Nie no... ogień, smród, pościg i walka.
Włóczykijowi nie podobało się to połączenie.
Podobał się za to fakt, że był jebitnym szczęściarzem, a pomysł z przylgnięciem do ściany okazał się doskonały. Zaraz kiedy rozgniewany tłum ruszył na rabiusiów, aby pokazać im kto tak naprawdę zaraz będzie martwy to Rysio ruszył za tłumem. Z dala od ognia i pościgu. Odpiął też o swojego plecaka toporek, którym był gotów się bronić i przyładować komuś kto nie chciałby do końca umrzeć.
Cholera... tak bardzo się cieszył, że ocalił swój plecak przed pokryciem kupą i gnojem. Smród wywietrzeje, ale zabrudzenia trzeba by było prać w rzece lub stawie, a za to można było być zwiniętym na dołek. W sensie najpierw przepytają kto ty, a jak nie masz stałego miejsca zamieszkania to wtedy dołek.
Nieważne. Filozofowanie później. Teraz trzeba było podążyć za tłumem, nie wywalić się i wyleźć z tego szamba.