Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-08-2016, 10:36   #126
ObywatelGranit
 
ObywatelGranit's Avatar
 
Reputacja: 1 ObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnie
Iwatsu przyglądał się dziecku z uwagą. Przez krótką chwilę spojrzenia młodego lorda i wojownika skrzyżowały się, dając przybyszowi ze wschodu szansę na wychwycenie jakiś informacji. Sondował go uważnie. Dostrzegł ciekawość zmieszaną z obawą. Widział jak chłopiec przygląda się dokładnie każdej z nowoprzybyłych postaci, w szczególności zaś jemu samemu. Przede wszystkim wyczuł jednak słabość - gdyby w pobliżu nie było Sariel, mogliby bez trudu wymusić na chłopcu tego, czego oczekują. Pamiętał jednak o straży - dwóch lekkozbrojnych strażników pozostawało na zewnątrz reprezentatywnej sali.

- Jestem Immeral - przedstawił się złoty elf, jednocześnie pochylając z szacunkiem głowę. - Tak jak mówił Kelven, przybywamy tutaj po informacje.

Młody lord odparł Kelvenowi:
- To miłe, że przybysze potrafią okazać miejscowej szlachcie należyty szacunek. Doceniam to. Musieliście przebyć długą drogę, żeby dostać to o co prosicie. Na pewno przeżyliście ciekawe przygody, może nawet jakieś bitwy? - przez chwilę jego oczy roziskrzyły się. - Przeglądajcie więc co chcecie, a gdy skończycie chciałbym usłyszeć waszą opowieść. Moi strażnicy zaprowadzą was do archiwum.

Podziękowaliście i zwróciliście się w stronę wyjścia. Jeden z wartowników skinął na was dłonią i ruszył w kierunku wschodniego skrzydła posiadłości. Dotarliście do pomieszczenia, do którego dostępu broniły wysokie, szpiczasto zakończone wrota. Elf znalazł odpowiedni klucz, przekręcił zamek i wpuścił was do środka.
- Zaczekam na was na zewnątrz pałacu. Nic tu po mnie - odparła Sariel i ruszyła w stronę wyjścia.
Wartownik, który was prowadził rzekł:
- Proszę uszanujcie porządek, jaki tu panuje. Gdy skończycie przeglądać notatki, odłóżcie je na miejsce. Zapiski lorda Laretha zajmują tamte trzy regały.
Wszedł z wami do środka i stanął w rogu pomieszczenia. Wsparł się na swojej lekkiej włóczni.

Archiwum domu Nuiren nie było zbyt obszerne, ale za to wypchane starymi dokumentami, woluminami i zwojami. Każda ściana zastawiona była uginającymi się regałami. Mogliście z łatwością oszacować ich wiek - począwszy od regału na lewo od drzwi, podążając zgodnie z ruchem wskazówek zegara, papiery stawały się coraz młodsze, aż do pół pustych półek, znajdujących się po waszej prawej stronie. Zapiski wskazane przez strażnika, znajdowały się mniej-więcej w połowie pierścienia, na wprost od wejścia. W środku pomieszczenia znajdowało się biurko i dwa krzesła. Światło zapewniały tu magiczny ogień faeri, który przybrał postać niewielkiego złotego motyla, fruwającego w klatce powieszonej u sklepienia sali.

Przetrząśnięcie dokumentów zajmie wam sporo czasu - w szczególności, iż elfi język znali tylko Kelven i Immeral. Pozostała dwójka musiała wymyślić sposób na zagospodarowanie czasu.

***

W tym czasie, w Drzewie Muira...

Zgodnie z przewidywaniami, lektura "Początku" nie była ani lekka, ani przyjemna. Chass dostawał białej gorączki, próbując rozgryźć archaizmy, zawoalowane odniesienia, kulturowe nawiązania i religijno-mistyczne alegorie. Lareth nie pisał w stylu popularno-naukowym, wprost przeciwnie, jego dzieło stanowiło hermetyczne, ciężko strawne opracowanie, wymagające wiele od czytelnika. Czarnoksiężnik musiał zdrowo wysilić intelektualne muskuły, aby dotrzeć do sedna. Nevar, Zwierz, Steven, Lena i Major rozpłynęli się gdzieś w tle.


***

Minęło parę godzin. Trójka w Drzewie Muira wykorzystała ten czas aby się odświeżyć i zregenerować. Oczywiście elfowie nie pozwoli umyć się w samej sadzawce, ale dokonaliście tego na zewnątrz, korzystając z przyniesionych przez gospodarzy mis i dzbanów. Szczególnie zyskał na tym Zwierz, od którego mocno już zalatywało.
- Nie zdejmujesz maski nawet przy myciu się? - zapytał Steven.
Wielkolud zerknął na niego z góry:
- Nie. Tylko wtedy gdy mam być wściekły.
Gnom skinął głową i na wszelki wypadek odsunął się od wariata. Zagadał do Nevara:
- Dobrze móc się odświeżyć. Mam nadzieję, że reszta nie wywinie niczego głupiego. - ściszył głos do granic szeptu - w końcu im dłużej utrzymamy się w konspiracji, tym lepiej dla nas...

Chass zamknął księgę i odchylił się na krześle. Miał już tego po dziurki w nosie. W oczach mu się dwoiło, a lekkie ćmienie w głowie zamieniło się w ostre łupanie. Dowiedział się jednak interesującej rzeczy. Zanotował sobie nawet odpowiedni ustęp, w luźnym tłumaczeniu na mowę wspólną:

"Netherilczycy szanowali uświęcone wzgórza Evereski, a w szczególności moc Mythalu. Zdawali sobie sprawę z potęgi Wysokiej Magii, a to za sprawą zwojów Nether, które znalazły się w ich posiadaniu. Naturalnie więc ich ekspansja dążyła w kierunku zachodnim, wschodnim i południowo wschodnim. Pochód na północ bronił Wysoki Lód, a zwłaszcza tajemnicze siły, które go zamieszkiwały. Nawet w wieku Mythallaru, czyli u szczytu swej potęgi, nie próbowali kolonizować owych lodowatych pustkowi. Nieliczne jednostki, które zapuściły się na północ wspominały o przytłaczającej Mocy-Świadomości. Owa Moc-Świadomość potrafiła w mgnieniu oka zamienić spokojne płaskowyże we wrzący ocean, aby następnie znów skuć go okowami mrozu. Zastanawiające, że żadnemu z wielkich magów Netheril nie udało się zidentyfikować owej dzikiej, pierwotnej mocy. Czy było to jedno z wczesnych wcieleń Talosa albo Auril? Zachowało się zbyt mało źródeł by odważyć się chociaż snuć przypuszczenia. W niektórych zapiskach pojawiają się wzmianki o siedzibie owej Mocy-Świadomości, okrytym tajemnicą "Wywyższonym Domu". Z takich, czy innych powodów, bramy na północ pozostawały zawarte"

***

Duet Kelven-Immeral w tym samym czasie przekopał się przez część notatek Laretha. Była to niezwykle żmudna, trudna i wyczerpująca praca. Prędko uświadomili sobie, że zbadanie całości zgromadzonego materiału zajmie dekadnie, jak nie miesiące. Czy mieli tyle czasu? Nie wiadomo. W pewnym momencie Iwatsu pochwycił jedną z kart. Coś mu nie pasowało. Kosztowny, granatowy atrament zupełnie inaczej odbijał blask w świetle płomienia faeri. Wojownik zwrócił na to uwagę pozostałym towarzyszom.
 

Ostatnio edytowane przez ObywatelGranit : 09-08-2016 o 18:18.
ObywatelGranit jest offline