Kule śmignęły. Po rozbiciu o ściany barykady, wydzielił się trujący gaz. Większość strażników padła nieprzytomna. Jednakże nie Markus. Wraz z małą grupką ludzi uniknęli gazu i zdołali przedostać się na głòwny plac.
Reszta wrogòw ruszyła. Kierowali się w ich stronę. Leśnik postanowił działać. Przyszedł mu do głowy pewien plan. Pobiegł do barykady, broniącej przejścia między dwoma domami, po lewej stronie. Pilnowało jej 3 ludzi. Zawołał do nich: - Chodźcie za mną, zaatakujemy ich od boku, gdy będą na placu!
Po czym przeskoczył umocnienia, następnie płoty na podwòrku. Oni ruszyli za nim.
Dołączyła się ròwnież dwójka ludzi, stojących w pobliżu, ktòrzy usłyszdli leśnika.
Dopadł do drzwi. Spodziewał się, że będą zamknięte. Miło się przeliczył. Weszli do domu. Nie oglądając się w okòł i czasami trącając meble, doszedł do okna. Stąd miał dobry widok na to, co się dzieje. Skaveny zbliżały się. Ostrzeliwano je z dachu, ale one same odpowiadały na nie swoimi kulami. Kazał swoim towarzyszom ukryć się. Sam też to zrobił. Mogli ich przecież zobaczyć. Już przekroczyli barykadę, zaczęli walczyć z mieszkańcami i... Markus dał znak do ataku. Sam wyciągając topòr, wyszedł trzeci i zaatakował najbliższego wroga.
Ostatnio edytowane przez Ismerus : 16-08-2016 o 21:05.
|