Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-08-2016, 12:47   #253
Matyjasz
 
Reputacja: 1 Matyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemu
Pierwszą czynnością po powrocie do cywilizacji było znalezienie krawca by wrócić do wyglądu godnego człowieka a nie pół zwierzęcia, którym z przymusu się stał. Ogolił się już na statku przyzwaną małą brzytwą. Poważnym problemem było, że znikała po około sześciu sekundach i musiał ja przyzwać na nowo. Jednak Beor potrafił być uparty a proste zaklęcia, w przeciwieństwie do tych bardziej zaawansowanych mogły być używane bez przerwy.


Posiadanie znacznych środków z nagrody pieniężnej i galery będącej współwłasnością całej drużyny oznaczało dla Beora okazję, jego zdolność do zaciągnięcia ewentualnych pożyczek znacząco wzrosła i była dość wysoko by spłacić członków drużyny którzy nie zgadzaliby się z jego pomysłem. W końcu byli bogaci i głupstwem na chwilę obecną byłoby przetrwonić całe to bogactwo na nic. Dodatkowo przez lata pracy jako celnik doskonale wiedział co różni kupcy przywozili do jego rodzimego portu. Ostatnim argumentem była wdzięczność doświadczonego kupca w postaci ojca Swiety i jego dostęp do różnych dostawców jak i rada. Beor kilkukrotnie od nowa powtarzał kalkulację i był pewien zysku. Postanowił wrócić do domu z towarami z Wrót Zachodu i je sprzedać.


Zgodnie z przewidywaniami o świcie wiał wiatr od wychłodzonego przez noc lądu, idealny do wyjścia w morze, galera miała płynąć bez wioślarzy, na żaglach. Zysk w czasie z tytułu wioślarzy byłby niewspółmierny do ich kosztu.
-Jeżeli komuś po drodze z mną to daję ostatnią szansę by się zabrać.
Beor wszedł na swój niewielki wypełniony skrzyniami z zajmującym mało miejsca i cennym towarem okręt. Galera nie nadawała się do masowego transportu mniej wartościowego ładunku, musiał zrobić pełen użytek z ograniczonego miejsca.
- Dziękuje wam wszystkim, za to że postanowiliście mnie pożegnać i przede wszystkim za pomoc. Sam z pewnością bym zginął na tej wyspie. Dlatego jeżeli kiedyś będziecie potrzebować pomocy, to ja obiecuję wam pomóc wedle moich możliwości. Także jak wrócę to może i ja was będę prosił o pomoc. W niewole sprzedał mnie władyka lokalnego półświatka, za to że zbytnio przeszkadzałem mu interesach. Nie powinien sprawiać problemu gdy wrócę jako kupiec, ale kto wie? Może będę potrzebował pomocy doświadczonych awanturników by zająć się nim. Więc do zobaczenia, gdy wrócę z zyskiem, ale teraz na mnie pora bo rodzina pewnie się zamartwia o mój los.


Padły odpowiednie komendy, pokład zapełnił się aktywnością i łódź odbiła od brzegu i wypłynęła w swój dziewiczy rejs w roli statku handlowego.
Gdy żagle były odpowiednio wybrane, ląd był słabo widoczny na horyzoncie a kurs ustalony nie było zbyt wiele do roboty na pokładzie. Beor usiadł z księgą zaklęć i otworzył ją na pustej stronie. Miał pomysł na zaklęcie, który nie dawał mu spokoju. Teraz mając czas zamierzał wszystko przetestować.


Ostatnim zagadnieniem było nastawienie do przygody. Beor przed samym sobą mógł się przyznać do braku odwagi. Jego przygoda była z przymusu a nie z wyboru. Jednak jego życie z pewnością się zmieniło, czy tego chciał czy nie był w pewien sposób wybrańcem Mystry. Przygoda sama go znajdzie, albo któregoś z jego kompanów, któremu obiecał pomoc. Więc musiał być na to gotowy. Także nie mógł odmówić zyskowności takiego przedsięwzięcia. Rozbił się jako niewolnik w szmatach, teraz wracał do domu jako morski kupiec i czarodziej w dobrze skrojonym stroju. Nie miał nic przeciwko takim wynikom, które znacznie przewyższały spodziewany zysk z obecnego rejsu.

 
Matyjasz jest offline