Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-08-2016, 17:07   #63
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Venora wychyliła się przez okno, kładąc ręce na parapecie dla bezpieczeństwa. Wysokość do ziemi nie była wielka, Liamm mogła bez większych problemów i urazów wyskoczyć przez nie i również tą samą drogą dostać się z powrotem do izby. Venora przez chwilę myślała czy nie poszukać śladów pod oknem, wszak ziemia była grząska, lecz w ostatecznie rycerka postanowiła przysłowiowo machnąć ręką i zająć się sobą. Liamm była dorosła i wiedziała co robi, a o szczegóły Venora mogła spytać w każdej chwili gdy Lia tylko wróci do karczmy. Venora zabrała swoje rzeczy i natychmiast udała się do domu Bena.
Zapukała w drzwi i chwilę później znacznie od niej niższy Lantańczyk powitał ją ponownie ciepłym uśmiechem. Rycerka przekroczyła próg i po chwili znów znalazła się w gnomiej izbie.

~***~

-I wtedy stwierdziłem, że już mam dość wielkomiejskiego szumu i że zostanę tutaj w Bandengreen.- Ben był nad wyraz towarzyską osobą. Zdecydowanie bardziej niż Foigan. Choć ten drugi z pewnością miał na co dzień okazję rozmawiać z wieloma różnymi osobami, zaś Ben na co dzień widywał wieśniaków idących na pole do pracy, lub co najwyżej drwali rąbiących drewno. Bardzo inteligentny i wszechstronny gnom opowiedział wiele o swej jakże wielkiej rodzinie, o pięknych i tajemniczych miejscach Lantanu, a także o magii, którą od kilku dobrych lat praktykuje. Przez cały wieczór Venora nie musiała zastanawiać się nad powodem kłamstwa Liamm, a także nad niebezpieczeństwem, które już niedługo będzie na nią czekało. Jakby tego było mało, Ben zmontował dla swego gościa prowizoryczne posłanie z wilczych skór, tuż przy kominku, tak że Venora mogła przypomnieć sobie czasy dzieciństwa, kiedy wraz z braćmi spędzała zimowe wieczory, po wspólnej kolacji.

19 dzień Czasu Kwiatów 1372 roku rachuby dolin. Wioska Bandengreen

Walenie po drzwiach niosło się echem po całej chacie Bena. Gdy Venora otworzyła oczy, uświadomiła sobie, że chyba cała osada została właśnie postawiona na nogi. Ben wygramolił się ospale z pod grubej, pełnej gęsiego pierza kołdry i odpalił od dogasającego w kominku ognia knot świecy.
-Idę, no idę na wszystkie cierpienia Ilmatera...- mruczał pod nosem powłócząc nogi za sobą do samych drzwi.
-Otwierać w imię Nieustannie Stróżującego.- usłyszeli zza drzwi chłodny i surowy głos. Ben pokręcił głową i odsunął rygiel drzwi, po czym otworzył je i spojrzał z pod ledwie otwartych powiek na swych gości.

Bez wątpienia byli to jacyś znajomi Venory, a przynajmniej tak wyglądali. Trójka mężów w ciężkich zbrojach, z symbolem stalowej rękawicy Helma na piersi spoglądała na gnoma chłodno i protekcjonalnie.
-Po cóż ten pośpiech, przecie bym was wpuścił.- rzekł po czym odsunął się paladynom z drogi. Mężczyźni wkroczyli do środka brzęcząc przy tym donośnie. Przewodził nimi rycerz, znany Venorze - sir Ludwik z rodu Ornon, znany z swej bezwzględności i braku litości wobec wrogów kleru Helma. Jegomość dwukroć starszy od panny Oakenfofold, zatrzymał się dopiero krok od ledwie przytomnej dziewczyny. Mężczyzna zdjął z głowy swój hełm i postawił na blacie stołu, o ten sam stół oparł również swoją tarczę.


W misji towarzyszyło mu dwoje młodzieńców, których zapewne sir Ludwik szkolił.
-Doszły mnie słuchy, że nasza młoda siostra potrzebuje pomocy.- rzekł szorstko, jakby z pretensjami, że tak ważna dla zakonu persona musiała zająć się tak błachą sprawą jak bandziory zagrażające kolejnej wiosce.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!

Ostatnio edytowane przez Nefarius : 27-12-2016 o 14:07.
Nefarius jest offline