Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-08-2016, 18:35   #416
Nemroth
 
Nemroth's Avatar
 
Reputacja: 1 Nemroth jest po prostu świetnyNemroth jest po prostu świetnyNemroth jest po prostu świetnyNemroth jest po prostu świetnyNemroth jest po prostu świetnyNemroth jest po prostu świetnyNemroth jest po prostu świetnyNemroth jest po prostu świetnyNemroth jest po prostu świetnyNemroth jest po prostu świetnyNemroth jest po prostu świetny
Gdy tylko młody mag wkroczył do komnaty od razu był świadomy że wyzwanie jakiemu stawiają czoła ich przerasta. Wystarczyło że dostrzegł skeveńskiego czarownika. Wyczuł moc wroga i zwątpił w zwycięstwo.
Stanął jednak do walki. Może było to wynikiem przyzwyczajenia do kompanów, może poczuciem obowiązku wobec kolegium, ale myśl o uciecze nawet nie zaświtała w jego umyśle.
Gdy rozpoczęła się walka musiał przyznać że wrogowie wzorowo rozstawili się na polu bitwy. Skeveńscy wojownicy żywym murem własnych ciał zagrodzili dostęp do czarownika, umożliwiając mu tym samym bezpieczne miotanie zaklęć. A te były iście śmiercionośne. Już na samym początku magicznie wywołana burza zielonych błyskawic poważnie zraniła Manfreda i jego towarzyszy.
Ale nawet ciężko rani, w smrodzie ozonu i spalonego ciała jego kompani walczyli dzielnie. Może i zabrakło im doświadczenia, może i zabrakło im sprzętu ale odwagi mogłyby się uczyć od nich najlepsze odziały Imperium. Niestety był to jednak ostatni pokaz bohaterstwa drużyny Wolfa.
Manfred widział jak po kolei padają jego towarzysze i nie mógł nic poradzić. Inkantował słowa mocy, raz za razem rzucając magiczne pociski ale te bladły w porównaniu z potęgą wrogiego czarnoksiężnika. Nawet gdy sam Tzeentch zesłał zagładę na białego skevana było za późno. Choć do końca wierzył w zwycięstwo, choć był gotów poświęcić się by przeżyło nawet jedno z nich to przegrali.
Nie da się określić jak wiele myśli zalało umysł Manfreda gdy jego życie dobiegało końca. Widział uśmiechnięte twarze matki, ojca i sióstr podczas wspólnych kolacji. Wspomniał wesołe oblicza sąsiadów gdy razem bawili się Pierwszego Dnia Lata. Niekończone się dysputy o teorii magii z Maximillianem. Pierwszy pocałunek z Leticia w Dzień Słońca. Niebezpieczne podróże jakie odbył z mentorem. Pakt z Czarnobrodym jaki zawarli w Haxensnacht. Nawet pojawiło się wspomnienie dziewczyny z załogi Zeffiro której chyba wpadł w oko...

Lucius bo tak naprawdę się nazywał umarł w kałuży krwi zaciskając dłoń na magicznym amulecie którego tajemnicy już nigdy nie będzie dane mu odkryć… Umarł nie spełniwszy żadnego że swych ambitnych marzeń… Śmierć której tak się obawiał od kiedy został magiem w końcu po niego przyszła...

 
Nemroth jest offline