Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-08-2016, 22:02   #26
Asmodian
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Zgromadzenia ludzi na rynku nie rozumiał. Mogliby się wziąć do roboty zamiast robić zgromadzenia na środku rynku. Poczłapał więc do domu mając nadzieję, że dziwne problemy wioski rozwiążą się same. Armand nie pamiętał, kiedy jakikolwiek kapłan rzetelnie pracował. Nie ufał kapłanom bo to z reguły obiboki były straszliwe.

Armand nie najadł się tego dnia. Po prawdzie to nie pamiętał, czy jadł cokolwiek dnia poprzedniego. Pałętał się smętnie przy obejściu po czym przypomniał sobie, że stary od którego przejął całą kuźnię i warsztat miał zwyczaj mawiać....co w zasadzie miał zwyczaj mawiać?

Troll długo zastanawiał się trzymając się za czapkę. A, że człowiek jak pracuje, to głodu nie czuje. A może jak śpi to głodu nie czuje? Armand nie czuł się specjalnie senny więc wziął się do roboty. Przygotował kilka kęsów stali, pozostałej z kucia podków i zaczął klepać gwoździe. Gwoździe to taki mały drobiazg, którego nigdy za wiele w każdym gospodarstwie, i kowal z reguły sporo ich sprzedawał. Kosz, w którym zwykle je trzymał robił się pusty, wiec kowal postanowił go zapełnić. Na wypadek, gdyby przyszedł jakiś spóźniony klient i poprosił o kilka garści gwoździ.
A takie gwoździe to był bardzo sprytny wynalazek. Troll przez chwilę podziwiał perfekcję i prostotę tego pomysłu, ni w ząb nie wiedząc, jakiż to sprytny ktoś je wynalazł. Musiał mieć łeb, jak....sklep, pomyślał Armand klepiąc kolejną sztukę. Gwoździe były bardzo przydatne. Można je było np. wbijać. W różne rzeczy. Albo można się było nimi skaleczyć. Też przydatne, ale mniej. Kowal podrapał się za uchem i kolejnymi uderzeniami formował kolejnego.

Prostota....stos gwoździ po pewnym czasie wypełnił kosz niemal w całości.

Troll robił się jednak porządnie głodny. Uderzanie o kowadło uspokajało, ale nijak nie mogło zagłuszyć burczenia w ogromnym żołądku kowala. Wściekły, rzucił młot z głośnym brzękiem, naciągnął głębiej czapkę na oczy.
- Czemu w tej wiosce nikt porzÄ…dnie nie pracuje? -
Armand zakasał rękawy, spojrzał na sklep rzeźniczki i ruszył w jego stronę. Jednak po chwili zdał sobie sprawę, że znów ta dziewka weźmie się pod boki i nie sprzeda mu nawet jednego kęsa. Machnął więc wielgachną ręką, skapitulował i poszedł wydoić kozę, wściekły, że na kolację będzie musiał zadowolić się chudą owsianką na kozim mleku.

Po kolacji Armand wpadł na pomysł....w zasadzie to nie wpadł. Po prostu złapał długi kawałek stali i machinalnie zaczął go kształtować. Żar z kowalskiego pieca przyjemnie rozgrzewał, a młot kowalski miarowo opadał, wybijając na kowadle jednostajny rytm. Pracował uczciwie przez pewien czas, aż w końcu podniósł rozżarzone do czerwoności, niezbyt dobrze jeszcze ukształtowane, ale wyraźnie zarysowane ostrze tasaka.
 
Asmodian jest offline