Iwatsu przyglądał się dziecku z uwagą. Przez krótką chwilę spojrzenia młodego lorda i wojownika skrzyżowały się, dając przybyszowi ze wschodu szansę na wychwycenie jakiś informacji. Sondował go uważnie. Dostrzegł ciekawość zmieszaną z obawą. Widział jak chłopiec przygląda się dokładnie każdej z nowoprzybyłych postaci, w szczególności zaś jemu samemu. Przede wszystkim wyczuł jednak słabość - gdyby w pobliżu nie było Sariel, mogliby bez trudu wymusić na chłopcu tego, czego oczekują. Pamiętał jednak o straży - dwóch lekkozbrojnych strażników pozostawało
na zewnątrz reprezentatywnej sali.
-
Jestem Immeral - przedstawił się złoty elf, jednocześnie pochylając z szacunkiem głowę. -
Tak jak mówił Kelven, przybywamy tutaj po informacje.
Młody lord odparł
Kelvenowi:
-
To miłe, że przybysze potrafią okazać miejscowej szlachcie należyty szacunek. Doceniam to. Musieliście przebyć długą drogę, żeby dostać to o co prosicie. Na pewno przeżyliście ciekawe przygody, może nawet jakieś bitwy? - przez chwilę jego oczy roziskrzyły się. -
Przeglądajcie więc co chcecie, a gdy skończycie chciałbym usłyszeć waszą opowieść. Moi strażnicy zaprowadzą was do archiwum.
Podziękowaliście i zwróciliście się w stronę wyjścia. Jeden z wartowników skinął na was dłonią i ruszył w kierunku wschodniego skrzydła posiadłości. Dotarliście do pomieszczenia, do którego dostępu broniły wysokie, szpiczasto zakończone wrota. Elf znalazł odpowiedni klucz, przekręcił zamek i wpuścił was do środka.
-
Zaczekam na was na zewnątrz pałacu. Nic tu po mnie - odparła
Sariel i ruszyła w stronę wyjścia.
Wartownik, który was prowadził rzekł:
-
Proszę uszanujcie porządek, jaki tu panuje. Gdy skończycie przeglądać notatki, odłóżcie je na miejsce. Zapiski lorda Laretha zajmują tamte trzy regały.
Wszedł z wami do środka i stanął w rogu pomieszczenia. Wsparł się na swojej lekkiej włóczni.
Archiwum domu Nuiren nie było zbyt obszerne, ale za to wypchane starymi dokumentami, woluminami i zwojami. Każda ściana zastawiona była uginającymi się regałami. Mogliście z łatwością oszacować ich wiek - począwszy od regału na lewo od drzwi, podążając zgodnie z ruchem wskazówek zegara, papiery stawały się coraz młodsze, aż do pół pustych półek, znajdujących się po waszej prawej stronie. Zapiski wskazane przez strażnika, znajdowały się mniej-więcej w połowie pierścienia, na wprost od wejścia. W środku pomieszczenia znajdowało się biurko i dwa krzesła. Światło zapewniały tu
magiczny ogień faeri, który przybrał postać niewielkiego złotego motyla, fruwającego w klatce powieszonej u sklepienia sali.
Przetrząśnięcie dokumentów zajmie wam sporo czasu - w szczególności, iż elfi język znali tylko
Kelven i
Immeral. Pozostała dwójka musiała wymyślić sposób na zagospodarowanie czasu.
***
W tym czasie, w Drzewie Muira...
Zgodnie z przewidywaniami, lektura "Początku" nie była ani lekka, ani przyjemna.
Chass dostawał białej gorączki, próbując rozgryźć archaizmy, zawoalowane odniesienia, kulturowe nawiązania i religijno-mistyczne alegorie. Lareth nie pisał w stylu popularno-naukowym, wprost przeciwnie, jego dzieło stanowiło hermetyczne, ciężko strawne opracowanie, wymagające wiele od czytelnika. Czarnoksiężnik musiał zdrowo wysilić intelektualne muskuły, aby dotrzeć do sedna.
Nevar, Zwierz, Steven, Lena i Major rozpłynęli się gdzieś w tle.
***
Minęło parę godzin. Trójka w Drzewie Muira wykorzystała ten czas aby się odświeżyć i zregenerować. Oczywiście elfowie nie pozwoli umyć się w samej sadzawce, ale dokonaliście tego na zewnątrz, korzystając z przyniesionych przez gospodarzy mis i dzbanów. Szczególnie zyskał na tym
Zwierz, od którego mocno już zalatywało.
-
Nie zdejmujesz maski nawet przy myciu się? - zapytał
Steven.
Wielkolud zerknął na niego z góry:
-
Nie. Tylko wtedy gdy mam być wściekły.
Gnom skinął głową i na wszelki wypadek odsunął się od wariata. Zagadał do
Nevara:
-
Dobrze móc się odświeżyć. Mam nadzieję, że reszta nie wywinie niczego głupiego. - ściszył głos do granic szeptu -
w końcu im dłużej utrzymamy się w konspiracji, tym lepiej dla nas... Chass zamknął księgę i odchylił się na krześle. Miał już tego po dziurki w nosie. W oczach mu się dwoiło, a lekkie ćmienie w głowie zamieniło się w ostre łupanie. Dowiedział się jednak interesującej rzeczy. Zanotował sobie nawet odpowiedni ustęp, w luźnym tłumaczeniu na mowę wspólną:
"Netherilczycy szanowali uświęcone wzgórza Evereski, a w szczególności moc Mythalu. Zdawali sobie sprawę z potęgi Wysokiej Magii, a to za sprawą zwojów Nether, które znalazły się w ich posiadaniu. Naturalnie więc ich ekspansja dążyła w kierunku zachodnim, wschodnim i południowo wschodnim. Pochód na północ bronił Wysoki Lód, a zwłaszcza tajemnicze siły, które go zamieszkiwały. Nawet w wieku Mythallaru, czyli u szczytu swej potęgi, nie próbowali kolonizować owych lodowatych pustkowi. Nieliczne jednostki, które zapuściły się na północ wspominały o przytłaczającej Mocy-Świadomości. Owa Moc-Świadomość potrafiła w mgnieniu oka zamienić spokojne płaskowyże we wrzący ocean, aby następnie znów skuć go okowami mrozu. Zastanawiające, że żadnemu z wielkich magów Netheril nie udało się zidentyfikować owej dzikiej, pierwotnej mocy. Czy było to jedno z wczesnych wcieleń Talosa albo Auril? Zachowało się zbyt mało źródeł by odważyć się chociaż snuć przypuszczenia. W niektórych zapiskach pojawiają się wzmianki o siedzibie owej Mocy-Świadomości, okrytym tajemnicą "Wywyższonym Domu". Z takich, czy innych powodów, bramy na północ pozostawały zawarte" ***
Duet
Kelven-Immeral w tym samym czasie przekopał się przez część notatek
Laretha. Była to niezwykle żmudna, trudna i wyczerpująca praca. Prędko uświadomili sobie, że zbadanie całości zgromadzonego materiału zajmie dekadnie, jak nie miesiące. Czy mieli tyle czasu? Nie wiadomo. W pewnym momencie
Iwatsu pochwycił jedną z kart. Coś mu nie pasowało. Kosztowny, granatowy atrament zupełnie inaczej odbijał blask w świetle płomienia faeri. Wojownik zwrócił na to uwagę pozostałym towarzyszom.