Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-08-2016, 16:56   #49
Krakov
 
Krakov's Avatar
 
Reputacja: 1 Krakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputację
Nie od razu udało jej się zasnąć. Siedziała skulona uparcie zamykając oczy, ale wciąż była przytomna i świadoma tego, co się wokół niej dzieje. Było jej niewygodnie, czuła, że burczy jej w brzuchu a wóz podskakuje na wybojach. Docierały też do niej pojedyncze słowa bandytów, ale były ściszone i wydawało jej się, że znowu mówią w jakimś obcym języku.

Sen w końcu nadszedł i tym razem nie przyniósł żadnych paskudnych majaków. Nie przyniósł też ukojenia. Był snem z konieczności, do którego zmusza się człowiek, który wie, że potrzebuje odpoczynku. A może po prostu zbyt wiele czasu zmarnowała próbując i gry wreszcie jej się to udało, zdążyła pospać tylko krótką chwilę, zanim nie odebrano jej tej odrobiny wolności i spokoju.

- Panienko? - ktoś w miarę delikatnie zastukał w deski jej celi. Nie chciała się budzić, nie miała ochoty otwierać oczu. Szybko jednak zmieniła zdanie, gdy poczuła woń posiłku.

Na środku wozu stał talerz z zupą. Wyglądała mniej okazale niż wczorajszy gulasz. Mogła być, podobnie jak to, co podano im rano, wczorajszymi resztkami, do których dolano wody i znalezionych w lesie korzeni. Trzeba jednak przyznać, że roztaczała bardzo kuszący zapach, zwłaszcza dla kogoś komu kiszki wygrywają już nie tylko marsza, ale i inne melodie od dobrych kilku godzin. No i łyżka była czysta.


- Przyniosłem wam posiłek. - Obok wozu stał Giermek, uśmiechając się nieśmiało. Wyglądał bardzo młodo, możliwe, że był nawet kilka lat młodszy od Shiry. Ciemne włosy miał przystrzyżone równo i krótko, brodę porastał niezbyt gęsty kilkudniowy zarost. Oczy przyglądały jej się z ciekawością.

- Proszę zawołać, jeśli będziecie chcieli dokładki. Zupy mamy cały sagan, a wiem, że rano nie zjedliście zanim wyruszyliśmy.

- Dziękuję - odparła nieco zbita z tropu. Nastawiała się wszak na ciągłą walkę, a tu niespodziewanie doświadczyła zwykłej, ludzkiej uprzejmości. Chłopak był młody, widać nie zdążał jeszcze schamieć. Jeszcze.

Shira chwyciła talerz oraz wyjątkowo czystą łyżkę i spróbowała strawy. Smak nie dorównywał niestety zapachowi, a nieliczne pływające w zupie kawałki roślin były trudne do zidentyfikowania. Mimo to miło było jednak zapełnić pusty żołądek czymś ciepłym. Choć miała ochotę zjeść od razu całą zawartość, wyuczone maniery - a może zwykła przyzwoitość - kazały jej podejść bliżej dzikusa i tak jak ostatniego wieczora podzielić się z nim posiłkiem.

Mężczyzna odruchowo przyjmował podawane mu na łyżce porcje. Nie patrzył przy tym w ogóle na Shirę, lecz gdzieś obok niej. Na początku myślała, że znowu, swoim zwyczajem, gapi się bezmyślnie gdzieś w przestrzeń. Później jednak uświadomiła sobie, że obserwuje krzątających się wokół i dyskutujących w pewnym oddaleniu bandytów. Przyglądał im się z większym niż zwykle zainteresowaniem, nawet wyraz jego twarzy nieco się zmienił i nie był już tak obojętny. Wydawało jej się, że zmarszczył brwi, jakby się nad czymś zastanawiał. Nie była jednak pewna czy prawidłowo odczytuje jego mimikę.

- Coś się wydarzy niedługo - powiedział w końcu, nie odrywając wzroku od pokrzykującej na podwładnych Osiki.
 
__________________
Gdzieś tam, za rzeką, jest łatwiej niż tu. Lecz wolę ten kamień, bo mój.
Ćwierćkrwi Szatan na forumowej emeryturze.
Krakov jest offline