uwięzione kobiety. Odgłosy odległych kroków i ciche rozmowy. Grupa kilku osób. Było zdecydowanie za wcześnie na kolejny posiłek, poza tym z reguły przynosiły je góra dwie osoby. Wszystkie zdawały sobie sprawę z tego, że nie jest to standardowa sytuacja, jednak nie mogły nic zrobić. Nigdzie uciec. Mogły jedynie czekać na to co się stanie.

Kroki z kolei stawały się coraz głośniejsze, aż w końcu grupa zatrzymała się przed ich celą.
- To tutaj - Powiedział jakiś głos i za chwilę kobiety usłyszały odgłos przekręcanego w zamku klucza i przesuwanej blokady.

Kiedy drzwi się uchyliły Agi ku swojej zgrozie od razu rozpoznała postać oświetlaną przez pochodnię stojącą w nich. Dave.
- A więc znowu się spotykamy moja droga. Nie jesteś już tak wygadana jak wcześniej - Powiedział do krasnoludki z uśmiechem na ustach - W końcu obiecałem, że złożę ci wizytę... Mam nadzieję, że czekałaś z utęsknieniem?

Zanim krasnoludka bądź ktokolwiek zdążyła cokolwiek odpowiedzieć do pomieszczenia wkroczyła kolejna osoba.
- Dość już romansowania. Będziesz miał na to mnóstwo w trakcie podróży, musimy się spieszyć, aby zdążyć przed wschodem słońca - Rina od razu rozpoznała głos Brego - A ty moja droga nie wyglądasz zbyt dobrze, chyba brak słońca źle wpływa na twoją cerę - Uśmiechnął się do niej i podszedł, aby podać dłoń i pomóc wstać.

- Jak się czują nasi pozostali goście? - Powiedzi Dave do osób zgromadzonych w korytarzu.

- Nieco małomówni i osłabieni, ale dadzą radę iść o własnych siłach. Na szczęście nie będziemy musieli ich targać - Odpowiedział ktoś z zewnątrz.

Do środka agresywnym krokiem wszedł krasnolud z brodą zaplecioną w warkoczyki - Rina rozpoznała w nim Keldorna spotkanego wcześniej w tawernie.
- No kurwa! To jest dopiero dobra robota! Założę się, że krasnoludy brały udział w drążeniu tych podziemi, pierwsza klasa! - Wydawał się lekko podpity - A ty młoda damo lepiej pilnuj lepiej swojej broni, ci parszywi ludzie nie potrafią docenić profesjonalnej roboty! - Podszedł do Agigreen i oddał jej młot bojowy.

- A ty leniwo kupa gówna - W środku pojawił się wytatuowany Reinard targający broń - mógłbyś chodź raz się na coś przydać i pomóc! A nie ja muszę znowu kurwa wszystko targać!

- Zamknijcie w końcu mordy bo nas usłyszą w całym zamku - Powiedział spokojnie czarnoskóry Azut, który pojawił się w drzwiach - Musimy ruszać, już. Inaczej cały plan szlag trafi.
 
__________________
"Przybywamy tu na rzeź,
Tu grabieży wiedzie droga.
I nim Dzień dopełni się,
W oczach będziem mieli Boga."
Sirion jest offline