Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-08-2016, 15:00   #1
Goel
 
Goel's Avatar
 
Reputacja: 1 Goel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputację
[Numenera] O dwóch takich, co za głęboko szperali...

Ancuan... Kraj żyznej gleby, pogodnych ludzi i mądrych rządów dobrego władcy. Sen? Nie, lecz na tle pozostałych krain Steadfast królestwo zarządzane przez króla Asoura-Mantira wydaje się spokojną sielanką. Oczywiście, jak każde państwo, także i owo posiada swoje ciemniejsze strony – jednak w porównaniu z Imperium Pythariońskim czy sąsiednim Milave, kraina wydawała się niezwykle spokojna.

Marsz przez łagodnie pofałdowane wschodnie połacie Ancuan była przyjemną i spokojną częścią waszej podróży. Celem było miasto Ishlav, znane z niebywałego zdrowia swoich mieszkańców i sporadycznych acz spektakularnych cudów uzdrowienia, których nawet najmędrsi Czerwoni Kapłani nie byli w stanie wytłumaczyć. No i co tu dużo mówić – we wsiach, które mijaliście po drodze, chodzi ludzie byli umiarkowenia pozytywnie nastawieni do przybyszów, pracy było jak na lekarstwo... Miejscowi radzili sobie jakoś z napadami zbójców i sathoshy, myśliwi i leśnicy dzielnie odpierali rzadkie ataki dzikich zwierząt. Słowem, nic co mogłoby wymagać pomocy przejezdnej glewii z towarzyszącemu mu jackowi. Tym bardziej, niestety, wschód kraju nie obfitował w miejsca warte spenetrowania i narażania przy tym życia.

Inaczej miały się jednak sprawy na obszarach położnych bliżej Morza Sekretów. Wzdłuż całego wybrzeża co i rusz można było się natknąć na pozostałości minionych eonów – zarówno te cenne jak i te niebezpieczne. Ale czy zagrożenie ze strony piratów kiedykolwiek odstraszało prawdziwych (i prawdziwie chciwych) odkrywców? Osławiona Wyżyna Skorpiona, kraina obfitująca mniej lub bardziej zbadane kompleksy dawnych cywilizacji była głównym celem większości poszukiwaczy w przybywających do Ancuan. Jednak owiana mroczą sławą Wyspa Ostatniej Migracji, choć kusząca swoimi dziwami i skarbami, skryta wśród mgieł snujących się nad szelfem, przypominała o cenie, jaką mogli zapłacić zbyt pochopni lub zbyt zachłanni szperacze...

Nie minął jednak tydzień jak Saskia i Forgione wraz z niewielką grupą kupców stanęli u bram Ishlav. Tłum żebraków rozłożył się w cienu potężnych, na szczęście otwartych wrót miejskich, strzeżonych przez miejscową straż. I znów szczęście uśmięchnęło się do naszych poszukiwaczy: gwardziści, ze znudzeniem opierając się na zakończonych końską kitą włóczniach jedynie kiwnęli głowami, pozwalając grupie wejść do miasta. Wreszcie, nasi bohaterowie przeszli przez bramę i weszli w półmrok ulic częściowo okrytych rozpiętymi baldachimami. Noc zbliżała się powoli, lecz miasto nadal szumiało niczym ul pracowitych owadów – odwiedziny na targowisku były więc jak najbardziej możliwe. Choć, znając już nieco zwyczaje Ancuan, oboje podróżni wiedzieli, że im później znajdą gospodę, tym trudniej będzie o dobre miejsce na noc...


 
Goel jest offline