- Za darmo czy nie za darmo… - najwyraźniej ta część była Zori obojętna - chodzi o to by nie traktować tego jako obowiązku a jako przyjemność. Jeśli nie będziesz chciała czegoś zrobić nie zrobisz. Jeśli nie zależy Ci na kasie nie będziesz myślała wtedy o niej i o tym, że jej nie dostaniesz. Myśl tylko o sobie i udanym wieczorze. - Zora pochyliła lekko głowię i spojrzała na Arię z lekko uniesionymi brwiami i pytającą miną.
- Idę w to - oznajmiła krótko rudowłosa, siadając na łóżku i powoli zaczęła rozsupływać swoje buty.
Zora usiadła po drugiej stronie łóżka. Podparła się z tyłu o swoje ręce. Wyglądała teraz na bardziej rozluźnioną niż wcześniej.
- Co? Już zaczynamy się rozbierać? - zapytała rozbawiona. - Czekaj, może Ci pomogę… - zaczepnie skubnęła skrawek bluzki Arii.
- Nie, wiązania na butach są skomplikowane po prostu - odpowiedziała ruda, zsuwając jeden but - Poza tym… ciekawa jestem, czy pozwoli nam wziąć kąpiel. Może jak go zaprosimy?
- Może. Wypadałoby. Jak ściągniemy te buty… uch. - Zora zaśmiała się głośno. - Słuchaj, nie jesteś zła za to moje małe naburmuszenie? - zapytała odgarniając przy tym leniwie włosy Ari z jej szyi.
- Nie. Widocznie masz swoje powody. Jak przyjdzie czas, to mi je zdradzisz, a skoro teraz nie chcesz, no to nie. Kiedyś przyjdzie moment - Aria pochyliła się w stronę drugiego buta i jego również zaczęła rozplątywać. - Nie sądzisz, że coś długo nalewa to wino?
- Szykuje truciznę - odparła konspiracyjnie. W tonie głosu nadal miała rozbawione i leniwe nuty. Wyglądało na to, że wszystko było na miejscu. Zora opadła w ciuchach na poduszki. Nogi zwisały jej za łóżko.
__________________ To nie ja, to moja postać. |