Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-08-2016, 22:00   #133
Dekline
Opiekun działu Warhammer
 
Dekline's Avatar
 
Reputacja: 1 Dekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputację
Pierwszy wystrzelił Max, którego pociski skierowane w Minotaurów minęły się z celem. Następnie pocisk posłał Felix który chciał wyłączyć z gry ciężko rannego potwora znajdującego się koło bartnika, lecz on również chybił, po czym schował procę i z włócznią ruszył na pomoc Victorii. Dopiero Konrad załatwił sprawę .... i to zdecydowanie lepiej niż mógłby to sobie wyobrazić. Wypuszczona strzała ugodziła w pierwotny cel Felixa przerywając mu tętnicę, a następnie zmieniła tor lotu, obróciła się w locie i wbija w oko drugiego potwora znajdującego sie obok mocno zdziwionego Waightstilla który za chwilę stanie sam na sam z większym od niego Minotaurem. Ranny w oko wierzgał się jeszcze jakiś czas, lecz po chwili padł martwy. Łowca wiedziony szczęściem posłał drugą strzałę. Za cel obrał sobie Minotaura który jako drugi szedł w stronę Victorii. Niestety, tak jak w poprzednim przypadku strzała nie wyrządziła wielkich szkód, chociaż widać było ze przeciwnik odczuł trafienie.

Waightstill i Minotaur gnali na siebie, jeszcze chwila a zewrą się i wtedy okaże się kto jest potężniejszy. Potwór był wyższy i szerszy aniżeli Bartnik, z nozdrzy biła mu para, w oczach widać było chęć mordu a całości grozy dodawały ostre rogi wyrastające z głowy na współ z trzymanym oburącz potężnym orężem. Jednego tylko nie dało się dostrzec w atakującym - inteligencji, której natomiast dość sporo miał Waightstill. Bartnik zadziałał tak jak był tego pewny zwycięstwa Minotaur, biegł wprost na niego, lecz w ostatnim momencie zrobił zwód, czego nie zdążył zarejestrować mały móżdżek przeciwnika, więc potężne cielsko poszło prosto przed siebie, a walczący stanęli po przeciwnych stronach: Bartnik z okrwawiona bronią a Minotaur z przeciętym bokiem z którego wyciekała krew, dodatkowo rana wyglądała zupełnie tak jakby w jej wnętrzu znajdował się żarzący kawałek metalu. Krew gotowała się, nie zasklepiając jednak rany, a powodując dodatkowy ból. W powietrzu wyraźnie dało się wyczuć zapach palonego mięsa. Minotaur złapał się za bok bezskutecznie próbując pozbyć się bólu. Cios z pewnością był solidny, lecz nie śmiertelny, dodatkowo nawet najgłupszy rozumek nie popełni tego samego błędy dwa razy pod rząd. Teraz ranny potwór był trochę ostrożniejszy, mocniej ścisnął swą broń i ruszył w stronę Bartnika, lecz tym razem nie gnał na zabicie.

Victoria w dalszym ciągu szła na rozzłoszczonego poczerniałego Minotaura który na wpół oślepiony wymachiwał swym orężem na prawo i lewo. Po chwili atakujący uspokoił sie nieco, już nie machał młotem bez sensu, lecz dalej nie widział zbyt wiele. Niestety, bądź na szczęście zauważył babulinkę i przymierzył sie aby zmieść ją z powierzchni ziemi. Jeśli trafi to z kapłanki nie będzie co zbierać, a jej ludzie byli zbyt daleko aby pomóc, jeśli w ogóle mieliby jakiekolwiek szanse w walce z takim monstrum. Starowinka zatrzymała się na kilka kroków przed przeciwnikiem, dając mu idealną szansę na atak. Minotaur podniósł swój oręż i zamachnął się zupełnie jakby chciał ściąć drzewo. Na tą okazję czekała właśnie Victoria która rzuciła się mu do stóp i wyłożyła na śniegu jak długa - chociaż wyglądało jakby zrobiła to specjalnie. Poczerniały Minotaur w połowie zamachu wypuścił z rąk oręż a sam znieruchomiał jakby został trafiony w krytyczny punkt. Nie był w stanie się poruszyć, drżał jedynie a w mrugnięciu oka później rozleciał sie na kawałki zupełnie jakby był mydlaną bańką która pęka przy zetknięciu z chropowatą powierzchnią. Wszystkich ochotników oślepił niesamowicie jasny blask a ich uszu doszedł charakterystyczny dźwięk jaki wydaja z siebie gruchające gołębie. Gdy ochotnicy otworzyli oczy zauważyli że po poczerniałym zostały jedynie ślady kopyt oraz jego oręż, odrzucony w ich kierunku. Niestety, poczerniały nie był sam, w ślad za nim biegł drugi Minotaur który niezbyt przejął się śmiercią swojego kompana. Był od niego mniejszy i wyglądał na mniej groźnego, lecz jego również należało się bać. Victoria powoli podnosiła sie ze śniegu, widać było że to co zrobiła wymagało od niej niemałego wysiłku. Na szczęście Horst i Markus zdążyli już podbiec. Pierwszy z nich wiedział że najpierw należy odciągnąć atakującego od Victorii dlatego też ustawił sie z boku i zaczął nawoływać. Niestety, brat miał inne zdanie, chciał pomóc wstać babulince i w ten sposób ochronić ja przed Minotaurem i to był jego błąd. Dryblas wykorzystał okazje gdy Markus schylał się przy Victorii. Jednoręki nie miał szczęścia a swoją decyzją przepłacił życiem. Młot uderzył Markusa bardzo cieżko go raniąc, a następnie posłał z dala od siebie. Ciało ochotnika uderzyło o pień drzewa i zsunęło się po nim. Podczas lotu jak i uderzenia w pień nie było słychać nawet najcichszego jęku, co mogło oznaczać że Markus zginął na miejscu już w chwili uderzenia. Horst stał obok i wszystko dokładnie widział, lecz wiedział również że jeśli nic nie zrobi to bezbronna Victoria będzie następną ofiarą. Nie miał jednak zamiaru atakować, zamiast tego nawoływał go, zaczepiał, denerwował .. wszystko aby odwrócić jego uwagę od Victorii. Nie decydował sie na walkę, kątek oka widział zmasakrowane ciało brata i nawet nie próbował zadać ciosu.

Marwaldowi trochę czasu zajęło przygotowanie czaru, dlatego też włączył się tak późno. Kolekcjoner poczuł uwolnienie, znaczy że zaklęcie się udało, jednakże ciągle zmieniający pozycję Minotaur nie był łatwym celem. Zamiast oczu dosięgnął więc skroni, także dryblas nie stracił wzroku, jednakże zdezorientowany obrócił się dając Horstowi cenna chwilę wytchnienia a może i nawet uratował zycie.


 
__________________
ORDNUNG MUSS SEIN
Odpowiadam w czasie: PW 24h, disco: 6h (Dekline#9103)
Dekline jest offline