Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-08-2016, 16:35   #134
Guren
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Stanisław w monopolowym
Stanisław w drodze do monopolowego z tańszym alkoholem klął na czym świat stoi, że poproszenie Stryja o pomoc przyniosło mu głównie wrzody na żołądku. Tak samo zresztą jak znajomość z Samuelem. I że bynajmniej nie ma zamiaru sie wykosztowywać na najdroższe wina, skoro chlać ma zamiar stryj-bimbrownik, Samuel i banda degeneratów z Drachmy. Bo ktokolwiek (po za Mirkiem i Tatkiem) co lezie ze Stryjem musi być degeneratem.
Znalazł się w barze, który pracował całą noc. Z najtańszych alkoholi było tu iście oksymoronowe piwo ishvalskie, 70% rum z “siódmego morza” i prawdziwy piadtański Leśny Dzban z “owoców lasu” 20% sprzedawany w kartonach. Przed sklepem jakiś bliznowaty Ishvalczyk w stroju ochroniarza palił papierosa.
- Ej nie pali się na służbie! Zwłaszcza jak się pilnuje czegoś łatwopalnego - zawołał do Ishvalczyka.
Ishvalczyk popatrzył na niego z góry, choć był niższy nieco od Stacha.
- Mam przerwę, pracuję w “Uśmiechu Barona”, czego chcesz? - miał ponury głos.
- Wszyscy Ishvarczycy tacy pogodni… - burknął Stanisław w języku Piastii.
- Cholerni piastianiie, gdy zaczną pić to się ze wszystkimi przyjaźnią lub leją po m ognia? Moja zapalniczka jest w kiepskim stanie. Choć wy chyba tutaj też marnie zarabiacie? -nagle przyszedł mu do głowy szalony pomysł. A jakby tak ukrócić tak jołczenie Samuela podstawiając jakiegoś Ishvarczyka? Takiego co to cudownie się znalazł jako ocalony przez Syna Ziemii? Moglo skutecznie ukrócić użalanie się Samuela. Przynajmniej na dzisiejszy wieczór.
Myśl szalona, ale zapanowanie nad dzisiejszym chaosem była kusząca. Zwłaszcza, że Stanisław miał w perspektywie własne problemy z własnym ojcem. Nie potrzebował dodatkowo użalającego się nad sobą mieszańca. Na co ojcu dodawać do pieca, że z kim to się zadaje? I lepiej nie psuć dobrego wrażenia jakie dotychczas Samuelowi jakimś cudem udało się utrzymać przed głową klanu Nowickich.
- Jak macie na imię? -próbował dalej zagadać Ishvarczyka.
- Ognia dam tylko mi tu Mustanga nie zgrywaj - podał ogień i przedstawił się jako Anev Leg.
- Anev Leg? Pewnie marnie wam tutaj płacą? Nie chcielibyście dorobić? - spytał po zaciągnięciu się papierosem.
Anev popatrzył spode łba na Stanisława
- Co masz na myśli.... Nie szukam kłopotów
- Och to nic wielkiego! Po prostu mam… przyjaciela rodziny - z trudem przyszło mu nazwanie tego płaczliwego mieszańca “przyjacielem” - co to robił za medyka, któremu trafiło sie przebywać w Ishvarze za wojny domowej. I jak to określił jego…. psychiatra Stefenson - skłamał Stanisław: - Jego pacjent “choruje od wyrzutów sumienia”. Ten znajomy zwątpił w swój zawód, sens życia i ogólnie jest źle z nim. I to pewnie szalone co powiem, ale… -[/i] kłamał dalej tym razem przykładając rękę do serca -[i] mam nadzieję, ze gdyby, znalazł się przed nim Ishvarczyk. Jakikolwiek któremu pomógł, to choć trochę pomogło by jego stanowi. Zrozumiem, ze proszę o wiele, ale jestem w desperacji i… jestem w stanie zapłacić odpowiednią sumę, byście odegrali rolę takiego ocalonego
Ishvalczyk patrzył na Stacha trochę jak krowa na pociąg ale po chwili nadeszło olśnienie:
- Taki jakiś skośny… Znam go. Uratował życie memu bratu, a potem mnie… Mam z nim porozmawiać? To ponoć niezły konował… Mogę z nim pogadać. Przy okazji mógłby mi zbadać plecy, bo napierniczają ostatnio - rzekł.
- To idziecie ze mną tak? Możecie od razu?
- Mogę, ale na maks kwadras - odparł Ishvalczyk.
- To idziemy od razu? Zaprowadzę pana.
Ishvalczyk skinął głową i razem poszli do motelu. Tam Stach spotkał jakiegoś ciemnoskórego mężczyznę otoczonego przez bagaże i pocieszanego przez stryja. W tej chwili przed motelem stanął wysoki i chudy starszy mężczyzna w kapturze
- Panie, czy zgodzi się pan na pieśń w zamian za jedzenie - zawołał, ale właścicielka Hedwiga już wychodziła z pałką w ręku.


Stefan pod motelem
Tymczasem Stefan wyszedł przed motel i stanął przed śniadym młodym mężczyzną zataczającym się pod wpływem bagażu. W końcu się przewrócił
- Przepraszam, gdzie tu mieszka pan Stanisław Radziwił - wyjęczał spod bagaży Mężczyzna.
- Zależy kto pyta -skwitował Stefan zdejmując z człowieka część bagażu - Waszmość, to kto i od kogo?
Mężczyzna wstał ciężko dysząc
- Jestem Cain Fuerry. Pan pułkownik… Roy Mustang mnie tu przysłał na Ślub pana Radziwiłła, bym był fotografem, kamerzystą i chyba pewnie kimś jeszcze - powiedział przecierając czoło.
- Fuerry? Havok o was wspominał. W sumie to tylko was... mistrzu Fuerry jeszcze nie spotkałem z ekipy Mus… Ale! Na serio szefu przysłał was do nas? Braci Elric ostatnio nie widziałem, ale w sumie niedaleko mają kwaterę…
- Mnie zawsze mało widać. Ojciec mówił, że to dobrze, bo jak nie potrafisz bić mocno, to lepiej, żeby trudno było cię trafić. Choć w areszcie to nie do końca działało. A wiesz może, gdzie przebywają pan Stanisław i jego brat Stefan? Pułkownik mówił, że są uczciwi i mogę na nich polegać, a ten Stefan to łebski jest, że, mi pomoże przy kamerze. I muszę pozdrowienia od pani Rizzy przekazać, zwłaszcza jakiemuś Samuelowi - Fuery zbierał sprzęt.
- To wy też siedzie… Nieważne… Stanisław wyszedł do sklepu. Chwila generał w życiu mi mnie sprawił komplementu… Wy aby nie tuszujecie prawdziwej wypowiedzi, bo z was za miły człowiek?!
Fuerry popatrzył na Stefana zdumiony.
- Jakoś wyobrażałem sobie, że jesteś starszy… Cześć - jeszcze raz podał rękę i powiedział - Ja tylko mówiłem, co usłyszałem od pułkownika… Nie lubicie się? - zapytał zdumiony.
- Starszy? Uznaję to za komplement, mistrzu. I powiedziałbym, że nasze charaktery są... niekompatybilne. Odczuwam, że on mnie nie lubi, ja też mam powody, ale współpraca jakoś nam do tej pory szła. I tego się mam zamiaru trzymać. A tak przy okazji… - Stefan uznał, że lepiej trzeba przetestować prawdomówność Furry’ego. Co z tego, ze wyglądał na mało szkodliwego. Czemu nazywa Szkapę “pułkownikiem” kiedy facet dochrapał się wyższego tytułu: - Mamy tutaj trochę ekscentrycznych gości. Pewnie lepiej będzie jak będziecie u kogoś waletować. Havoc też tutaj pomieszkuje. Złapał sobie ostatnio niezłą pannę. I to naprawdę niezłą jak na takiego niskiego brunecika. Ciekawe jak to zrobił ?
- Aha, to cały George - mruknął Cain i nagle dobył pistoletu rzucając na ziemię cały dobytek
- Kim jesteś i co z Nowickimi?
-Dobra, zdaliśta… - Stefan złapał za własną broń - Ze swej strony wylądowałem u pana generała za to że zneutralizowałem tygrysa należącego do księżniczki z Xing, a który winien być na podwórku pana generała. Do tej pory za to mnie nie przeprosił... I obstawiam, ze generał zdążył się skarżyć, że handluje u niego w kuchni z księżniczkami Xingijskimi? A panu Bredzie wiszę szynkę, która dojrzewa w piwnicy. Co mam jeszcze powiedzieć, by dać znać, że ja to ja? Bo mam nadzieję mistrzu, że wiecie co ten kijek potrafi...
- Nie zagadasz mnie, cofnij się pod ścianę, rzuć kij i pokaż język - cofnął się o dwa krok
- Aaa -Stefan wystawił język - I wystarczy mi na dzisiaj jeden co mnie macał… -wciągnął powietrze w płuca - Na mocy pieczęci wiążącej krew. Na mocy naszych więzi. Na moc wyjedzonej beczki soli… NA mocy twego starszeństwa…. MIREK!!! PRZYZYWAM CIĘ!!! MIREK CHO NO TU - TAJ!!
Mirek wyłonił się zza rogu z Nagantem w ręku
- Zostaw mojego kuzyna. Nic ci nie jest Stefan? - zapytał
- A mnie w areszcie macano wzrokiem Przysięgnij, że mnie nie zjesz. - ręce Fuerego drżały
- Przysięgam na Nightwinga. zapewnił Stefan - Szefu w drodze, czy też mam do niego zatelefonować, żeby ustalić kto jest kim? Albo mam ściągać Havoka z tą jego blond grzywką, fajkami i nową blonyndką? Cycki ma jak donice, to rozumiem na co poleciał…
- Jak byłem u niego to się pakowali, ale jakoś nie byłem w nastroju się się wypytywać. Jean ma nową dziewczynę? Mam nadzieję, że tym razem wytrzyma i nie będzie mi się wypłakiwał na kolejnym weselu. A broń. - dopiero teraz schował pistolet.
- Blondynka ze sporymi cyckami, słodka do bólu potrafi być. Nie mój typ. I podobno jest podobna do jego byłej. Czy skoro pani Riza pozdrawia, to czy to znaczy, że przestała się gniewać na małżonka?
- Podobna do byłej? To mi wiele nie mówi. Wszystkie tak wyglądały. Major pokłóciła się z pułkownikiem? Znaczy się Rizza z Royem? Chyba na czas pakowania zawiesili broń… A o co poszło - zapytał, a niewidoczny do tej pory Paszczak wstał i ściskając głowę zaczął wracać do domu.
- Panie Paszczak, to pan tutaj cały czas był? - zdziwił się Stefan - Tak słyszałem, że jest podobna do byłej Havoka. Ja jej nie poznałem - tej poprzedniej… No cóż przed wyjazdem miałem wrażenie, że pani Riza obchodziła się z małżonkiem dość chłodno… Z drugiej strony pani Riza jest w ciąży, ma prawo do huśtawki nastojów. Więc mąż jest zwykle pierwszą ofiarą tych ciążowych humorów.
- Spałem i do tygrysa sę tuliłem, a teraz idę do wujka by mi głowę urwał bo boli - Paszczak ruszył przed siebie.
- Biedny dzieciak, alkoholizm to problem wśród młodych ludzi. Robiłem kiedyś audycję o zgubnych skutkach picia alkoholu… Chyba mam nawet taśmy, mogę ich użyczyć… A tak w ogóle to wolno mi u wa nocować, i może macie coś do jedzenia, bo od wizyty u Roya nic nie jadłem?
- Spróbuję coś mistrzowi skombinować. Może i racja, że lepiej będzie jak przewaletuje mistrz u mnie i Stacha. Po okolicy łażą Xingijki, tygrysy i jeden walnięty książę z Aeguro. Tylko, że… mam do przewaletowania Stryja, Mirka i jeszcze dwóch ich fumfli. Ale jeśli Sao zgodzi się przenocować Stacha, a ja u Smutasa… Stryjek i Mirek to są bardzo mili, więc się nie martwcie. I nie chrapią. -spojrzał na górę słysząc wołanie - I Stryjek mnie właśnie woła
- No dobrze, spałem w areszcie i pociągu. Nikt nie będzie mi tu przeszkadzał, zapewniam nie będę nikomu przeszkadzał - zarzekał się Cain. Doszli do motelu, gdzie Stryj już przed rozkładał karty, ładne, zdobyczne. Shieska wyszła właśnie przed dom i zobaczyła młodego eks-radiowca
- Dzień dobry, miło mi poznać pana… - zapytała Shieska
-Jestem Cain Fuery - Młody mężczyzna podał Piastiance rękę. Ta jednak poczerwieniała i poszła do swojego pokoju. Wróciła z książką “Historia Królestwa Aldfonse” i uderzyła opasłym tomiszczem Caina.
-[i] Nie dość idioto, że dałeś pożywkę takim kretynom jak Julian, to jeszcze przez ciebie wyszłam na idiotkę.
Cain wstał, otarł krew z nosa i odparł:
- Nie moja wina, że niektórzy są nieoczytani - -hardo popatrzył na piastianjkę. Ta zacisnęła wargi i uderzyła go tak mocno, że przekoziołkował dwa razy.
- Jaka to niby miałaby być książka? - wycedziła.
- Wojna Światów Huberta Weisa - Odparł niezbyt wyraźnie Cain.
- To na podstawie tego była ta audycja?
-spytał Stefan- Gratuluję mistrzowi inwencji! Nie słuchałem od początku, ale pomysł na odgrywanie tego jakby się działo na żywo to naprawdę świeży i nowatorski powiew. I bardzo działający na emocjach. Może za bardzo dla większości… Ale chyba była informacja na początku, że to słuchowisko, nie? A i tak nie skumali, ze to opowieść? Nie wasza wina.
- Męska szowinistyczna solidarność - powiedziała lodowato Shieska. Wyszła trzaskając drzwiami

- Dzięki za ciepłe słowo, ale przeze mnie dwie osoby trafiły do szpitala… - mruknął Cain
- Cholera, jemu też trzeba polać… Gdzie ten Stasiek?
- A gdzie jest Smu… Pan Samuel Zborowski? - spytał Stefan - Stryjek, to jest pół-Xingijczyk i nie może pić bez zagrychy.
Stryj popatrzył na Nadjedźdę. Nadjeżda wyjęła po kawale boczku i dwie puszki kawioru
- Stasiek chyba co dokupi, nie - odparł stryj.
- -Po kolei. Mistrzu Furry to jest mój Stryj, Nadjeżda. Wszyscy, a to jest mistrz Cain Furry, radiowiec i technik. A co do Staśka, to zależy od tego ile mu daliście pieniędzy. Czy to znaczy, że Samuel jest u siebie?
- Tak cały czas siedzi tam i mędrkuje z tą srebrnooką. Dziwna niewiasta. - odparł stryj.
- Zostawię im coś do żarcia lub picia. Czasem Smu… pan Samuel źle znosi nadużycie zdolności znachorskich. Przepraszam panie Furry, ale nie bardzo mam coś poza kiełbasą suszoną i słodyczami. Przynajmniej dopóki Stasiek nie wróci. Ale mam trochę kawy herbaty i miodu, tylko muszę coś zanieść i Samuelowi. Chyba że Stryj i Nadjeżda coś przynieśli. Zaraz wrócę. -powiedział zbierając kiełbasę. Po przygotowaniu w kuchni 2 dzbanków herbaty poszedł pod drzwi pokoju znachora.
Zapukał: - Smutas? To ja Stefan. Czy mogę wejść?


Stanisław w motelu z powrotem
W tym czasie Ishvalczyk bezceremonialnie podszedł do wskazanych drzwi i otworzył je.
- Cyrku drogi, wróciłem zapowiedział się i przy okazji potrząsnął torbą z zakupami z monopolowego.
- No już myśleliśmy, żeś się gdzieś zagubił albo do burdelu zaszecł - stryj zachichotał - [i] Podaj mi to co kupiłeś… A ten Ishvalczyk to twój kumpel?
- Nie mój, tylko zna Samuela. Mam do niego z nim sprawę. A gdzie on jest? U siebie? - dał Ishvarczykowi instrukcję do którego pokoju ma się udać. Obiecał, że przyjdzie jak ogarnie sytuację w pokoju: I gdzie jest STEFEK?! Jest z Samuelem!?! -rozejrzał się nerwowo po pokoju. Jego wzrok spoczął na ciemnym mężczyźnie w okularach, którego wcześniej tutaj nie było -Niech zgadnę ten pan to jeden z fumfli Stefka. I to z tej komunistycznej gazety? Cokolwiek masz dzisiaj do dzieciaka, to szanowny towarzyszu może czekać do jutra. Więc jak się mówi w DRACHMie “spierdalać mi do domu, towarzyszu”. Czemu po tym wszystkim co mieliśmy nikt nie kazał mu spierdalać!?
Cain Fuery wybałuszył oczy
- Ale nie jestem żadnym towarzyszem tylko Cain Fuery, nawet nie lubię DRACHMY, tam nie ma wolności słowa. Byłem podwładnym Mustanga i przysłał mnie, abym był fotografem i kamerzystą na ślubie Pana Radziwiła - Mówił spokojnie.
- Radziwiłła? W sensie, że na moim ślubie? I Wy… wy jesteście człowiekiem generała Mustanga?! Ja pana... bardzo, bardzo, bardzo przepraszam! Proszę o pańskie wybaczenie!! Stryj przestań rżeć! Nie ma z czego!
- Tak, kiedyś miałem swoje program, a teraz robię zdjęcia, chyba pójdę spać - rzekł ponuro Fuery
- Ja bardzo, bardzo pana przepraszam!! Byłem dzisiaj… za dużo dzisiaj przeżyłem. I gdzie jest Stefek?! Powie ktoś z tego cyrku gdzie on jest? A jeśli gadailiście z Sao...
- Nie znam Sao, ale jakaś dziewczyna mnie zaatakowała, książką telefoniczną - posmutniał.
- Pewno Ścieżka… Idę po Stefana. Stryjek, tylko nie waż się mi spić pana! - powiedział na odchodnym.
 
Guren jest offline