-Przeklęta wyspa!- Warknął Kilgore, zatykając topór za pasek i podchodząc do nieprzytomnego Gurthaka. Dłoń minotaura spowił obłok leniwie pulsującego dymu - manifestacji nekromantycznej energii która odpowiedziała na jego zawołanie by zasklepiać rany i przepędzać choroby i trucizny - gdy kucnął przy pół-orku i obejrzał jego rany. Te jednak okazały się dość powierzchowne, a z kapłanem musiało być nie tak coś innego. Machnięciem odwołał przepływającą przez jego ciało energię. Oby magia i wiedza pozostałych piratów pomogła doprowadzić pół-orka do stanu używalności. -Ammicie Pożeraczu Dusz, dodaj mi sił...- Warknął ze złości. Potworna roślina nie była przeciwnikiem w jego stylu - bez krwi którą można przelać, czaszki z której zrobiłby trofeum i serca które by pożarł, wydawało się że jedyna dobroć jaka miała właśnie miejsce to przysługa oddana tym przebrzydłym tubylcom w odwalaniu za nich brudnej roboty.