Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-08-2016, 12:35   #7
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację


Noc była zimna i nieprzyjemna, a głodne brzuchy uciekinierów dawały o sobie znać głośnymi burknięciami. Każdy odczuwał ból w trzewiach, co też przekładało się na obniżoną czujność i gotowość do ewentualnej obrony. Deszcz nie ustawał, a wręcz się wzmagał. Woda w rzece szalała, chlustając swymi falami niemal pod nogi zagubionych ludzi. Nie pozostało im nic innego, niż wspólne ogrzewanie się. Nie było to o tyle takie złe, iż nie czuli do siebie wstrętu ni odrazy. Łączyło ich cierpienie i katusze, jakie przeżywali przez ponad tydzień w zamkniętym mieście, do którego jedynie dzień w dzień dowożono nowe ofiary, podobne im. Wyrzucane przez rzekę skorupiaki nadawały się do spożycia, mimo smrodu i małej ilości mięsa. Nim trójka zasnęła, zdążyli znaleźć takich parę, choć nie mogli uznać, że się najedli.
Nie mieli pojęcia, kiedy nadszedł świt, gdyż słońce wcale nie wschodziło. Było jaśniej niż nocą, chociaż wciąż świat zanurzony był w mroku. Gęste, szare chmury, kłębiły się wysoko na niebie, przypominając chmarę cuchnącego dymu, wydobywającego się ze spalonej metropolii. Mimo skojarzenia, w powietrzu nie wyczuli żadnego swądu. Zmęczenie ich zmniejszyło się nieznacznie, a poranione ciało bolało mniej. Choć w nadwyrężonych kończynach wciąż odczuwali ucisk świadczący o uszkodzeniu, dawali radę ignorować ból i próbować dalej funkcjonować.


Rano Dieter spróbował postąpić wedle planu, choć w świetle nocy rzeka wydawała mu się być mniej szeroka, niż teraz się okazało. Obwiązali Diego wokół pasa liną, a ten wszedł do wody. Spad rzeki był stopniowy, ledwie stracił grunt pod nogami, kiedy długość liny dobiegła końca. Jedyne co to oznaczało, to to, że rzeka po dziesięciu metrach zaczyna być na tyle głęboka, że nie potrafiący pływać się utopią. Pirat zawrócił, gdyż nie było sensu dalszej podróży. Tym bardziej, że basen naprawdę był spory i pokonanie go wpław zajęłoby Żeglarzowi dobre dwadzieścia minut, wliczając w to oczywiście odpoczynek gdzieś w jednej trzeciej drogi. Nie mieli innego wyboru, niż pójść wzdłuż rzeki i liczyć na to, że w pewnym momencie jej koryto będzie węższe i do przejścia.
Skupiony na pokonywaniu wody wpław, nie spostrzegł nadchodzącego niebezpieczeństwa, choć aktualnie nie on był jego najbliżej. Łowca jednak odwrócił się za siebie, słysząc głośne stąpanie i dostrzegł skaczące po skałach, obrzydliwe stwory z wielkimi paszczami wyposażonymi w ostre zębiska. Okrągłe istoty były już blisko, wystarczył ostatni sus, a obydwa zębacze byłyby już na terenie równym im, a nie wysoko w górach. Dieter puścił linę, wiedząc, że Diego da radę z powrotem na brzeg, po czym wyjął łuk i wycelował w najbliższego stwora. Strzała przeszyła powietrze, nie trafiając w skaczącego nieskoordynowanymi ruchami zębacza, jednak to nie zniechęciło Łowcy, który przygotował drugi pocisk. Charlotte automatycznie cofnęła się, stając gdzieś za mężczyzną.

 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline