Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-08-2016, 21:29   #364
Guren
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Spotkanie w Dreadwood

- Witajcie Panie przywódco koboldów które porwały chomika mojego przyjaciela i żądają okupu wielu ciastek. Jam jest Eryk świętobliwy prostaczek paladyn w służbie dwóch dobrych bogiń wasze czyny są niegodne i zasługują na karę lecz zapewne jesteście głodni a nikt nie wskazał wam drogi prawości! Dlategowóż proponuje wam taki układ oddacie chomika Boo nie skrzywdzonego a ja dam wam pracę polegającą na oczyszczeniu pewnej starej wieży. W zamian za sprzątanie otrzymacie tyle ciast, ciasteczek oraz innych słodyczy ile tylko będziecie mogli zjeść oraz miejsce do spania jak wam się podoba moja wspaniałomyślna porpozycja ? - Spytał wydawało mu się że taki układ będzie wszystkim odpowiadał wstępnie wysprzątają klub dżentelmenów przed przekształceniem go w burdel, koblody będą mogły zająć się uczciwą pracą i nie będą głodne, Pan Mirkan przypilnuje żeby niczego nie ukradły a Pan Mnisc odzyska swego futrzastego kompana! [/i]

Koboldy popatrzyły zdumione na Eryka.
Potem na siebie.
Podrapały się po głowach.

- Ty, Bardrix, on chce, żebyśmy mu oddali szczura i jeszcze pracowali - zapytał łotrzykopodobny
- To może nie być zła alternatywa. To może się opłacić. Tu ciastek nie znajdziemy za wiele - mówił czarownikowaty
Półsmok namyślał się długo i rzetelnie
- Mistrz chce ciastków, macie mu dać sto ciastków! - zaryczał
- I pięć tysięcy sztuk złota - wtrącił łotrzykowaty
- Nie, tylko ciastka. Baradin słyszał o ciastkach - zaryczał półsmok ociekając jadem. Eryk wyczuł od niego i od paskudnego aurę zła, czarownik wydawał się niegroźny.
Uniewidzialniony Airyd próbował skorzystać z zamieszania by dotrzeć do klatki z chomikiem.
- Czuje od ciebie zło pomiocie smoka! To wasza ostatnia szansa na nawrócenie inaczej posmakujecie mojego miecza w imię Dziedziczki! Wybieracie praca lub śmierć!- Ryknął i przepełniony sprawiedliwą furią obnażył miecz oraz wyciągnął patelnio tarcze ustawiając się w pozycji do walki czekał na ich ostateczną decyzje.
Airyd otworzył klatkę z której wyszedł chomik
W tej chwili Minisk dobył Liacora i razem ryknęli
- Do mnie Booo! -
- Zdrada! - zaryczał półsmok i plunął kwasem oblewając Eryka, który zasłonił się pacztalnią. Łotrzyk chciał osaczyć niepostrzerzenie Eryka, lecz ten siekł go mieczem z niezwykłej stali, ale i tak zranił rycerza. Mincoliacor zaryczał i urąbał koboldowi łeb, w dobrej sprawie. Zaklinacz zaczął się wycofywać idąc tyłem truchcikiem...
- NATYCHMIAST RZUCIĆ BROŃ I SIĘ PODDAĆ! Otrzymaliście karę ale wciąż macie szanse na łaskę jeżeli przyjmiecie mą ofertę! KOBOLDZI CZAROMIOCIE TWE SERCE CZYSTSZE NIŻ TWYCH TOWARZYSZY NIE UCIEKAJ LECZ WSKAŻ IM DROGĘ KU PRAWOŚCI NIM DOPROWADZĄ SIĘ DO ZGUBY! - Krzyczał paladyn w nadziej że uda mu się uniknąć masakry nie zauważając że jeden z wrogów już stracił głowę.
- “Bądź spokojny, Boo. Klusków nie ocaliłem, ale ciebie uratuję” - Airyd poklepał chomika starając się wydostać niepostrzeżenie. Nie był pewien jak długo podziała zaklęcie. Zwłaszcza jeśli ktoś go dotknie.

Elphira po rzuceniu czaru na Airyda ruszyła kawałem za Erykiem by upewnić się że nie będzie potrzebna jej interwencja, paladyn dość otwarcie ogłosił swą obecność i intencje. Przez chwilę nawet myślała że jaszczury zaakceptują propozycję ale zamiast tego zaczęły stawiać jakieś osobliwe żądania ciekawe skąd się brała taka pewność siebie. Zastanawiała się kim był ich mistrz ale nie było czasu bo zaczęło się robić nieciekawie gdy Eryk dobył broni ględząc coś o pomiotach zła. Zanim odezwała się klatka została otwarta zaś ich nowy kompan wydarł się także łapiąc za broń zaś koboldy zdecydowały się walczyć… na śmierć za pierdolone muffinki i porwanego chomika ?! Cała sytuacja przestała być śmieszna zwłaszcza gdy jeden z napastników dosłownie stracił głowę tego było już za wiele.
- CZY WYŚCIE WSZYSCY OSZALELI !? - wydarła się próbując zwrócić uwagę walczących i zapanować nad tym obłędem niż poleje się więcej krwi - Zamierzacie ginąć za co ? Za ciastka których nie ma czy wy myślicie w ogóle czy zgłupieliście do reszty ?! Wasz kompan już stracił głowę dla tego wy też chcecie zginąć jak głupcy ?!
- Panie Mnisc i po co to było ?! Trochę mnie drapnął obtłukł bym ich mieczem i przekonał ot prawda że duszy nie miał najczystszej ale uczciwą pracą i szansą odmiany bym go nawrócił a wy wszystko zepsuliście! - Krzyknął do wojownika a w jego głosie słychać było autentyczny żal oraz pretensje.
Grzmot stał rozkraczony na środku z toporem w łapach i groźną miną… choć po oczach było widać, że duchem był gdzie indziej i właściwie to cały cyrk jaki aktualnie się odbywał… go omijał.
Czarny półsmok cofnął się o krok i nagle jego oczy rozbłysły czerwono i dobył topora i natarł na Eryka, lecz temu udało się zabllokować cios. Zaklinacz za to przewrócił się na wznak be czucia
- On chciał śmierci Boo! Chcieli z niego kanapkę zrobić - zawołał oburzony Minsc
-[i] Smakował jak kurczak - - zarechotał miecz.
- Co do czooooortaaaaa!?! - krasnolud wybuchł gniewnie, gdy Eryk zostal zaatakowany. - Ja ci dam konowale jeden! - czerwony ze złości i cudownie obudzony, natarł na półsmoka.
Straszny cios zadany przez grzmota zranił Półsmoka, że ten broczył krwią Lecz potem Minsk ryknął
- Na pohybel - siekł znad głowy rozcinając potwora na dwoje i obryzgując wszystko krwią
- Teraz rudego - błagał Liacor.
- Ty skończony debilu! Właśnie skazałeś dwie duszę na piekło odbierając im szansę na odkupienie! Kara musi być współmierna do winy! Nie można od razu wszystkich mordować trzeba dać szansę na rozwój i wzrost oraz poprawę! - Eryk zapłakał nad koboldami - Mieczu jeżeli jeszcze raz zagrozisz Panu Aryidowi wyrwę cię z łapy tego siepacza i przetopie na nocnik zrozumiano?! - Wykrzyczawszy złość nieco się uspokoiłŁ
- Ostatni kobold jest pod moją ochroną jego towarzysze zostaną pochowani w ogródku jeżeli Pani Hope pozwoli lub pod wieżą jeżeli nie. Wy Panie Mnisc za nasze dobre serce odpłaciliście krzywdą za karę pomożecie biednemu rodzeństwu odnaleźć rodziców a ja pokażę wam że sprawiedliwości i dobro to coś więcej niż mordowanie zła. Przyjmujecie karę? Zarobić się na tym da- Dodał na zachętę.

Trasa Airyda
Airyd przeszedłszy niezauważony z chomikiem w kieszeni. Przysłuchiwał się przy tym wywodom towarzyszy i Mincsa. Pamiętając, że wróci do widzialności jeśli ktoś go dotknie,, to stanął za plecami Eryka i klasnął go w kark:
- Uspokójcie się panie rycerzu. Boo nic nie jest jakby co
- Macie rację towarzyszu źłe ludki z nich były ale i tak żal. Szanse im Dałem to może się boginie nie zagniewają? Otarł łzy - Dobra sprzątanie trza zacząć za ciała pewnie nie dostaniemy pół worka ziemniaków, bo małe, a chcem żeby ten omdlony dobrze o nas myślał i bezpieczne się czuł to pochowam mu kamratów
- Stwierdził szybko przechodzący od smutku do pragmatyzmu.
Minsc zmarszczył brwi
- Ale oni obrzygali pana kwasem i dźgali nożem. Jak ktoś kogoś dźga to znaczy, że trza mu przyłożyć - tłumaczył Wojownik.
- Przyłożyć tak ale na co od razu zabijać? Widzicie chciałem ich stłuc do nieprzytomności płazem miecza i tarczą a potem nawrócić pracą a tak to zamiast ocalonych od drogi nieprawości mamy dwie duszę potępione. Trudniej lecz i lepiej nawracać niż mordować- Wyjaśnił.
- bla bla bla - odparł Liacor.

Dalszy Chaos
Próba Elphiry w opanowaniu sytuacji była częściowym “sukcesem” jeśli tak można myło nazwać omdlenie jednego z koboldów i przekonanie drugiego by walczyć do żałosnego końca gdy został rozrąbany na dwoje, jej szczęście że stała na uboczu i nie została tak obryzgana resztkami i krwią. Wściekłość Eryka była zrozumiała w końcu cała ta potyczka była do uniknięcia gdyby ktoś nie był skory do chwytania za swój durny miecz, nie mówiąc już o bezsensie całego zajścia:
- Eryk ma rację cała ta rzeź była do uniknięcia gdyby nie wrzaski to Airyd mógł by bezpiecznie wynieść chomika gdy byli zajęci rozmową... - mówiła z miejsca w którym stała, nie miała zamiaru zbliżać się bardziej do pobojowiska -Wtedy byśmy mogli się bezpiecznie stąd wynieść, choć ty też nie potrzebnie obnażyłeś miecz w czasie “negocjacji” mogło to ich trochę sprowokować.- tutaj spojrzała się na paladyna po czym spróbowała go choć trochę pocieszyć - Z drugiej strony chyba sam mówiłeś że są źli do szpiku kości no i mimo wszystko mogli się po prostu wycofać ratując swoją skórę, zamiast atakować kogoś z przewagą liczebną więc nie powinieneś się winić za czyjąś głupotę i skłonności samobójcze. Źle mówię ?
- Co mnie ominęło? Byłem obok, a nie wiem kiedy przeszliśmy do rękoczynów i przelewu krwi? Czy raczej “po co?” przeszliśmy do przelewania krwi? - spytał Airyd czarodziejki. Potem położył na swojej dłoni chomika starając się przyciągnąć uwagę Minsca na siebie:
- A wy pan Mincs, nie przywitacie pana Boo?
- Bo z trzech koboldów tylko jeden zechciał skorzystać z mej wspaniałomyślniej ofertyji! Dobra nie ma co dyskutować kto i jak zawinił było minęło wezmę załamuje te trupy w namiot jak się ocalały przebudzi to niech zdecyduje gdzie się ich schowa przepytamy się go i odstawiamy do wieży przez szafę w drodze na cmentarz - Postanowił po czym zabrał się za pakowanie resztek trupów do improwizowanego “worka” - Elphiro czy ich graty są coś warte? Panie Mniscu oczywiście dostanie pań większą część łupu mogę was też przedstawić znajomej co szuka wojowników na Arenę żeby pomóc dzieciom biednym aleć wypadało by już iść to żarcie kupić.
- Ech ten wasz pragmatyzm…. Sprawdziliście czy mają przy sobie coś istotnego?
Przeszukanie zwłok pozwoliło przyjaciołom odnaleźć około 500 sztuk złota w biżuterii i monetach, zwój ognistych dłoni, i suszoną jaszczurkę w ziołach. Gdy kobold się obudził, i zaczął błagać i miłosierdzie chwyciwszy się nogi Eryka

Przesłuchanie kobolda czarodzieja

- Nie obawiaj się mały przyjacielu jesteś bezpieczny przysięgam na mój honor! Przykro mi że zawiódłem jako paladyn próbowałem ocalić twoich kompanów jednakże chciwość, rządza krwi oraz mrok w ich duszach zwyciężyły a właściciel chomika którego porwaliście jest na tyle krwiożerczy że zabił ich nim zdążyłem ich obić do nieprzytomności i dać im drugą szansę jak planowaliśmy jednak ty jesteś bezpieczny - Zapewnil.
- Porwaliście nie tego chomika…. - wtrącił Airyd.
- Pamiętam że podobała ci się moja oferta pracy jest ona cały czas aktualna trza by było wynieść trochę zgniłych płaszczów i meblów do tego posprzątać kurzę i pajęczyny samemu było by ci ciężko spróbuje namówić do pomocy kilku fajnych Fey! A twoich kolegów możemy pochować w ogródku, na cmentarzu który planujemy niedługo rekonserować albo przy wieży w której możesz pracować. Jeżeli nie jesteś do nich przywiązany to wymienimy zwłoki na kartofle żeby nakarmić biednych. oczywiście nie musisz z nami iść jesteś wolny ale sam mówiłeś że lepszej oferty nie będzie- Dał potworkowi wybór.

Kobold zaczął bić pokłony przed Erykiem
- O wspaniały człowieku z żelaza, dzięki ci za twoją łaskę. Wszystko będzie lepsze niż czyszczenie jaskini Malutkiej… To hydra półsmok, nasz dawny Pan przed powrotem Pana. Nie była złym panem, w końcu niewiele żądała… Oferuję też inne usługi… Sercem jestem samiczką - dalej bił pokłony.
Eryk ukucnął przy koboldzią - Biedaczko! Czy dobrze rozumiem że jesteś kobietą uwięzioną w męskim ciele? W takim razie jeżeli tylko zechcesz moim następnym celem będzie zebranie funduszy na przedmiot lub miksturę które pozwolą cieszyć się zgodnością duszy i ciała. Niestety może to trochę potrwać bo w tej chwili nie posiadamy takich pieniędzy ale obiecuję że dam z siebie wszystko aby je zdobyć! Tylko wpierw muszę wypełnić wcześniejsze zobowiązania. Nie musisz się mi kłaniać ani dziękować wypełniam swoje obowiązki paladyna jak mam cię zwać? - Spytał.
- Naprawdę to zrobicie? Po wykluciu narzucono mi imię Kurglegat, ale lubię myśleć o sobie jako Sabrina - rzekła kobold/ka
- Oczywiście Sabrino żałuje tylko że będziesz musiała się jeszcze tyle męczyć ale postaram się jak najszybciej zebrać potrzebną sumę - Obiecał paladyn współczując biednej istocie.
- Ta nawet półsmok jest warty unikania… - kitsune skinął głową. Potem syknął do Grzmota: - Paladyńskie szkolenie robi wrażenie. Może sama długość kazania wystarczyła by koboldzica zmiękła?

Elphira westchnęła ciężko już liczyła że całe zajście nie będzie bardziej dziwaczne ale znając Eryka powinna się domyślić że czymś ją zaskoczy. Kobold po pobudce zrobił logiczną rzecz w tej sytuacji czyli zaczął błagać o życie oferując co tylko mógł, sama skrzywiła się słysząc to jednak nie była pewna czy wyznane było szczere nie żeby Eryk się tym przejmował odnajdując właśnie kolejną “świętą” misję dla siebie. W duchu mogła stwierdzić że będzie się musiała po tym wszystkim napić, podrapała się po głowie i postanowiła pociągnąć trochę kobolda za język na temat tego całego “Pana” który właśnie powrócił.
- Więc wcześniej rządziła wami hydra ? Teraz wasz “Pan” powrócił możesz powiedzieć kiedy i kim jest ? No i co się stało z Malutką jak wrócił ? - perspektywa ze po okolicach może krążyć pół-smocza hydra która prawdopodobnie została zdetronizowana i jest w złym humorze nie była by dobrą nowiną dla nikogo.
- Technicznie to rządził Kapłan Gruaklaktak, wrużąc wolę malutkiej z tego, co zostało między jej zębami, ale był smaczny i Baradix go przerobił na kaszanke… To była dobra kaszanka - tłumaczył kobold - A mieszkamy w górach, przy byłej świątyni złego boga Apsu
- To straszne! Będzie trzeba się tam udać jutro aby sprawdzić czy w świątyni albo w jaskini nie kryję się jakieś zło! Panie Mniscu macie tu 200 sztuk złota i tą pysznie wyglądającą jaszczurkę a jak chcecie to was podwieziemy wozem do karczmy miłej i sympatycznej gdzie będzie pań mógł znaleźć pracę a rano wyruszamy gromić zło! - Erykowi przyszło na myśl że na całej checy może zarobić jego Pani.
- O radości kolejna wyprawa a już się bałam że będziemy mieć kilka dni spokoju i nudy jak dobrze ze zawsze znajdziesz nam zajęcie. Potem zapewne ruszymy na szlachetną krucjatę gdzie przetrząśniemy całe hrabstwo by odnaleźć sposób na uszczęśliwienie tej tutaj małej, tylko gdzie my znajdziemy jeden z tych niesławnych przedmiotów… choć chyba czytałam w bibliotece o jakimś wywarze magicznym który miał podobne działanie, musiała bym sprawdzić. - rzuciła przewracając oczami, po czym zwróciła się do “Sabriny” -Baradix to wasz pan czy kto dokładnie ? I możesz opowiedzieć więcej o jego powrocie ? No i dlaczego w ogóle było to całe porwanie i żądanie mufinków i słodyczy ?
- Oto nasza wspaniała czarodziejka pojęła drogę wojowniczki światłości! Jakże się cieszę Panno Elphiro że poczułyście powołanie i zapewniam was że ZAWSZE znajdę dla nas kolejne zacne zadania - Zawołał uradowany Prostaczek zupełnie nie wyłapując ironii w jej słowach.
-[i] Pan przybył niedawno… Kiedyś podobno nami rządził, spłodził Bardixa i Malutką… i teraz wrócił, tylko nie jest taki jak w legedach. Zamiast tworzyć imperium łuki i kwasu bawi się w berka i chce “Ksionżeczek”. I to nie oprawionych w ludzką skórę
No i chyba właśnie znaleźli zaginionego “Pana Czarnulka” jaki ten świat mały, choć nie zmieniało to faktu że kobold był nawet gadatliwy tylko nie trzymał się tematu.
- Czyli Malutka i Bardix to dzieci waszego pana. Co się dokładnie z nimi stało po jego powrocie ? No i czym właściwie jest Bardix ?
Koboldeka pokazała na trupa kobolda.
- To był Bardix. Był synem Pana… Pan kiedyś dużo ich robił, ale teraz chyba się zmienił Coś czuję, że teraz wezwą Maszę i Miszka… Pan preferował krasnoludki i niedźwiedzie - tłumaczyła Koboldeka
- Aha… to ile nie było waszego pana ? Postaram się poszukać tej księgi co wspominała o tym eliksirze dla ciebie albo spytam się o to Doobledorsa… bo inaczej czuję że będziemy się ślepo miotać po całym hrabstwie bez tego. - skomentowała pod nosem sytuację.

Zwój trafił do Elphiry, a Grzmotozad mógł sobie wybrać najładniejszą błyskotkę. Prostaczek postanowił wpierw udać się do niziołków, żeby wymienić zwłoki na kartofle nim zaśmierdną.

Gdy załatwiono sprawę z koboldami, towarzysze pożegnali się z Minsciem i Jego przyjaciółmi, udano się na zakupy, a Elpihra po Ramiel.
 
Guren jest offline