-Wyglądam ci na mamkę-przyzwoitkę, Reeter?- Kilgore siedział na pobliskim kamieniu i ostrzył topór. Prawdę mówiąc, poza walką, jedzeniem i modlitwami do Seta, nigdy nie widzieliście żeby robił cokolwiek innego. -Ale jeśli to oznacza, że skandi nie porucha...- Kolos zarechotał i odłożył osełkę by pobawić się jedną z tubylczych głów, ponurych trofeów dzisiejszej potyczki, jednocześnie przyglądając się uważnie makówce tygrysołaka. -Jeśli pół-człowiek wstanie o białych oczach, położę go z powrotem. Nie oczekiwałbym niczego innego na jego miejscu, i to samo zrobiłbym dla was, kamraci.- Minotaur zaczął podrzucać makabryczną zdobycz niczym piłkę. -I co teraz, jak wrócimy, korsarze Królowej? Czego dowiedzą się od nas zwierzoludzie?-