Will przez opary alkoholu skonstatował, że techniki walki w Polsce, a w Zasranych Stanach różnią się niezmiernie. Poziom abstrakcji planu Ajeja przerósł możliwości przerobowe jego mózgu.
- Ale na chuj? - zapytał. - Skoro budę mają spalić?
Podrapał się po zaroście na ryju i splunął gęstą śliną. Nie w smak mu było pomaganie mutantom, szczególnie tak obmierzłym, jak ów przedstawiciel. No ale cóż, widocznie tu lewacka ideologia przesiąkła ludzkość i żyją w pokoju z mutantami. A że nie jest na swoim terenie... no i miał ochotę komuś wpierdolić. Już jakieś dwa dni nikomu nie zajebał, bał się, że jeszcze wyjdzie z wprawy.
- Jak dla mnie, to trza nieco goździ rozsypać na ulicy, żeby opony jebły, gdy beemka przyjedzie. Trzeba szybko zajebać kierowcę, żeby nie zwieli. Jak coś, ja się na nią rzucę i jej napierdolę. Dresikom chyba dacie radę? Zadra, masz no jakąś pepeszę? Niedługo i tak zrobi się hardo, trzeba kompletować arsenał. |