Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-08-2016, 23:48   #46
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 12

Denver; centrum; okolice bazy; Dzień 2 - ciemność, noc; nieprzyjemny chłód.





Wszyscy



Mutant mógł stwierdzić, że bestie nie są uprzejme z nim współpracować. Owszem, dostrzegał ich cienie i smugi ale zawsze przelotnie by złapać pewny namiar na strzał czy jakikolwiek namiar nie mówiąc już o ustaleniu jakiegoś schematu działania. Stworów chyba zrobiło się jakby mniej. Może się przeniosły za budynek czy w głąb budynku albo stały się ostrożniejsze. A może te kilka sztuk co chyba padło odstraszyło część lub reszta stała się ostrożniejsza. Ludzie z budynku nadal prowadzili chaotyczny ostrzał, próbowali się kryć czy uciekać i to zarówno w samej kamienicy jak i próbując z niej ujść licząc, że znajdą się poza obrębem walki. W końcu złapał na swoje przyrządy celownicze jakiegoś stwora machającego skrzydłami by wzbić się wyżej pewnie po kolejnym nalocie na jakiegoś nieszczęśnika. Miał tylko chwilę by strzelić nim tamten zniknie za rogiem budynku. Strzelił, wierny karabin szturchnął mu ramionami wyrzucając pojedynczą łuskę ale tym razem nie widział żadnego efektu swojego ataku. Stwór zniknął za rogiem.

Tristan miał tym razem nieco więcej szczęścia w polowaniu. Myśliwy przypadł przy ich zmutowanym koledze i baczył na okolicę. Cel zauważył w ostatniej chwili. Stwór wyleciał z ciemności sunąc nisko przy samej ziemi. "Wyskoczył" gdzieś zza sąsiedniego budynku jakby robił nawrót wokół niego. I czy zlokalizował dwóch strzelców zaczajonych za wrakiem czy miał zamiar znów zaatakować budynek by dołączyć do reszt stada tego myśliwy nie wiedział. Ale oddał szybki, wręcz instynktowny strzał bez celowania nim pokraka zniknie mu znowu z widoku. Tym razem strzał łowcy okazał się celny bo stworzeniem rzuciło, szarpnęło i stracił swoją dotychczasową płynność ruchu. Siła odśrodkowa i grawitacji tym razem zadziałały przeciw niemu i po już niekontrolowanym łuku gruchnął w ścianę jednej z kamienic ze słyszalnym hukiem a potem odbił się od niej i spadł bezwładnie na chodnik z kolejnym łoskotem. Doświadczony myśliwy wiedział, że lotne stworzenie o ile nie zostało zaprojektowane z użyciem kosmicznych technologii czy biochemii o podobnym zaawansowaniu raczej powinno być wyłączone z walki po takim wystrzale i dwóch zderzeniach.

Scott zdołał przedostać się do budynku. Wciąż był dość blisko okna na ulicę ale jednak już wewnątrz. Na razie jednak nie miał celu dla swojego miecza. Właściwie w ogóle nie miał celu. Czuł się nieco zdezorientowany bo wylądował w jakimś chyba pokoju z rozwalonymi na korytarz drzwiami więc nie widział w tym fragmencie domu ani żadnych ludzi ani żadnych stworów. Za to słyszał całkiem sporo. Ktoś w pobliżu biegł, ktoś inny krzyczał ponaglająco, ktoś wrzasnął boleśnie jakby właśnie oberwał inny wystrzelił, gdzieś tam zaskrzeczało coś, pewnie jeden z tych stworów. Ale nie, w jego pobliżu nie zauważał nikogo ani niczego. Zauważał za to łunę tego pożaru. Może się paliło ale dzięki temu było tam jaśniej. Część ludzkich krzyków i odgłosów walki dochodziła chyba gdzieś z tego kierunku. Część dochodziła gdzieś z wyższych kondygnacji bo lotne stwory atakowały widać także i tam.

Butch dostrzegł jednego ze stworów dość wręcz przypadkowo. Właściwie uwagę zwrócił jakiś mężczyzna który przebiegł w panice przez korytarz przez co na chwilę był widoczny dla "Krótkiego" w jednym z okien. Zanim jednak pojawił się w następnym tuż zaraz zanim śmignął żywy cień. Więc w następnym oknie Butch był już gotów. Widział jak akurat stwór dorwał faceta śmigając go najwyraźniej bo tamten boleśnie wrzasnął łapiąc się za widocznie zranione plecy i desperacko złapał się drugą dłonią ściany by nie upaść. Stwór też zaskrzeczał gdy pocisk z broni Butch'a dosięgnął go ale zachwiał się tylko i machając skrzydłami odleciał znikając łowcy z oczu gdy wyleciał poza widoczny przez okno fragment. Tym razem trafił ale nie zabił.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline