Wątek: Cienie [+18]
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-08-2016, 14:40   #9
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
Kilka godzin później czarny Mustang , rocznik ‘66 kierował się w drogę powrotną do mieszkania Jayden’a. Tym razem korki przytrzymały nieuchwytnego kierowcę, toteż Jay zajechał na swoje osiedle, kiedy na zegarze wybijała “22:00”.
Mężczyzna wyjątkowo zaparkował pod blokiem, choć zazwyczaj tego nie robił. Miał wynajęty garaż kilka przecznic stąd, jednak nie chciał wyciągać swojej przyjaciółki na niepotrzebne przechadzki, zwłaszcza, że tego wieczoru dość już się nachodzili.
Jayden pomógł wysiąść kobiecie z auta i wyręczając ją w noszeniu jej torby, doprowadził ją pod drzwi swojego mieszkania.


- Cholera, mam bajzel. Na pewno chcesz wchodzić? - zapytał, jak zwykle szarpiąc się z zamkiem w drzwiach.

- Nie ma szans, żebyś miał większy bałagan niż moja siostra. Holly ma talent do tego - stwierdziła niezrażona jego ostrzeżeniem Melissa. Stała tuż za nim, bliżej niż zazwyczaj i rozglądała się nieufnie po klatce schodowej. - Ten film był straszny - stwierdziła po raz już setny tego wieczora.

Jay pociągnął drzwi z bara, by wreszcie dostać się do środka. Będę musiał coś z tym gównem w końcu zrobić, pomyślał, zapalając światło w przedsionku. Wpuścił Melissę do środka, a następnie zamknął za nimi drzwi na dwa spusty. Okolica była w miarę spokojna, ale strzeżonego…
- Daj spokój. Te sceny były tak nierealistyczne. Żałuję, że oglądałem to dopiero teraz. Kiedyś musiało to robić niezłe wrażenie - mruknął, ściągając obuwie metodą but o but i kładąc je przy wejściu.
Lisa rozwiązała trampki i ściągnęła je. Zaraz po tym zdjęła kurtkę i uwiesiła na ścianie.
- Ej, nie jedną urwaną kończynę widziałam, a i tak te sceny będą mi się śniły po nocach - wzdrygnęła się na wspomnienie Pinheada. Rozejrzała się po mieszkaniu. - No miewałeś tu czyściej, ale nie jest tragicznie - oceniła w tonie pochwały i skierowała się do aneksu kuchennego. Bez pytania zajrzała do lodówki.
Było tam kilka piw i pieczony kurczak. Całe mnóstwo tego ostatniego. Melissa pokręciła głową z rozbawieniem i wyciągnęła dwa piwa.
- Nie ma opcji, żebym zasnęła na trzeźwo - powiedziała w tonie tłumaczenia się czemu wzięła jego alkohol. Zamknęła lodówkę i ruszyła w kierunku kanapy. Mijając Jaya wręczyła mu do ręki jedno piwo. Tyle było z jego oszczędzania wątroby.

Jayden położył torbę Liss i przyjął piwo ze skinieniem głowy, jednak zaraz odłożył je na komodę i zniknął w innym pokoju, z którego przez chwilę dało się słyszeć jakiś łomot, jakby przerzucanych przedmiotów. Zajęło mu to kilka minut, po czym wrócił do pokoju dziennego, z rumieńcami na twarzy jak po wysiłku i ponownie sięgnął po piwo.
- Nie spodziewałem się, że będę miał gości - powiedział, przyglądając się przez chwilę puszce. Ostatecznie otworzył ją, jakby zrezygnowany.
- Serio aż takie wrażenie zrobił na tobie ten film? Widziałem innych ludzi. Jedna para, pamiętasz, ta obok nas, w pewnym momencie zaczęła się chyba obściskiwać - mruknął z gorzką miną, przełykając zimny napój.
Lisa spojrzała na niego odwracając wzrok od telewizora, który włączyła, jak tylko zajęła miejsce na kanapie.
- Ta, pamiętam... - odburknęła i wypiła kolejny łyk piwa. Nim Jay skończył porządki ona zdążyła już opróżnić swoją puszkę do połowy. - Znaczy, to nie jest tak, że mnie to całe chlapanie krwią i rozrywanie na strzępy ludzi tak ruszyło... Bardziej wizja tego piekła... Aż chce się na wszelki wypadek zrobić więcej dobrych uczynków, żeby przypadkiem tam nie trafić - skuliła się w sobie.

Blackleaf uśmiechnął się i przysiadł obok dziewczyny, skupiając wzrok na telewizorze. Pociągnął kolejny łyk z puszki i oparł ją o kolano.
- Taak… To prawie przypomniało mi, że powinienem zadbać o swoją duszę - pokiwał głową z powagą, jednak zaraz się roześmiał. - Oby tylko więcej ludzi wyniosło z tego filmu wrażenie, takie jak ty, Liss - zagaił, szturchając ją łokciem.
- Aww, to było takie miłe - odparła i na jej twarzy pojawił się w końcu uśmiech. Rozejrzała się po pokoju i sięgnęła po wyparzony koc. Owinęła się nim. - Od razu lepiej - mruknęła. - Jak się tak zastanowić, to częściej miałam zasłonięte oczy, niż patrzyłam na ekran - stwierdziła z rozbawieniem. - Wiele z tych scen było po prostu... niesmaczne.

Jay spojrzał zaskoczony na Liss. No tak, NY to nie Teksas. Wieczorami bywa chłodno. Nie powiedział jednak nic, a zamiast tego poprawił na niej koc. Sam już nie pamiętał, skąd go miał.
- W pewnym momencie myślałem, żeby cię stamtąd zabrać. Ale nie mogłem. Chciałem zobaczyć tego Wysłannika do końca - uśmiechnął się, jednak zaraz zakrył usta dłonią, ziewając. - To był bardzo miły wieczór - pomijając te latające kończyny i rozerwane ciała. Cieszę się, że twój brat wygonił cię z mieszkania - mrugnął do niej.
Dziewczyna uśmiechnęła się do niego promiennie. Odstawiła pustą puszkę po piwie na podłogę.
- To co teraz? Wyciągniesz materac, nadmuchasz go mi i idziemy spać? - Zapytała przeciągając się i ziewając przeciągle. Zdecydowanie zaraził ją tym ziewaniem.

Jayden potrząsnął puszką. Wciąż miał trochę na dnie.
- Myślałem o tym. Chyba po prostu oddam ci moje łóżko, a sam prześpię się na kanapie. Nie robiłem tego, odkąd mam tamte łóżko - uśmiechnął się, dopijając resztę piwa.
Melissa machnęła ręką na to co powiedział.
- Nic mi się nie stanie, jak jedną noc przekimam się na kanapie - chciała się nie zgodzić na jego propozycję. - Ale najpierw Jay, przynieś mi drugie piwo.

Wspomniany odchylił się na kanapie i spojrzał podejrzliwie na Liss.
- Dobrze wiemy, że masz słabą głowę. No cóż, przynajmniej jesteś w mieszkaniu i nigdzie nie będę musiał cię nosić - zachichotał, wstając i kierując się do lodówki. Wrócił po paru chwilach z kolejnymi puszkami w rękach.
Siadając i podając dziewczynie piwo, zachwiał się, przez co na moment musiał się o nią oprzeć, by nie stracić równowagi.
- O rany. To od tych kurczaków. Ta dieta mnie o mało nie wykończyła - uśmiechnął się, próbując ukryć swoje zażenowanie.
Melissa zarumieniła się nagle i odwróciła wzrok, niby by spojrzeć na puszkę, którą wzięła od niego do ręki i właśnie zadecydowała ją otworzyć.
- Tak, upicie mnie nie kosztuje majątku - stwierdziła i wychyliła piwo. Westchnęła i uśmiechnęła się. - Same plusy. Trzeba to będzie częściej powtarzać - dodała. - Ale miałam paskudny dzień w pracy - zmieniła temat. - Trafił nam się gość potrącony przez ciężarówkę. Okazał się to być jakiś ćpun, który nie zauważył, że wylazł pod samochód i z rozbitą głową szedł dalej - nie tylko miała słabą głowę, ale po alkoholu język jej się rozwiązywał. - No w każdym razie jak go opatrywałam, to jego krew była wszędzie. I w pewnej chwili myślałam, że się skaleczyłam i... Masakra. Na szczęście tylko rękawiczka pękła - na koniec pociągnęła większy łyk.

Jayden wysłuchał Liss z zaniepokojeniem. Westchnął z ulgą, kiedy ta dopowiedziała ostatnią część.
- Dobrze, że nic ci się nie stało. Niestety sam miałem okazję zobaczyć, jakie skutki niesie za sobą narkomania. I jakie paskudztwa potrafi ściągnąć na człowieka - pokręcił głową, popijając z puszki i przypominając sobie jedną ze swoich byłych dziewczyn. - Na pewno nic ci nie jest. Miałem tu… miałem gdzieś lupę. Możemy sprawdzić, czy nie doszło do przerwania tkanki, czy jak wy to na to mówicie - odparował, przejmując pilot do telewizora i na chwilę przyciszając dźwięk.

Melissa ledwo powstrzymała się przed pokręceniem głową.
- Tak, pewności nigdy za wiele - odparła z miną pokerzysty, choć policzki jej się znów zaczerwieniły. To z pewnością przez alkohol. Wyciągnęła lewą rękę spod koca w jego kierunku.
Jay zerwał się z kanapy, o mało nie przewracając swojej puszki z piwem. Dopadł do komody, którą zaraz zaczął intensywnie przeszukiwać, odrzucając niepotrzebne przedmioty na bok lub na podłogę. Sfrustrowany prawie sam nie wpadł do szuflady, by zmaksymalizować swoje poszukiwania. Ostatecznie odsunął się od mebla i uniósł jakiś przedmiot w ręce do góry.
- Aha! Mam cię! - zawołał zadowolony. Z szerokim uśmiechem na ustach odwrócił się w stronę kanapy, wciąż nie mogąc się nadziwić swojemu znalezisku.
- No dobra, czas zbadać naszą małą pacjentkę… - mruknął, przenosząc spojrzenie na Melissę. Ta, ku jego zdziwieniu, miała już zamknięte oczy i tuliła się do pustej puszki po piwie.
Jay opuścił ramiona i uśmiechnął się zrezygnowany.
- Słaba głowa, co? - powiedział, wkładając sobie lupę do tylnej kieszeni spodni.
Blackleaf stał nieruchomo, jakby zastanawiając się, cóż ma teraz począć. Na początek wyłączył telewizor. Potem zaś zbliżył się do Liss, która zdążyła już zająć większość kanapy. Delikatnie, jakby obchodził się z jajkiem, wsunął ręce pod dziewczynę i razem z kocem uniósł ją w górę. Następnie ostrożnie, by nie zawadzić jej głową o meble lub framugi w drzwiach, przeniósł ją do swojego pokoju, kładąc na uprzednio pościelonym łóżku.
Przez chwilę postukiwał palcami po swoim udzie. W końcu wyciągnął schowaną w spodniach lupę i przyklęknął przy łóżku, obejmując dłoń dziewczyny. Choć nie do końca wiedział, czego ma szukać, obejrzał ją sobie dokładnie za pomocą szkła powiększającego. Stwierdzając, że nie znalazł żadnych nacięć, uśmiechnął się i odłożył lupę na biurku, a następnie przykrył Melissę szczelnie kołdrą.

Wychodząc z pokoju zatrzymał się jeszcze w progu i spojrzał na śpiącą Liss. Przygryzł wargę i pokiwał głową, po czym powiedział ciche “dobranoc”, gasząc przy tym światło w pokoju i zamknął za sobą drzwi.
Stał jeszcze przez chwilę pod sypialnią, gapiąc się w klamkę.
- Dobranoc - powtórzył już do siebie i zniknął w salonie, zwalając się na kanapę.
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"

Ostatnio edytowane przez MTM : 14-08-2016 o 14:54.
MTM jest offline