Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-08-2016, 21:18   #38
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Jacob przystanął i zmrużył oczy rozglądając się. Wszystko wyglądało dobrze, a nawet bardzo dobrze. Otoczenie sprawiało wrażenie, że Red, sam lub z niewielką grupą towarzyszy, siedzi przy widocznym z daleka ognisku. Wystarczyło wspiąć się na idealne do obrony miejsce.
Zabębnił palcami o udo w zamyśleniu.
Dotarcie do Reda było zbyt proste. Niby wszystko się zgadzało, niby nie dostrzegał luk i wszystko składało się w logiczną, racjonalną całość, ale… to było przeczucie z serii: “tu jest zbyt cicho”. Nie był tego pewien, nie widział niczego, co pozwalałoby na racjonalne poparcie tej tezy. Chyba, że...

- To może być pułapka - wskazał podbródkiem ognisko.
- Choć nie musi - dodał.

Malfoy złożył lunetę. Zakręcił kosmyk brody wokół palca.
- Mój stary mawiał: i w kaplicy nie wiesz czy ktoś ci pogrzebacz w rzyć wsadzi. W każdym razie ktokolwiek tam jest, znajduje się na szczycie wzgórza. Możemy wejść od dowolnej strony.

Uwaga Coopera nie zmieniła swojego obiektu. Nadal wpatrywał się we wzgórze. Red musiał mieć tutaj jakiś ukryty statek lub stałe źródło pożywienia ze wskazaniem na to pierwsze. Jego transport musiał być gdzieś tutaj ukryty. Dodatkowo był to człowiek, który zawodowo zajmuje się zbieraniem informacji, więc Starr nie zdziwiłby się, gdyby wiedział już, iż ma gości.
Rozejrzał się ponownie. Znajdowali się na terenie Xanou, więc mógł dysponować jakąś technologią wczesnego ostrzegania przed intruzami.
- O nie, jeśli to pułapka… - ruszył ścieżką, by po chwili odwrócić głowę do towarzyszy. Twarz wykrzywioną miał w lisi uśmiech.

- … to ja zamierzam w nią wejść. Z przytupem - dodał ruszając przed siebie.

Co on by pomyślał na miejscu Reda, wiedząc o nieznajomych przybywających do jego schronienia próbujących podkraść się tam, gdzie on sam może, choć nie musi się znajdować? Po pierwsze, że są idiotami. Po drugie, że kryją się nie bez powodu, więc lepiej się przygotować na najgorsze. Nic się nie traci, a można tylko zyskać. Mógłby nawet zwabić gości w miejsce najdogodniejsze dla niego.
A jeśli nie wie o nich? Cóż, nikt nie lubi jak się ktoś do niego podkrada. Idąc śmiało w górę, nie przeczuwając żadnego zagrożenia, gdy ono istnieje, zgrywa się pożytecznego kretyna i uprzedza o swojej obecności. Zaś człowiek, który anonsuje się w ten sposób nie ma nic do ukrycia. Lub jest geniuszem przewidującym ruchy przeciwnika, ale to mało prawdopodobne.

- Ufff… Wysoko ten klasztor - powiedział przez plecy w ramach oznajmiania swojej obecności. Niech będzie, że wyjdzie na mało sprawnego głupka.

Przy okazji obserwował otoczenie i nasłuchiwał czy przypadkiem coś zabójczego nie czyha na nich już w drodze.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline