Szli raźnym krokiem, ale kiedy Andrzej zaprezentował swoją znajomość zboczonej mowy to prawie się Pan Rysiu wypierdolił na równym chodniku. Skoro tak go chwyciło obrzydzenie to z jakikolwiek zboczeniec z podnietki spuści się na miejscu. - Andrzej. Ty póki co zawiaduj rozbieraniem auta, a nie mi tu pitolisz w tym ich bezbożnym slangu. Ale tak. Taki jest z grubsza plan. Jak otworzy to się wbijamy, szabrujemy i samosądujemy. Póki co panowie rozbierajcie ten wozik i odzyskujcie co się da. Macie tyle czasu ile mi zajmie opatrywanie rannych i powrót Holiłuda i Ajeja.- Pan Rysiu wyjął zza pazuchy flaszkę i zaczął ją energetyzować. |