To co taszczył na plecach Profesor nie było karaminem lecz w pełni sprawnym działem własnej produkcji o sporej sile rażenia. Gdy nosił je na plecach wyglądało to śmiesznie ponieważ było ono zrobione z
starego tłumika i chemikaliów dających tej broni porządnego kopa. Problem był jedynie z amunicją, jednak i tu pomysłowość Henryka Koliby dała o sobie znać. Po prostu skombinował stalowych kul, jakie zwieńczają niekiedy przysrożne słupki. Kule te wydrążył i nasypał do środka prochu własnej produkcji.I powiedzcie teraz, że umysł nie może zatriumfować. Widząc rozpierduchę wysmarkał się głośno co miało świadczyć o jego stosunku do pokonanych przeciwników.
Bimbromancie skinął głową na powitanie.
- Szefunciu jak komuś wpierdol to ja z wami. tylko jaki jest plan? Ja i moja Berta jesteśmy gotowi - poklepał dłonią po działku na plecach.