- Kiedy na niego patrzę… - zaczęła dziewczyna, a na jej prześlicznej, niewinnej twarz dziecka dopiero stającego się młodą kobietą odmalował się zachwyt – czuję coś takiego… - zwykle nie miała problemu z doborem słów, ale teraz było inaczej. Uważała się za elofentną osobę, niejednego potrafiła zapędzić w ślepy róg w czasie słownej potyczki. Kiedy jednak w grę wchodził Cyric, działo się coś dziwnego. Nie do końca była pewna, o co chodzi. Chciała z nim być, ale nie tak jak zwykle bywała z mężczyznami. Znaczy - tak też, chyba, ale nie o to chodziło. Tak stawało się nieistotne. Jak nieistotny był jej pies, którego musiała zabić, aby zwabić kobietę do zaułka. Poklepała się w okolicach pępka – Mam tutaj takie papilacje. – wyjaśniła siostrze. – Jakby ćmy.
- Papilacje? – Utisha zmarszczyła brwi, zdziwiona. Była mniej eleofentna niż Altija. Oczy rozbłysły jej, kiedy zrozumiała: - Masz ochotę na palcówkę, jak go widzisz, tak? – coś w twarzy siostry powiedziało jej, że chyba nie o to chodzi. - Czy że masz robaki w brzuchu?
- Nie robaki.. ściska mnie, ale przyjemnie.
- To nie rozumiem. Cedrik owszem, jest przystojny, ale jak mówisz, że masz od niego robaki, to niedobrze. To może być niezdrowe.
- Nie robaki! – Altija zerwała się na nogi. – Jednak jesteś głupia. Przecież ci tłumaczę... mogłabym z nim.. – znów się rozmarzyła. - No, ja też z nim bym mogła – potwierdziła Utisha, oblizując wargi końcem języka. – Bardzo bym mogła….
- Nie chodzi o to, kretynko! – Altija była wściekła, trochę na siostrę, ze jej nie rozumie, ale jeszcze bardziej na samą siebie, że nie rozumie tego, co się w niej dzieje. Odetchnęła głęboko i postarała się znów wytłumaczyć: - Znaczy o to też, ale w sumie nie. Mogłabym patrzeć jak śpi, nie po, ale tak po prostu. Nic więcej. Chciałabym móc podawać mu strzały, kiedy będzie strzelał z łuku. A raczej żeby chciał, żebym mu podawała.
Utisha przewróciła oczami. – Coś ci się popieprzyło w mózgu – zawyrokowała. – Może się prześpisz, sama – podkreśliła słowo - albo co?
- Może – zgodziła się Altija posłusznie. Nie chciała żebrać mamrocząc na rogu ulicy. A tak kończyły wariatki, dobrze o tym wiedziała.
Westchnęła i przykucnęła obok siostry nad skuloną w kącie kobietą. Specyfik jeszcze działał, spała, oddychając niespokojnie i nierówno.
- Myślisz, ze wolałby ją od nas? – zapytała. Przeciągnęła dłonią po swoich drobnych piersiach – ciągle nie były takie, jak jej zdaniem powinny być - a potem spojrzała na wypchnięty przód sukni kobiety.
- Co ty! – prychnęła Utisha, rozbawiona tym pomysłem. Wszyscy znani jej mężczyźni woleli je. – Przecież jest stara, ma chyba trzydzieści lat. Nie wiem, po co mu ona.
- No ja też nie wiem. Ale Brown też jest stary. A mimo to.. – nie rozmawiały o tym wprost, nawet kiedy były same. – Wiesz. No, ale on jest naszym ojcem. Tak jakby.. Jesteśmy mu winne posłuszeństwo.. we wszystkich sprawach. A Cyric to zupełnie coś innego.
Tu Utisha musiała się zgodzić. Wskazała brodą kobietę: - Co z nią zrobimy?
- A ja wiem? Cyric nic nie mówił… Będziemy musiały się z nim spotkać i zapytać – poczuła, jak ćmy znów wibrują jej w żołądku. Może była głodna? – Ja się spotkam, a ty będziesz jej pilnować. – zdecydowała.
__________________ A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
Ostatnio edytowane przez kanna : 08-08-2016 o 18:32.
Powód: kosmetyka
|