17-08-2016, 20:17
|
#123 |
| Zaklął po cichu pod nosem, ale ani śniło mu się wnosić jakiegokolwiek słowa sprzeciwu. Reeter miał rację i Oscar dobrze o tym wiedział. Nawet jeżeli nie przez wzgląd na zdrowy rozsądek, to nie zamierzał prowokować dalszych zgrzytów i napięcia w drużynie. Sam przecież jeszcze tego samego dnia rano podzielił się z Anlafem swoimi obawami co do niespójność grupy.
Skandyk westchnął cicho po czym dodał:
- Eh... Reeter, ja zostanę na pierwszej warcie z Anlafem, bo jeszcze zasnę z nudów. Albo wy z Awe siedźcie pierwsi, mi jest jedno... |
| |