- Aria – odpowiedziała cicho.
Nie postrzegała się nigdy w kategorii pięknej. Miała gibkie ciało, wytrenowane przez lata i to mogło być przyciągające. Zauważyła też, że niektórzy mężczyźni szczególnym afektem obdarzali panny z rudymi włosami, jednak, żeby ktoś nazwał ją piękną? Miastowy głupek być może, ale on nie widział za wiele świata i powiedział to każdej, panowie za pieniądze cóż... dostawali za to zapłatę, inni czasem nie bawili się w słowa. Nie, w świecie Caronda Gorna nie mogła być piękna. Pieniądze na pewno czyniły cuda, ale on je wziął prosto z karczmy, gdzie prezentowały swoje "profesjonalne" wizerunki.
Rudowłosa z zainteresowaniem spojrzała na Zorę, kiedy ta wspomniała o łaźni. Dobra kąpiel, w ciepłej wodzie, zawsze była w cenie. Podniosła się z posłania, zdjęła krótką kurtkę, którą miała na sobie, rzuciła ją na stojące nieopodal krzesło, rzecz jasna równie szykowne co i reszta pokoju. Przeciągnęła się jak kot, wyciągając ręce wysoko nad swoją głowę, tak, że jej bluzka odkryła płaski, umięśniony brzuch, po czym pochyliła się nad karafką i dolała sobie wina.
__________________ "First in, last out." Bridgeburners |