16-08-2016, 23:37
|
#120 |
| - No dobrze, skoro sprawdziliśmy w jaki jeszcze sposób można próbować stracić życie na tej wyspie, przygotujmy sobie nocleg w tej pieprzonej jamie - zawołał Reeter, wycierając rapier z roślinnych soków. Gdyby był bardziej próżnym człowiekiem, zwróciłby pozostałym uwagę, że być może ocalił właśnie części tyłki, ale zatrzymał te przemyślenia dla siebie.
Trzeba było na szybko obmyślić warty i plan powrotu do wioski.
- Dzielimy noc na cztery, dwuosobowe warty. - Powiedział głośno. - Jedna osoba przy wyjściu z jaskini, druga przy Gurthaku. Pierwszą wartę bierzemy ja z Anlafem, drugą... - Spojrzał na obmacującą się parę. - Ereszkigal. Z Kilgorem - podkreślił imię minotaura. - Trzecią Jack i Katon, a ostatnią Oscar z Awe. Gdyby któremuś z tej dwójki - wskazał na Skandyka i Mgonkę. - Przyszło do głowy przeszkodzenie drugiemu podczas warty, to niech nie ma oporów przed zbudzeniem mnie ze snu i udzieleniem mi pomocy w solidnym przetrzepaniu im skóry. W każdej chwili jesteśmy w śmiertelnym niebezpieczeństwie i nie pozwolę, żeby czyjaś chęć spółkowania kosztowała nas wszystkich życie. |
| |