Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-08-2016, 04:22   #649
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Na szczęście (dla krasnoluda) nowe warunki umowy zostały zaakceptowane. Na szczęście dla Diritha było wystarczająco mięsa z bandytów żeby się najeść, więc mógł temu jednemu pokurczowi darować. Dlatego po krótkiej pogawędce z Verionem, z którym Kiti rozmawiała zadziwiająco dużo jak na kleryka przeciwnej frakcji, przyszedł czas na wyruszenie w dalszą drogę.
Dalsza część wędrówki przebiegała spokojnie. Jedynie raz dało się dosłyszeć i nawet zobaczyć przelatującego gdzieś gryfa. Biorąc pod uwagę natłok wydarzeń ostatnimi dniami spokój wydawał się wręcz niepokojąco niespokojny. Mimo wszystko tygrysołak powrócił do swojej drowiej postaci. Przez to podróż zdawała się może i trochę trudniejsza wszak elf mroczny, nie korojad-pospolitus, tak dobrze po lesie się nie porusza jak bestia. Za to mógł spokojnie schować Hell Light do nowego nabytku i przypiąć go do lewego biodra gdzie znajdowało się jego właściwe miejsce.
Kiedy dzień chylił się ku końcowi elf dość poważnie zastanawiał się nad kontynuacją drogi. Nie mniej jednak zmęczenie materiału zaczynało bardziej przeszkadzać niż dawało się dalej zignorować. Dlatego trochę niechętnie, ale postanowił odpocząć. Nie żeby miał coś przeciwko wypoczynkowi, szczególnie po nawale ostatnich wydarzeń, ale jakby nie było miał tylko około miesiąca na znalezienie sposobu na wyrównanie szans z Timewalkerem. A ta ilość czasu nie należała do zbyt komfortowych. Dlatego ciągle niechętnie postanowił zmrużyć nieco oczy, pozostając w miarę czujny o ile było to możliwe.
Owa czujność się opłaciła kiedy nieopodal rozległy się odgłosy łamanych konarów, a zaraz potem walki. Wyrwany z drzemki Dirith najszybciej jak tylko mógł wstał na równe nogi i rozejrzał się po okolicy, szczególnie w kierunku odgłosów. Było to dobre posunięcie, gdyż za krótką chwilę w zasięg wzroku wpadła przerośnięta krzyżówka świni lub dzika z nosorożcem. Albo kto wie czy nie wszystkich trzech wspomnianych zwierząt.
Mroczny elf nie zastanawiał się dłużej, tylko postanowił jak najszybciej przybrać postać tygrysołaka, gdyż z przeciwnikiem tego kalibru pod postacią drowa mógł mieć spore problemy. Jak zawsze przy szybkich przemianach trzaski zmieniających formę kości były szczególnie wyraźne. Nic jednak dziwnego gdyż zmiana głowy, nóg oraz palców nie należała do błahych. Również zmiana ciężaru i generalnej wielkości była imponująca, szczególnie ze względu na wchłonięcie zbroi oraz reszty noszonych rzeczy. Większość istot z różnego rodzaju łaków rozrywała noszone ubrania na strzępy jeśli zmieniała się ich masa.
Plan działania po przemianie w tygrysołaka był dość prosty. Wystarczyło bowiem odskoczyć lekko z drogi pędzącemu przeciwnikowi wystawiając pazury aby siła rozpędu zrobiła swoje i przeorała bok delikwenta. Jednak Dirith nie byłby sobą jakby owego planu nie zamierzał jakoś skomplikować, ot tak dla samej zabawy. Tą komplikacją miał być hak uformowany z Tysiąca Ostrzy, który miał za zadanie wbić się w przeciwnika i solidnie zaczepiając pociągnąć go za sobą. Tu istniało spore ryzyko utraty równowagi przez co w takim wypadku tygrysołak byłby pociągnięty za zwierzęciem jak szmata. Może nie jak kompletna szmata, jak miałoby by to miejsce w jego drowiej formie, ale na zatrzymanie w miejscu istoty przypominającej masą i rozmiarem sporego nosorożca do końca nie liczył. Dirith liczył jednak na szarpnięcie jakie wiązało się z zaczepieniem o pędzące zwały mięsa. Dzięki niemu wystarczyło tylko lekko i odpowiednio się zaprzeć aby zostać wyrzuconym w powietrze wprost nad bestię. Rozwiązanie to pozwoliłoby mu dosiąść przeciwnika i tu tkwiło sedno owego przekombinowanego planu. Mianowicie dzięki temu mógł na owym warchlaku jechać. Co prawda musiał się jeszcze na nim utrzymać, ale zawsze istniała szansa powodzenia. Wystarczyło utrzymać się wystarczająco długo.
Dirith nie oszukiwał się dłużej za mocno. Wiedział bowiem, że taki sam numer z gryfem jest zdecydowanie niebezpieczniejszy ze względu na wysokość z jakiej mógłby zostać zrzucony. Tym bardziej, że wspomnianego gryfa musiał jeszcze znaleźć, podkraść się i dopiero wtedy próbować dosiąść. Świńska bestia jaka wyłoniła się z lasu wyglądała na wystarczająco dużą aby móc przewieść go przynajmniej przez jakiś czas w postaci Tygrysołaka. Tym dalej zajechałby na niej jako drow razem z Kiti. Nie wspominając o tym, że tego wierzchowca mógłby bez najmniejszych problemów przycisnąć i zajeździć do upadłego bez większych skrupułów. Może i był wolniejszy niż latający gryf, może i trzeba było uważać na gałęzie podczas jazdy, ale zawsze lepsze to niż wędrówka pieszo. Albo na grzbiecie wilka bądź Wilczycy na przykład.
Gryf jednak nie był tak daleko poza zasięgiem. Szczególnie dodając do siebie trzask gałęzi łamanych w pierwszej kolejności do ran widocznych na potencjalnym wierzchowcu. Dlatego tym bardziej musiałby uważać, żeby móc odskoczyć z drogi potencjalnego ataku gryfa, jeśli to on okazałby się pierwszym agresorem. W takim przypadku spokojnie by się ewakuował i spróbował przesiąść się z ofiary na gryfa. Może i było to bardziej niebezpieczne, gdyż ujeżdżanie latającej bestii może skończyć się źle (o ile ujeżdżanie nosorożca może się skończyć dobrze będąc roztrzaskanym przez niego na drzewie, albo stratowanym), mając do wybory jeden z dwóch środków lokomocji wybrałby ten latający. Chociażby dlatego, żeby nie znajdować się na środku lokomocji na jaki poluje gryf i musieć unikać ataków z powietrza.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline