Carter nie rozmyślał wiele. Z przygarbioną sylwetką i pistoletem w dłoni osłaniał Scotta w jego drodze ku ścianie budynku. Kiedy ten dobił do niej, sam pochylony ruszył pełnym biegiem ku jego pozycji, licząc, że w razie czego Colorado też go osłoni ogniem.
Musieli wkroczyć do budynku i kiedy tylko Scott zniknął w oknie, sam wskoczył za nim. Broń trzymał cały czas w ręku, w razie ataku mógł szybko odpowiedzieć ogniem.
__________________ Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451 |