Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-08-2016, 16:02   #133
Rodryg
 
Reputacja: 1 Rodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputację
Wykopaliska Profesora Wąglikowskiego

Vilmunda wysłano na wykopaliska. Było tam pusto, jedynie Ishvalscy robotnicy czatowali niezadowoleni, bowiem pozbawiono ich wypłat. Nagle Midgardczyk zobaczył wysokiego, wąsatego mężczyznę z toporem na plecach.
- Jakub kazał mi tu przyjść, ale nie powiedział po co. - warknął.
Powiał zimny wiatr jak znad morza lodu w Midgardzie.
Vilmund raczej nie nadawał się do podchodów ani dogadywania z gangsterami, więc jedyne zadanie jakie mu pozostało było sprawdzenie co wyprawią się na wykopaliskach Wąglikowskiego. Kilku pracowników zginęło, co raczej nie było dziełem przypadku. Jeśli uśpiona bestia w zapieczętowanej komnacie wciąż żyje jak twierdziła Ilena, to było dość prawdopodobne że właśnie o nią chodziło. Lepiej więc by pozostała uśpiona i zapomniana, tylko nie był przekonany co do “wsparcia” zapewnionego przez Nowickich. Co prawda wychwalali ojca, ale czy był to dobry pomysł ? Gdy w końcu przybył Midgardczyk zmierzył mężczyznę wzrokiem po czym się uśmiechnął. Nie kłamali o tym midgardzkim toporze. Ciekawe czy reszta była też prawdą?
- Siergiej Nowicki jak mniemam ? Vilmund Askerson, czy brat lub synowie wyjaśniali panu tutejszą “sytuację” ? - powiedział z nadzieją że nie będzie musiał mu tłumaczyć całości sytuacji, jeszcze go weźmie za wariata jak zacznie gadać o pogrzebanym monstrum. Jednak po Nowickich mógł się spodziewać że właśnie w taką sytuację go wkopią...
- Jakub mówił, że polujecie na grubego zwierza czy coś, mam topór, dwa granaty, a tam gdzieś zostawiłem wózek z kaeemem. Co to za bydlę? - rzekł Sergiej.
- Tak jakby… kilku pracowników tutejszych wykopalisk zginęło i ślady skazują na zwierzę całkiem sporych rozmiarów. - zaczął tłumaczyć jak umiał bo co miał powiedzieć ? Że podejrzewają chimery ?
Sergiej zamyślił się poważnie, a potem rzekł.
To sidła by się przydały, szkoda, że żadnych nie zabrałem z domu, ale nie było czasu. Na co właściwie w tych cudzoziemskich krajach żeście polujecie, bo dziadek był opowiadał, że w lasach to niedźwiedzie za jego czasów na ludzi zakładały sidła, tylko mu się we łbie na starość klepki we łbie poprzekręcały, ale tu to mogą żyć jakieś dziwne stwory. - Sergiej po tym monologu aż się zasapał. Vilmund usłyszał odgłos silników motocykli i zobaczył pięć maszyn jadących ku nim.
- Chyba mamy towarzystwo… mam nadzieję że nie problemy. - skomentował midgardczyk widząc kilka motocyklów zmierzających w ich stronę, na razie nie łapał za broń ale miał złe przeczucie że właśnie znalazł winowajców całego zamieszania.
Motocykliści przybyli. Nad kawalkadą powiewał sztandar Brigantes, wyobrażający wilczy łeb. Gdy tylko zsiedli ze swych maszyn, Misza doskoczył do Vilmunda i zaczął go ściskać unosząc wysoko w powietrze i rzekł
- Zdrastwucie szwagrze - obrócił się kilka razy z Vilmundem w rękach [/i]
- Witaj wnuku… Także przybyłeś tu strzec ludzkość przed grzechami Dawnych Dni - rozbrzmiał głos z ciemności. Rozbłysły wilcze oczy a po chwili w kręgu światła znalazł się groźnie i dziko wyglądający mężczyzna, w którego rysach Vilmund mógł zobaczyć pokrewieństwo
- Jakiś dziwny to zjazd rodzinny. -Sergiej mocniej chwycił topór.
Vilmund spodziewał się czegoś innego ze strony gangu tak samo jak nie spodziewał się spotkać tu “dziadka”, jednak nie było czasu na bycie zaskoczonym gdy tylko uwolnił się z uścisku Miszy odpowiedział.
- Głównie to chciałem dowiedzieć się dokładnie stało z tutejszymi robotnikami i przy okazji upewnić się że nic złego się nie stanie. - wolał się nie wygadać licząc że dziadek lub ktoś z gangu puści parę, czy wiedzieli że w podziemiach był zakopany stwór czy też może tylko na to liczyli ? czy to oni byli odpowiedzialni za zaginięcia robotników czy też ktoś jeszcze wiedział co tu było zakopane i chciał to uwolnić ? Chyba zaczynała się mu udzielać paranoja reszty, no i musiał zadbać też o bezpieczeństwo Nowickiego.
- Wilki ich zeżarły… - Natasha zaśmiała i aż zaczęła się tarzać po ziemi. Pozostali Bryganci patrzyli ponuro
- Po trzykroć ich ostrzegano by tu nie kopali. Po trzykroć nie posłuchali, i to ściągnęło na nich zgu bę. Pewnych tajemnic nie nie powinno się odkrywać - rzekł poważnie Wergilisz Wolf a jego oczy zabłysły żółto - Na Razie przybyliśmy tylko się upewnić, że zło się nie wydostało z lochów
- Nie mówili mi tu o żadnym kółku teatralnym czy czymś takim. Ojciec mówił zawsze, że kultura na rozum szkodzi. - mruknął Sergiej nie spuszczając oka z Miszy.
- Chyba te ostrzeżenia nie były dość przekonywujące skoro “wilki” ich zeżarły co ? - wycedził chłodno Vilmund dając do zrozumienia swoje nie zadowolenie śmiercią postronnych osób równocześnie posyłając mordercze spojrzenie kobiecie która to wszystko tak bardzo śmieszyło.
- Bo ludzie zapomnieli pomo grozie dawnych dni. Kiedyś to starczyłoby aby mnie posłuchali, dziś… no cóż, jakby tamto uwolnili to umierali by dłużej…. I wielu postronnych by zginęło. Dwa potwory już zabiliście. - mruknął Wergiliusz. Natasza się zataczała, Sergiej poprawił topór.
- Są inne metody perswazji niż groza…- skomentował patrząc po gangu i stwierdzając że dalsza dyskusja nie miała by sensu a mogła mogła narazić go oraz Siergieja w końcu mieli przewagę liczebną a jego kompan nie był nawet zorientowany w całej sytuacji. Zastanawiał się też skąd wiedzieli o trzeciej kreaturze, a skoro jego przodek nawet się nie krył z tym co zrobił i wiedział to postanowił spytać.
- Dwoje może i ubiliśmy tylko skąd wiecie o trzecim ?
Wergiliusz uśmiechnął się baaardzo szczerze i “zębato”.
- Dziadek był u starego Xerxesa i on mu opowiedział o uwięzieniu potwora… No więc jak, pomożesz wnuku? - rzekł.
- Może… tylko mam wrażenie że coś wam za bardzo zależy na jego ubiciu, jeśli szczerze chcecie go zniszczyć to rozumiem że zamierzacie też pozbyć się ciała. - odpowiedział zamierzając sprawdzić jak zareagują i czy rzeczywiście zależy im tylko na pozbyciu się stwora czy pozyskaniu truchła w mniej szlachetnych celach.
- To chyba najmniej ważne. Niewielu alchemików potrafiłoby oddtworzyć Yomy… Po za Dziadkiem, ale on je wymyślił. - Wherwolf zaśmiał się ponuro - Na razie tylko sprawdzamy jak to wygląda, potem to wszystko wysadzimy, trzeba wszystko dobrze przygotować. - Wergilisz i jego ekipa weszli pod ziemię.
- [i] Nie podobają mi się ci ludzie, a zwłaszcza ten Misza. Normalnie mnie ręce na niego świeżbią.
- Misza chodzi z moją siostrą… niestety. - odparł pod nosem Vilmund po czym dodał - Nie ma pan czasem jakichś granatów pod ręką ? Przydały by się.
- Pacz no, chciałem zabrać, ale pomyślałem sobie, że to trochę głupio tak i nieuczciwie. A w jakim wieku ta siostra? Bo Mirek sam jakiś taki jest… - Sergiej wszedł za resztą, znalaźli się po kwadransie w miejscu gdzie znaleźli Ilenę.
- Siostra w tym samym wieku co ja… nie był by taki zły gdyby zadawał się z innym towarzystwem. - skomentował po czym skierował się za resztą gangu do środka ruin lepiej było mieć ich na oku.
Misha przyglądał się ścianie za którą był przebudzony, a Pappadopulos coś obliczał.
Nagle rozległ się dziewczęcy głos zza ściany.
- Halo, jest tu kto? Wpadłam w jakąś dziurę, i złamałam nogę! Proszę! Tu jest ciemno… Tak bardzo się boję - zaczęła płakać
- Już idę! - zawołał Sergiej i podbiegł do ściany.
-Czekaj !- złapał mężczyznę za rękę zanim ten zbliżył się do ściany odciągając go trochę, w tym głosie było coś nie tak oraz wydawało mu się że że osoba a raczej istota po drugiej stronie właśnie się oblizała -Ta komnata była szczelnie zapieczętowana przez stulecia niemożliwe by ktoś się tam znalazł. Poza tym powinna być zmęczona i w bólu przy złamanej nodze a słyszysz coś takiego w jej głosie ? Bo ja nie.
- Człowieku, co z tobą? To dziecko potrzebuje pomocy - Sergiej się szarpnął.
- To nie dziecko, nie było nim nawet w chwili przemiany. To łowczyni potworów, która stała się tym co zabijała… Jakże często tak się dzieje… - Wergiliusz zaśmiał się i przybrał prawdziwą postać. Był ogromnym dwunogim wilkiem, o stalowych kłach i ostrych niczym miecze z Nippu kolcach na plecach. Pozostali także się przemienili. Papa chwyicił topór.
- Najświętrza panięko!
- Nie lękaj się śmiertelniku, dziś głos ci z głowy nie spadnie… Choć na tym toporze widzę znaki Alaryka Czarnego, wielkiego wroga naszego rodu. Ile ładunków wybuchowych nam potrzeba.
Hybryda człowieka i nosorożca rzekła:
- Na trzy razy. Najpierw burzymy ścianę, potem wypalamy tu wszystko a na koniec zawalamy grobowiec.
- Dobra, idziemy. - mruknął przodek Vilmunda.
- Słyszę was… Jak się tylko uwolnię, to pogruchoczę wam kości, dopadne waszych bliskich i zacznę ich jeść żywcęm na waszy oczach. Gha, Gha, Gha - istota za ścianą zaczęła się szarpać, a Brigantes wyszli.
Vilmund westchnął całą dyskrecję szlag trafił gdy Vergiliusz i reszta zmienili postać sam zaś zastanawiał się co począć, pozostając tu narażał Siergieja na kolejne traumy jak i niebezpieczeństwo ze strony stwora lub też gangu jeśli ci zmienią zdanie z drugiej strony miał być wsparciem ale chyba nikt się nie spodziewał że będą tej nocy próbować ubić antycznego potwora. Zwłaszcza że Vergiliusz prowadził tutaj tylko rozeznanie i nie miał ze sobą ładunków a stwór mógł grozić ale nie wyglądało by miał się prędko wydostać.
- Mam złe przeczucia co do tego. Nic tu po nas teraz lepiej wróćmy do motelu pan spotka się z synami a ja przekażę co tu zaszło.
Siergiej Nowicki spojrzał na Vilmuda marszcząc brwi. Następnie jego oczy rozszerzyły się tak, że niemalże podwoiły swoją normalną wielkość:
- A pan Tylko się nie zmieni w jakiego wil… zwierzołaka? Wszyscy już to zrobili. W tym ten…. co nazywa was wnukiem. Więc nie macie sie czego wstydzić.
- Emm… nie ? Nie jestem chimerą ani berserkerem jeśli o to chodzi…
Gdy Siergiej usłyszał, że Vilmund nie potrafi się przemienić westchnął, topór zawiesił u pasa i nałożył ręce na biodra. Na propozycję o pójściu zaraz do motelu odparł:
- Nie, nie po tym co tutaj widziałem. Wilkołaki, zwierzołaki… Dziadek mi opowiadał o niedźwiedziach nakładających wnyki, ale to... Do was, panie Vilmund nic nie mam, ale jeśli w okolicy tego jest więcej, to nie znaczy, że każdy będzie dla mnie... “miły”.
Z moimi chłopakami są chociaż Jakub i Mirek. A ktoś musi pilnować rodziny w pociągu, a na mojego starego już dawno nie liczę. Mniej więcej od kiedy sięgnąłem pełnoletności wiem, że pół biedy jeśli ten stary idiota nie narobi szkód… A nie tylko my zajmujemy pociąg...
Muszę się skonsultować z panią Buhaj - jest najbardziej światowa. A moim chłopakom… -
brwi Siergieja na zmianę się marszczyły to podnosiły, jak również reszta twarzy ciągle zmieniała wyraz z rozzłoszczonego do łagodniejszych:- No ten… Pan, panie Vilmund powiedzcie im , że postaram się przyjść jak najszybciej. Zwłaszcza jeśli im się coś stało… Ale jeśli będą cali i zdrowi… Uprzedzcie ich, że ja już im wytargam uszy, że dopiero popamiętają!
- Nie omieszkam przekazać synowie i tak już się przygotowują psychicznie na to spotkanie od momentu gdy się dowiedzieli o waszym przyjeździe. Dobra to komu w drogę temu czas. - skomentował kierując się w stronę motelu gdzie powinien spotkać się z resztą no chyba że coś nie poszło po ich myśli.
 
Rodryg jest offline