Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-08-2016, 14:28   #16
Pan Elf
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację
Asari przeszła na piechotę przez całą Cytadelę, wcale się nie śpiesząc. Delektowała się każdą chwilą i każdym najmniejszym szczegółem, bo intuicja podpowiadała jej, że nie prędko będzie miała okazję powrócić w to miejsce - o ile w ogóle.
Jakkolwiek bardzo by chciała nienawidzić sterylnych korytarzy, wszędobylskiej bieli i nienachalnego przepychu tego miejsca, to i tak musiała w końcu przyznać sama przed sobą, że całkiem się tu zadomowiła. We Flux była już stałą klientką, poznała najważniejsze osobistości półświatka, a nawet zdołała wyrobić sobie pewną renomę i powoli zaczynała zapuszczać swoje korzenie. Może więc i dobrze się stało, że została najęta do współpracy z turiańskim Widmem? Może wszechświat chciał w ten sposób powiedzieć jej, że jeszcze nie nadszedł czas na ostanie się w jednym miejscu, że galaktyka wzywała, a przed nią czekało całe mnóstwo nowych przygód i doświadczeń?
Z takimi myślami Lirithea pakowała swoje rzeczy, starannie układając je w walizkach, by nic nie zostało uszkodzone podczas transportu.
Ostatni raz podeszła do balkonu, z którego rozpościerał się piękny widok na Cytadelę. W dłoni trzymała szklankę z fioletowym płynem i plastrem jakiegoś zielonego owocu. Wzięła łyk i powoli przełknęła, przymykając powieki i ciesząc się chwilą spokoju. Czuła, że wkrótce jej życie nabierze szaleńczego tempa, i że takich chwil nie będzie już wiele.

Lirithea D'riais: Twoje zdrowie, ojcze.

Po tych słowach uniosła szklankę ku górze i wypiła jej zawartość do końca, a następnie ruszyła z powrotem i dokończyła pakowanie.
Na sam koniec zostawiła swój lekki pancerz, który starannie ułożyła w specjalnej skrzyni przeznaczonej na ten model.
Gdy była gotowa do drogi, skontaktowała się z odpowiednią osobą, która posłała do niej dwóch rosłych mężczyzn. Ci wzięli wszystkie jej bagaże, po czym ruszyli w stronę doków, a Lirithea razem z nimi.

* * *

W środku Andromeda okazała się być równie biała, co większość ścian, podłóg i sufitów w Cytadeli. Lirithea przyjęła to z niemiłym zaskoczeniem i stwierdziła ostatecznie, że nawet nie zdąży zatęsknić za Cytadelą, bo ta wyruszała razem z nimi w podróż.
Westchnęła z wyraźną ulgą, kiedy stanęła w progu swojej kwatery, gdzie okazało się, że barwy oświetlenia można było dostosować według własnych upodobań. Było więc to pierwszą rzeczą, której dokonała, przyciemniając pomieszczenie i pozostawiając w nim niebieską poświatę.
Kiedy już rozpakowała większość swoich prywatnych rzeczy i skrzętnie pochowała je przed wścibskim wzrokiem nieproszonych gości, postanowiła wyruszyć na małe zwiedzanie Andromedy.
Jej głównym celem była sala rekreacyjna, w której spędzili stanowczo za mało czasu podczas ogólnego obchodu. Ruszyła więc tam od razu, krocząc dumnie i z gracją, jednocześnie wzbudzając pożądliwe spojrzenia wśród męskiej części załogi. Pozwoliła sobie nawet na uśmiech w kierunku jednego z mijanych mężczyzn, co musiało mu znacznie poprawić humor.
W sali rekreacyjnej zaopatrzyła się w fioletowego drinka i wygodnie rozsiadła się na czerwonej kanapie, z zaciekawieniem przyglądając się rybom pływającym w ogromnym akwarium.
Było to zdecydowanie jej ulubione miejsce, w którym zamierzała spędzać jak najwięcej czasu podczas długich lotów.
 
Pan Elf jest offline