Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-08-2016, 04:37   #76
Kaeru
 
Kaeru's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaeru ma z czego być dumnyKaeru ma z czego być dumnyKaeru ma z czego być dumnyKaeru ma z czego być dumnyKaeru ma z czego być dumnyKaeru ma z czego być dumnyKaeru ma z czego być dumnyKaeru ma z czego być dumnyKaeru ma z czego być dumnyKaeru ma z czego być dumnyKaeru ma z czego być dumny
Odkąd zdała sobie sprawę z uczuć Haku, Sevi poświęcała dużo czasu na zastanawianie się co z nim zrobić. Chłopak był przecież taki uprzejmy i sympatyczny! Jak mogła w delikatny sposób dać mu do zrozumienia, że powinien zmienić obiekt sympatii? Tak, żeby nie urazić jego uczuć i nie popsuć drużyny?
Rozwiązanie problemu przyszło samo i przyniosło ze sobą ładny patyczek. Jeśli, któreś z nich teraz zginie nie będzie już powodu do zmartwień. Znaczy… nie, żeby chciała, żeby ktokolwiek dzisiaj ginął.
- Jakim cudem mamy odpaść i przeżyć? Przecież on nas zatłucze, nawet jeśli będziemy już dość martwi - warknęła Sevi. - A co dopiero eliminacje? Nie chcę umierać dwa razy.
Najwyraźniej poprzednie dni były ciszą przed burzą… czy raczej koszmarami.
Juna, dotychczas ciesząca się jakąś dozą spokoju w postaci spokojnego snu, właśnie tę oazę spokoju utraciła na rzecz…?
Koszmar sam z siebie byłby połową biedy, gdyby nie był tak namacalny. Juna parę razy przyłapała się na tym, że po przebudzeniu szukała wzrokiem swojej ręki, czy gdzieś w postaci zakrwawionego ochłapu nie leżała właśnie w którymś kącie.
Koszmary zaczęły się objawiać od czasu, gdy brunetka wprowadziła się do domostwa Nythluza, nie była jednak w stanie dociec do tego, co mogło się do nich przyczynić. To, że myślała o zbliżających się eliminacjach? Że wyczerpujące treningi? Nawet nowa robota nie zniwelowała mar nocnych i Juna częściej niż wcześniej budziła się niezbyt wypoczęta.
Przy nich ten duży niebezpieczny niedźwiedziołak nie wzbudzał w niej takich emocji, jakie powinien. Zacisnęła mocniej drzewce, nieprzytomnie spojrzała na potworzysko. Teraz zwidy senne straciły na znaczeniu.
- Jak będziemy martwi, to przynajmniej nie będzie nas to obchodzić - mruknęła sennym głosem do Sevi. Oczekiwała na kolejną reakcję dziewczyny z bliznami, ale wyglądało na to, że teraz każdy sobie będzie musiał skrobać rzepkę. Postanowiła się skupić na unikach “gada”.
- Wiecie, że w takich sytuacjach powinniśmy obmyślić sposób w jaki pokonamy tego bydlaka, a nie przerzucać się bezsensownymi argumentami? - rzucił Cedil, który stał w pierwszej linii, trzymając topór w ręce. - Sądzę, że zwierzołaki raczej nie potrafią się posługiwać magią, więc nici po mojej mocy. Eh… Pani kapitan, co mamy robić? - zwrócił się do Sevi.
Sevi, mimo swoich usilnych starań, nie potrafiła przyzwyczaić się do bycia “panią kapitan”. Nie miała żadnego przygotowania w tym kierunku. Bieganie po lesie się nie liczy.
- Zabić go. I to jak najszybciej.
Popatrzyła przez chwilę na swoje buty.
- Spróbuję go oślepić na jakiś czas, ale nie jestem pewna jak na to zareaguje - powiedziała nie odrywając wzroku od ziemi. Zwierzołak mógł albo być zbyt skołowany, żeby zrobić coś skutecznego, albo wpaść w szał. - Cedil, jeśli uznasz, że to będzie wystarczająco bezpieczne to spróbuj zajść go od tyłu i odrąbać mu głowę. Juna i Haku mogą w tym czasie próbować ściągnąć na siebie jego uwagę. Wiecie, dużo hałasu, żeby nie usłyszał Cedila. Pamiętajcie, że przede wszystkim nie możemy dać mu się trafić.
Nie wydawało jej się, żeby zdanie się na zmęczenie stworzenia było dobrym pomysłem. Zapewne mógł walczyć dużo dłużej niż oni.
- Eleno, powinnyśmy się rozdzielić. Ja zajdę go z prawej strony, zobaczę czy dam radę coś wskórać, nie trafiając nikogo z naszych. Twoja interwencja będzie dla nas ratunkiem, jeśli coś wymknie się spod kontroli.
Spojrzała przez chwilę niepewnie na “swoją drużynę”.
- Jakieś uwagi albo lepsze pomysły? Plany B, C, D?
- Postaram się powyrywać te metalowe kawałki z jego maczugi i powbijać je w niego. - zaproponowała Elena. - Szczególnie w nogi. Im cięższy buc, tym bardziej boli przy upadku.
- Ja mam plan B. - odezwał się Haku. - Nie dać się trafić dopóki się misiek nie zmęczy.
- No, to jest dobry plan. Ale ja proponuję go wciągnąć w plan A. - odezwał się Cedil.
- Myślałam o tym. Takie miśki nie biegały po moim lesie, więc nie jestem pewna czy szybciej on się zmęczy czy my - Sevi podzieliła się swoją obawą z Haku.
- Weźmy go po prostu zabijmy, co? - westchnęła Juna, zrezygnowana.
“Pani kapitan” powstrzymała się przed wyrzuceniem w górę rąk w geście rezygnacji. Już całkiem się pogubiła. Jak widać dowodzenie czymkolwiek może być dość problematyczne. A ona nie miała nawet jednego myśliwskiego psa, któremu mówiłaby co ma robić. Sęk w tym, że to nie jest las, tylko arena i ona faktycznie nie ma pojęcia co powinna zrobić.
- Juna ma rację. Gadaniem go nie zabijemy. Do roboty.
Drużyna wzięła się do realizacji ustalonego planu. Sevi wykorzystując swoją moc zakrzywiła światło, by uderzyło ze szczególną siłą w oczy niedźwiedziołaka. Ten ryknął ze wściekłości i zamachnął się maczugą. Wtedy do dzieła przystąpiła Elena. Władza nad magnetyzmem pozwoliła jej powyrywać metalowe elementy z broni przeciwnika i posłać je w nogi potwora. Ryk był jeszcze głośniejszy, jednak nie powstrzymało to niedźwiedzia. Dopiero interwencja Haru, który utworzył pod nim dziury w ziemi i Juny oraz Cedila, którzy wbili w niego swoje bronie zakończył atak stwora. Niestety. Pozbawienie go żywotności było dużo trudniejszym wyzwaniem.
Cholera, cholera, cholera, cholera, cholera.
I gdyby mogła rzuciłaby jeszcze jednym “cholera”, ale nie miała na to czasu. Plan, plan, plan, gdzie był plan, chyba kiedyś mieli jakiś plan, co z planem, gdzie jest plan? Sevi, weź się w garść dziewczyno. Plan, plan, plan, plan… i powinna coś zrobić!
- Rozsuńcie się!
Wzięła jeden ze swoich noży do rzucania i podbiegła nieznacznie bliżej, ustawiając się na lepszej pozycji, po czym rzuciła nożem w jedno z oczu zwierzołaka. Może mogłaby zrobić coś lepszego. Może powinna pójść za sugestią Haku i spróbować go zmęczyć. Było ich w końcu więcej. I miała nawet pomysł jak to zrobić, ale wszystko zależy teraz od miśka i jego dalszych ruchów.
Wszyscy przystąpili do wykonania polecenia pani kapitan. Haku i Elenie udało się to zrobić bez większych kłopotów. Problem mieli Juna i Cedil. Stwór odwrócił się w ich stronę i zamachnął swoją maczugą. Gdyby nie chłopak, dziewczyna z pewnością skończyłaby rozsmarowana na ścianie areny. Tak skończyło się jedynie na otarciu. Gorzej miał sam Cedil. To on zatrzymał się na ścianie. Widownia skwitowała to gromkim “Auuuu”. Nóż rzucony w zwierzołaka akurat napotkał moment, w którym ten odwracał się z powrotem w stronę Sevi i idealnie trafił w oko. Kolejny wściekły ryk wyrwał się z gardła miśka. No, udało im się go wkurwić. Co dalej?
- Tu jestem, ty wstrętny, śmierdzący…! Chodź tutaj!
Sevi podbiegła bliżej, wyciągając drugi nóż. W tej chwili priorytetem było odciągnięcie zwierzołaka od Juny i Cedila, a wolała to zrobić sama. Upewnić się, że nikt oprócz niej nie oberwie przez jej własną głupotę. Jeśli przeżyją, to nigdy sobie nie wybaczy, że dopuściła do takiej sytuacji.
Nie zaatakowała drugiego oka, ale podbiegła bardzo blisko niego, tak, żeby misiek na pewno ją zobaczył. Nie powinna mieć problemu z unikaniem jego ciosów… prawda?
Dodatkowe drażnienie niedźwiedzia było raczej nie najmądrzejszym pomysłem. Dźwignął on swoją maczugę i ruszył pędem w stronę dziewczyny. Poruszał się dużo szybciej niż założyła pani kapitan. Jednak nie na tyle szybko, by miała kłopoty z ucieczką przed nim. Nie przewidziała za to… rzutu maczugą. Krzyk Haku uświadomił jej co się działo. Odwróciła się, by ocenić zagrożenie... Wtedy podziała się prawdziwa seria niefortunnych wypadków. Sevi potknęła się i przewróciła. Maczuga natomiast wytraciła tuż przed nią swój pęd. Wszystko wskazywało na to, że dziewczyna dostanie tą bronią w głowę…
 
Kaeru jest offline